Styczeń był dla mnie przede wszystkim miesiącem wielkich, czytelniczych pożegnań, a nie świetnej lektury. Zaniosłem bowiem do antykwariatu około 40 procent swoich książek historycznych i popularnonaukowych. W większości tych bardzo słabych (jak np. Trzecia Rzesza Na Haju) oraz takich, z których wiem, że nie będę miał żadnego pożytku. Przy okazji wywaliłem też wszystkie przydasie, jakie stały na moich półkach.
Jeśli natomiast chodzi o lekturę, to nie była ona specjalnie rozległa. Składała się ona bowiem z zaledwie czterech książek. Do tego z boku szedł podręcznik do nowego Conana, ale jeszcze sporo czasu upłynie, nim zakończę jego lekturę. Czytaj dalej