Typy toksycznego gracza:

0181_824dGry wszelkiego rodzaju to ogromna przyjemność i życiowa radość. Istnieją jednak gracze, z którymi granie bynajmniej przyjemnością nie jest. Przeciwnie, swoim postępowaniem sprawiają, że ta staje się męką oraz problemem.

W dzisiejszym tekście zajmiemy się jedenastoma typami tego rodzaju osobników.

Zaczniemy od typu najmniej groźnego:

Pan Straszliwej Ksywki:

Występowanie: głównie w grach sieciowych i mutiplayer.

Osobnik taki jest łatwy do rozpoznania, nosi bowiem bardzo charakterystyczną ksywkę. Zwykle jest to coś w rodzaju „Lord Killer”, „King of the Game” albo bardziej swojski „Niszczyciel odbytów” lub „Będę Ruchał Wasza Matki”. W momencie, gdy taki osobnik loguje się do gry, można w zasadzie zakończyć sesję, bowiem z góry wiadomo, że rozrywki z tego nie będzie.

1920_d27e_500Powód jest prosty: Pan Ksywka nie umie grać, cała para poszła bowiem w ksywkę. Dodatkowo czasem traci czas i koncentrację na wymyślanie ci przez chat/mikrofon, dodatkowo pogrążając swoje szanse na zwycięstwo.

Pan Ksywka jest głównie stratą czasu. Bać się go nie należy, wygrywa rzadko – dzięki szczęściu.

Bać należy się tych z nickami w rodzaju „Flowerpicker”, bowiem ci nie muszą niczego udowadniać.

N00b:

Występowanie: sieciowe gry zespołowe.

N00ba można spotkać w zasadzie wszędzie, choć najczęściej pojawia się w grach zespołowych: drużynowych strzelankach, MMO etc. gdzie z jednej strony jest najbardziej szkodliwy, z drugiej – ma największe szanse przetrwać.

N00Bów kiedyś brano za nierozgarnięte i niewychowane bahory, którym ojciec dopiero co kupił komputer: nie potrafią grać, nie znają zwyczajów i po prostu są rozwydrzone. Dziś nie ma wielu takich osób na serwerach: dzieciaki zwykle uczą się grać jeszcze w wieku przedszkolnym, zanim mama wpuści je do internetu. Natomiast N00by zostały.

9644_7ce9_500Wydaje się, że większość z nich to albo idioci, albo ludzie z poważnymi problemami poznawczymi, którzy zwyczajnie nigdy nie nauczą się dobrze grać. N00ba poznać można po tym, że z jednej strony jest niesamowicie zarozumiały. Uważa się za jednego z najlepszych graczy na serwerze. Szybko też przechodzi do agresji słownej w stosunku do innych graczy, zarówno przeciwników, jak i tych z własnej drużyny. Jednocześnie popełnia rażące, często podstawowe błędy, wynikające raczej z ignorancji niż przypadku: pójdzie gdzieś, gdzie wiadomo, że zostanie zabity, trzy razy wykończy zespół strzelając z bazooki w wąskim korytarzu, wysforuje się do przodu lub zostanie w tyle i zginie: to ten poziom.

Jego ulubioną bronią we wszystkich grach jest granatnik, czyli sprzęt, co do którego wiadomo, że pociski odbijają się od ścian, za to nie wiadomo, gdzie spadną. Jeśli mamy szczęście, to frajerowi pod nogi.

Charakterystyczną cechą N00ba jest brak poczucia winy. Wedle swojej opinii gra najlepiej w całym zespole, a wszyscy inni lamią.

oni-kazali-zrobic-mi-obiad-ja-zrobilem-im-pieklo-mem-dziwne-rodzinne-zdjeciaNiesubordynowany:

Występowanie: głównie gry planszowe lub fabularne.

Istnieje kilka rodzajów tego typu gracza. Wszystkie łączy ten sam element: przyszli robić coś innego, niż grać. Istnieje kilka odmian zachowania tej kategorii.

Po pierwsze: nie docierają do niego zasady gry, gra więc niezgodnie z ich duchem. Jeśli więc gramy w grę kooperacyjną, głośno wyraża się przeciwko pomaganiu sobie nawzajem (na czym przecież gry kooperacyjne polegają) i odmawia jakiejkolwiek współpracy z innymi graczami (często przekreślając tym samym szanse zespołu na zwycięstwo). W grze negocjacyjnej będzie protestował właśnie przeciwko negocjacjom. W grze konfrontacyjnej: przeciwko temu, że ludzie podstawiają sobie świnie.

Po drugie: możemy mieć do czynienia z osobą, która w ogóle nie załapała, że przyszliśmy grać w gry i myślała, że ma to być suto zakrapiana impreza. Osobnik taki będzie więc siedział z boku, sączył piwo i głośno narzekał, że nikt nie tańczy.

Odmianą takiego osobnika jest Zakochana Para, która przyszła grać w planszówki zamiast na randkę. Zwykle działa ona w ten sposób, że panience jest smutno, że przegrywa, a jej wierny rycerz jej pomaga.

Typ trzeci to Mistrz Jednego Systemu, spotykany w zasadzie tylko w grach fabularnych. Jest to osobnik (zwykle Mistrz Gry), który opanował prowadzenie jednej gry. Nieźle radzi sobie też w grach duchowo pokrewnych, jednak jest bardzo monotematyczny i w zasadzie wszystko prowadzi tak samo, nie uwzględniając specyfiki danego systemu.

Popadnięcie w szaleństwo na widok potwora w Dungeons and Dragons, analogicznie jak w Zewie Chtulhu? To jego styl.

Munchkin:

Występowanie: głównie gry fabularne, kategoria obecnie wymierająca.

Munchkin (czasem mylony z powergammerem) jest obecnie rzadkim typem gracza, czas ich świetności to bowiem okres światowej dominacji Advanced Dungeons and Dragons, ale czasem nadal się go spotyka.

Munchkin bazuje na dwóch taktykach. Po pierwsze: różnego rodzaju tabelach losowego generowania i rzutach w nich (z jakiegoś powodu ma zawsze najlepsze wyniki), w efekcie czego całkiem przypadkowo zaczyna grę z postacią trzeciego poziomu, wilkołako-elfo-człowiekiem z księżyca, uzbrojonym w dwuręczny topór (którym może walczyć jedną ręką) z większym runem śmierci do tego.

Po drugie: łaska Mistrza Gry lub częściej kilku Mistrzów. Działa to na zasadzie „Hej! Zbyszek! Mogę grać tą dziwną, niezbalanowaną postacią z Internetu, ze strony z dziwnymi homebrewami? Krzysiek mi pozwolił”.

U jednego Muchkin wybłaga zezwolenie na grę elfo-wilkołakiem, u drugiego pistolet plazmowy, u trzeciego moce wiedźmina… I tak to się kręci.

1847_1ff6_500Cheater:

Występowanie: wszystkie rodzaje gier.

Czyli zwykły oszust. No niestety, występują w każdego typu grze, tylko metodologia jest inna. Czy to „przypadkiem” trącają stosik kart i wtasowuje na górę tą, którą uważa za korzystną, czy też tak rzuca kostką, by nie było widać, jak upada i ogłasza, że wypadło dużo, czy instaluje mody i makra do gry zmieniające ją na jego korzyść, czy też trąca miarką figurki i makiety na stole do bitewniaków i stwierdza „Ops! To stało tak, prawda? Poza zasięgiem twojego ostrzału!”

Przyjemność grania z tego typu ludźmi jest wprost niewypowiedziana.

Obrażalski:

Występowanie: głównie gry tabletopowe

Jest człowiekiem nadwrażliwym i nie potrafiącym utrzymać dystansu. Co więcej, nie lubiący przegrywać. Jeśli coś pójdzie nie po jego myśli, obraża się. W sytuacjach lżejszych: siada z boku i zaczyna marudzić lub w ogóle przestaje się odzywać. W sytuacjach ciężkich: wychodzi z mieszkania lub zabiera planszę i wyrzuca innych grających.

Na szczęście w tym drugim przypadku jest to wybryk jednorazowy. Po czymś takim raczej nikt z danym panem nie zechce więcej grać.

12745903_1050206531687475_269361395142252632_nKlimaciarz:

Występowanie: głównie gry tabletopowe

Problem z klimaciarzem polega na tym, że nie przyszedł grać, tylko koniecznie przenieść się do obcej krainy. Kłopot z nim jest podwójny. Po pierwsze: klimaciarz odpływa. Wszędzie widzi elfy i smoki i chyba nie do końca dociera do niego, że sam nie jest krasnoludem.

Po drugie: klimaciarz często nie potrafi grać. Nierzadko nie zna zasad, nie rozumie zarówno ich litery, jak i ducha, w efekcie czego w grze zespołowej nie ma z niego żadnego pożytku, a w grze w której się rywalizuje, nie stanowi żadnego przeciwnika. Nie to jest jednak najgorsze. Nie rozumie, że przyszliśmy się bawić wspólnie, a nie tylko po to, żeby on miał frajdę z teleportacji do magicznej krainy.

Po trzecie: jest bardzo cięty na wszystko, co mu ten klimat niszczy. Dziwnym trafem bardzo często są to niestandardowe zagrywki jego przeciwników, ewentualnie te rzeczy, które dają im jakieś szanse na zwycięstwo. Co ciekawe, automatycznie wszystkie elementy, które dają mu przewagę same z siebie budują atmosferę.

„To, że Imperialna Gwardia ma dostęp do Bane Bladów jest nieklimatyczne! To, że Kosmiczni Marines nie dostają ich od razu czterech, za darmo także jest nieklimatyczne!”.

Telefonista:

Występowanie: głównie gry tabletopowe

Telefonista nie przyszedł grać (chyba, ze w Hearthstone na komórce), tylko poesemesować sobie lub posiedzieć na Facebooku, czym wyraźnie się zajmuje. Fakt, że co jakiś czas ktoś mu przerywa, bo „to jego tura i powinien się ruszyć” wyraźnie mu w tym przeszkadza.

On sam natomiast przeszkadza innym graczom, którzy muszą czekać, aż oderwie się od telefonu i będą mogli grać swobodnie.

2249_0ec2_960Podróżnik w czasie:

Występowanie: w zasadzie wszędzie, jednak obecnie głównie gry tabletopowe

Istnieją dwa typy podróżników w czasie. Pierwszy to osobnik zwyczajnie niesłowny i mający problemy z punktualnością, notorycznie się spóźniający wymagający jednocześnie, żeby inni czekali na niego godzinami. Miałem kiedyś takiego kolegę, któremu zawsze podawaliśmy termin o godzinę wcześniejszy, niż zamierzaliśmy grać, a i tak zawsze się spóźniał.

Drugi typ, to człowiek bardzo powolny, który musi dokładnie przemyśleć każdy krok. „Nie możesz nic zrobić, tylko skipować turę? Jest to krok wymagający bardzo dokładnego rozważenia”.

Co ciekawe, ten rodzaj gracza posiada też swoją wersję rozwojową. Jest nią tak zwany „staller” czyli osobnik złośliwie przedłużający grę, w nadziei, że inni gracze się wściekną i rzucą nią w kąt. Staller, jak większość oszustów, pojawia się głównie w okolicach gier turniejowych. Pospolity jest też w karciankach online, a na pewno w Magic: Duel of the Planewalkers.

Chaotyczny Głupi:

Występowanie: głównie gry fabularne.

Gracza tego rodzaju podnieca wolność, jaką ma na sesji, połączona z brakiem konsekwencji. W rezultacie robi wszystko, na co ma ochotę, zwykle kosztem jakości rozrywki innych. Przykładowa zagrywka? „To ja ściągam gacie i sikam na króla”. Bardzo często gracze tego typu uwielbiają mordować i gwałcić wszystko, co im wpadnie w ręce (często w tej właśnie kolejności).

Postacie takich graczy jednak rzadko żyją długo, a ich kariera najczęściej również do takich nie należy.

12920449_1086212118104721_3048533346304522882_nLudzie-jaszczury:

Występowanie: gry fabularne.

Ludzie-jaszczury to sławy, by nie powiedzieć celebryci polskiego fandomu gier fabularnych. Kontakty z nimi są na tyle częste, że w zasadzie możliwe jest odtworzenie ich biografii. Ich ofiary idą już w setki. Jest ich dwoje: samiec i samiczka, kiedyś byli przyjaciółmi, potem parą, obecnie są małżeństwem. Najpierw mieszkali na obrzeżach Lublina, potem wyprowadzili się na Wyspy Brytyjskie, następnie wrócili do Polski i mieszkali w Warszawie. Obecnie, jak wieść niesie powrócili do Lublina i mieszkają w jego centrum. Grają w Warhammera i 7th Sea.

Kiedyś hodowali ogromne psy, dziś przerzucili się na wielką jaszczurkę z gatunku, od której pochodzi ich miano. Wszyscy poszkodowani twierdzą, że jaszczurka ta jest najprzyjemniejszym wspomnieniem z sesji.

Na pierwszy rzut oka wydają się normalni.

Złudzenie pryska, gdy zaczyna się gra, a raczej przygotowania przedwstępne. Zaczyna się od tego, że umawiacie się by dogadać szczegóły. Oni wymagają, by przedstawić im twoją koncepcję postaci. Tłumaczysz wiec, nagle panienka wstaje i stwierdza, że „ona jest psychologiem, a po twojej postawie widać, że jesteś ekstrawertykiem, a ta postać to introwertyk, więc grać nią nie możesz”, albo coś w tym stylu.

I tu zaczyna się męka. Koniec końców kończy się tym, że tworzą ci postać. Zwykle jest to ktoś w rodzaju Szczurołapa bez żadnych umiejętności. Panienka tłumi całą twoją kreatywność, samą postać też tworzycie po kilka razy i za każdym baba torpeduje twoją kreatywność, zabiera ci karty etc. W końcu dostajesz tego Szczurołapa-Inwalidę.

Ona sama gra natomiast jakimś zupełnym przepakiem w rodzaju Łowcy Czarownic, z dwuręcznym, magicznym mieczem, którym walczy oczywiście jedną ręką. Łowca ów dodatkowo zna magię nekromantyczną i demonologiczną oraz żywiołów i iluzji, do tego jeździ na smoku, ma pięćdziesiąt ataków i tyle samo siły.

Ci, którzy dotrwali dalej i zagrali z nimi dowiadują się, że świat gry pełen jest Większych Demonów i Olbrzymów wyskakujących z krzaków i pałujących twoją postać za niezgadzanie się z Panienką. Po sesji możesz spodziewać się jeszcze długiego listu, tłumaczącego ci, jak beznadziejnym byłeś Graczem.

Ludzie jaszczury bardzo aktywnie i niemal ciągle szukają nowych graczy, stąd ich sława rośnie sukcesywnie.

Korekta: Mateusz Stępień.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gry komputerowe, Karcianki, RPG, Wredni ludzie i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

28 odpowiedzi na „Typy toksycznego gracza:

  1. Grisznak pisze:

    O, zastanawiałem się, czy napiszesz o typie gracza planszówkowego, jakim ja często bywa, czyli tym, który w grach typu Magia i Miecz gra po to, by zabić jak największą ilość innych graczy, a nie pieprzyć się ze zdobywaniem korony władzy. Albo w Carcassone, gdzie moim głównym celem jest podkładanie świń reszcie.
    No nic, w MMO w zasadzie nie gram, a z tych tu wymienionych chyba najczęściej spotykałem się z opóżniaczami, którzy potrafią naprawdę dłuuuuuuugo myśleć nad każdym ruchem.

  2. SOS WekTa pisze:

    Dammn. Ludzie jaszczury są aż tak znani że mają własną kategorię. Grałem kiedyś u nich…

  3. slanngada pisze:

    Mistrz jednego systemu? I tym systemem jest często Warhamer 1ed, „bo 2ed to praktycznie dedek!”

  4. Michał pisze:

    To będzie mój pierwszy komentarz na blogu ale nie sadziłem, że ludzie jaszczury są aż tak sławni ! Pamiętam ich z sesji 7th Sea, gdzie pani grała jakimś wikingkiem-przepakiem z magicznymi tatuażami oraz milionem rozwinięć, a ja jakimś nowym misiem z pseudo-Hiszpanii, gdzie mi napisali postać z bogatą historią, bo według nich moja postać byłaby zbyt ześwirowana i miała zbyt traumatyczne dzieciństwo (chodziło o to, że miała mieć brata który trzyma z innym stronnictwem politycznym niż ja i się obraził na rodziców)

    • Ja także pamiętam ich z sesji 7th Sea. Poznałem ich na Falkonie. Baba grała jakąś zakonnicą z Vodacce dysponującą magią losu i jakąś inną jeszcze. Ja najpierw próbowałem grać swoim starym, wysokopoziomym szermierzem z tej pseudohiszpanii, ale mi nie pozwolili, właśnie dlatego, że wydałem im się introwertykiem, a to była postać ekstrawertyczna. Potem introwertycznym Ussuryjczykiem – Zmiennokształtnym, ale mi też nie pozwolili, bo introwertycy nie pasują do tej gry następnie złodziejem z Eisen. Na tym etapie zacząłem wysłuchiwać jak to w ogóle nie nadaję się do tego systemu, ale w drodze wyjątku pozwolą mi grać.

      Wtedy przypomniało mi się, że kolega trafił niedawno na bardzo toksyczną grupę, grającą w Warhammera, a że to była jego okolica zamieszkania zapytałem się ich więc, czy czasem nie znają niejakiego Dąbiego. Jak tylko usłyszeli tą ksywkę, to zaczęli na niego najeżdżać.

      Wówczas oznajmiłem, że sorki, ale to jest kumpel, ja tego nie muszę słuchać i przepraszam towarzystwo, ale wychodzę.

      A potem ich sława rosła i rosła.

      • slanngada pisze:

        Mogą być z siebie dumni. Taka sława to nie byle co.
        Gdzie oni teraz są? Bo wędrują w poszukiwaniu ofiar.
        A może jakbyś dotrwał do byś przeniósł się do świata rpg?

      • Ja dziękuję za taką przeprowadzkę. Ponoć wrócili do Lublina.

      • Siman pisze:

        O, też o nich słyszałem od znajomych. Anegdota była długa, barwna i pełna zwrotów akcji, których już nie pamiętam, ale generalnie sprowadzała się do tego, że postać tej laski na początku sesji (systemu nie pomnę) teleportowała się gdzieś samotnie, wyszła z MG na solową scenę na trzy godziny, a potem wrócili oboje ogłaszając, że postać laski rozwiązała intrygę i koniec sesji.

  5. SOS WekTa pisze:

    Gdzieś na poltku swego czasu była większa dyskusja o jaszczurach. Może odkopię jak będę miał chwile

  6. Fohat pisze:

    Służę notką Ninetonguesa, niestety bez komentarzy. Mogę wrzucić to na pastebina, czy gdzieś indziej.

  7. Strategiusz pisze:

    Z opisu wynika, że oboje mają problemy psychiczne.

  8. Kombi111 pisze:

    Mógłbym prosić o ponowne wstawienie tego materiału wspomnianego w komentarzach? Wydaje się być interesujący.

  9. Oazja pisze:

    Wydaje mi się, że najbardziej toksycznych graczy każdego typu nadal ma League of Legends. Niestety, bo odbiera to całą przyjemność z rozrywki :/

  10. Żorż pisze:

    Munchkin wymierający… chciałbym, żeby to było prawdziwe. Nawet nie wiesz jak bardzo.

Dodaj komentarz