Ferdynand Kiepski – jaka to jest zmarnowana postać:

Swiat-Wedlug-KiepskichDawno już nie pisałem nie na temat. Trzeba to naprawić. Od równie dawna, albo i jeszcze dłużej nosi mnie ochota napisania o jednej z najbardziej zmarnowanych postaci polskiej kultury popularnej: Ferdynandzie Kiepskim. Ten, jak i cały, poświęcony mu serial miał potencjał, by stać się dziełem bardzo dobrym, w komediowy sposób opisującym życie Polski i Polaków. Postacią uniwersalną, która była każdym z nas. Niestety, stał się po prostu obrazem zwykłego głupka i prawie-że-menela, z którego śmiejemy się głównie z pogardy.

Niezrealizowany potencjał:

Jednym z najbardziej znanych cytatów Ferdynanda Kiepskiego jest „W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem” na co pada odpowiedź „Ferdek! Przecież ty nie masz żadnego wykształcenia!”. Cytat ten jest jednym z największych błędów w skrypcie serialu, który sprawia, że Kiepscy, mogący stać się komentarzem społecznym na miarę co najmniej „Świata Według Bundych” stali się zapychaczem miejsca dla prymitywów.

Serial zaczęto kręcić w roku 1999, kiedy w Polsce panowało 13 procentowe bezrobocie, a liczba ludzi bez zatrudnienia stale rosła. Co więcej zjawisko to nie było równo rozpowszechnione w naszym kraju, bywały więc miejsca, gdzie bezrobocie sięgało nawet 50 procent populacji. W miejscach takich dosłownie nic nie ratowało przed bezrobociem. Także wykształcenie. Co więcej przed reformą edukacji w wielu miastach działały szkoły, które kształciły wyłącznie przyszłych bezrobotnymi. Przykładowo w moim mieście działała zawodówka, która co roku produkowała 100 spawaczy na potrzeby lokalnego zakładu motoryzacyjnego. Zakład ten jednak nie przyjmował nowych pracowników nawet, jeśli ktoś umarł, a tylko zmniejszał zatrudnienie.

Tak naprawdę Kiepski mógł więc być kimkolwiek.

Mógł być bezrobotnym bez kwalifikacji.

Mógł być technikiem weterynarii ze zlikwidowanego PGR-u, mógł być technikiem-chemikiem ze zlikwidowanej cukrowni, mógł być technikiem spawaczem z certyfikatem do pracy w trudnych warunkach i pod ziemią z zamkniętej kopalni… Mógł być księgowym po technikum ekonomicznym, również wywalonym z kopalni albo fabryki…

Mógł być inżynierem-programistą komputerów z ELWRO, geniuszem w pisaniu instrukcji na Odry.

Jest nikim.

Brak tła:

Tu przechodzimy do jednej z przyczyn problemu. O Ferdynancie Kiepskim nie wiemy praktycznie nic: jaką miał wcześniej pracę (i czy miał), jakie szkoły kończył, co widziała w nim żona, że zdecydowała się na małżeństwo, jakie ma poglądy, marzenia i cele, kiedy zaczął pić…

Jest tabula rasa, niezapisaną tablicą i zawsze taką pozostaje.

Pogardzany przez twórców:

54376.6

Rodziny Kiepskich i Bundych pozornie mają ze sobą wiele wspólnego. Bundy jednak mają zdecydowanie więcej sukcesów i bardziej rozbudowane tło.

Wynika to z faktu, że Ferdynand Kiepski jest pogardzany przez swoich twórców. Do tego stopnia, że ci nie widzą w nim nic dobrego. W rezultacie jest postacią bardzo dwuwymiarową, a jednocześnie negatywną. Nie złą, tylko negatywną: nie posiadającą dobrych cech. Zainteresowany jest tylko oglądaniem telewizji i piciem piwa. Niczego nie robi. Pasożytuje na rodzinie, której w żaden sposób nie pomaga. Ta trzyma go nie wiadomo po co.

Kiepski w żaden sposób nie działa przeciwko samemu sobie (to jest cechą postaci trójwymiarowej). Czasem tylko rytualnie przegląda gazetę w poszukiwaniu ofert pracy.

Kiepskiemu nie jest nawet wstyd z tej przyczyny, że stanowi ciężar dla swoich bliskich.

Brak empatii:

Problemem Ferdynanda Kiepskiego jest fakt, że gardzą nim nawet jego twórcy, którzy nie uważają, by mógł być on wartościowym człowiekiem: może niekoniecznie w takiej sytuacji, jak jest przedstawiany, ale w innych warunkach. W Polsce lat 90-tych i pierwszego dziesięciolecia było wiele rodzin, w których pracowała tylko jedna osoba, często matka. Ojciec natomiast nie miał zajęcia i siedział w domu. Nie wątpię, że wielu z tych mężczyzn skończyło jako alkoholicy. Wielu z nich to najpewniej byli ludzie bezwartościowi.

Problem w tym, że znaczna część z nich po prostu miała pecha. Często byli to ludzie jak z jednej z piosenek Kazika:

Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami, całe życie tyrał w hucie, a do huty dokładali. Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte., gdyby leżał całe życie mniejszą czyniłby on stratę.

Przedstawiona w serialu sytuacja bardziej przypomina model krajów post-radzieckich, w których po II wojnie światowej istniał bardzo duży niedobór mężczyzn. W efekcie tego kobiety często zabiegały o byle jakiego samca, często godząc się na alkoholików, przemocowców i trutni, a nawet na nieformalną poligamię. Niekiedy tacy mężczyźni po prostu żyli ze swych partnerek.

Być może wynika to z faktu, że twórcy serialu faktycznie uważają się za lepszych od tej postaci. Być może natomiast z tego, że reżyser, który stworzył „Świat Według Kiepskich” pochodził z Tadżykistanu i przeniósł na Polskę swoje kody kulturowe…

Krytyka negatywna:

z16986220V,-Simpsonowie-

Simpsonowie również stanowią tylko pozornych krewniaków Kiepskich. Choćby dlatego, że są dla swoich twórców obiektami żartów, ale nie kpin.

Nie zmienia to faktu, że Ferdynand Kiepski jest przedstawiany wyłącznie w negatywnym świetle. Jest człowiekiem bez zalet. Nie ma wielkich wad: przeciwnie jest sympatyczny, nie stwarza problemów, wiedzie czysto unikający tryb życia. Jednocześnie jego kondycja jest (w podtekście) jego winą. Nie ma pracy, bo nie ma żadnego wykształcenia czy zawodu. Lubi jedynie oglądać telewizję i pić piwo. Jego marzeniem jest życie bez pracy i takie życie (wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami) dostaje.

Bardzo poważnie różni się od (wydawałoby się) spokrewnionych z nim postaci: Ala Bundyego i Homera Simpsona. Ich kondycja wydaje się bardzo podobna: wszyscy trzej mają pozornie bardzo podobne przywary: lubią piwo i telewizję, nie lubią pracy i starają się „oszczędzać energię”. Mają o wiele bardziej energiczne, pod wieloma względami przewyższające ich żony, oraz dzieci, z którymi raczej się nie dogadują i dla których raczej nie są wzorem.

Jednak postacie te są przedstawiane w dużo bardziej pozytywnym świetle, mają jakieś osiągnięcia i powody do dumy.

Ferdynand Kiepski jest natomiast człowiekiem, od którego każdy może czuć się lepszy. Nawet ktoś będący w podobnej sytuacji jak on. Ten człowiek nie jest obiektem żartów jak Homer Simpson lub Al Bundy.

Jest obiektem kpin.

Ludzie przegrani:

I to jest główny problem, jaki mam ze „Światem Według Kiepskich”. Nie jest to klasyczna komedia, w której widz, patrząc na bohaterów, może zobaczyć swoje wady i poprzez ich eliminację stać się lepszym. Jest po to, żeby widzowie mogli poczuć się lepszymi, kpiąc z kogoś, kto nie może się bronić. Choćby z tej przyczyny, że nie istnieje.

Faktycznie bezrobocie, zwłaszcza bez praw do zasiłku, jest kondycją co najmniej upokarzającą.

Temat ten zrodził się w trakcie rozmowy, jaką wiodłem niedawno w pracy. Jako, że jestem i mieszkam w małym miasteczku, to w zasadzie każdy tam przerabiał ten temat. Sam nie jestem zresztą wyjątkiem.

W zasadzie bezrobocie przypomina coś w rodzaju więzienia o złagodzonym rygorze. Teoretycznie możesz wychodzić z domu i robić różne rzeczy, ale w praktyce na żadną z nich Cię nie stać. Wiąże się to z uzależnieniem od ludzi, co do których wie się, że jest się dla nich ciężarem, a którym (z racji na wiek i tradycję) powinno się pomagać, a nie opierać się na nich. Łączy się to z dojmującym poczuciem wstydu. Człowiek nie ma do roboty nic, poza ewentualnie długimi spacerami, internetem lub telewizją. Jednocześnie wie, że powinien szukać pracy, jednak poszukiwanie jej ofert jest bardzo szybkie. Wchodzi się na odpowiednie strony, patrzy i widzi: „O! Znowu nic!”

Największa farsa to natomiast wizyty w Urzędzie Pracy. Przychodziło się raz na miesiąc, stało godzinę w kolejce, odwiedzało się urzędnika, ten patrzył w komputer: „Niestety, nie mamy ofert dla osób z wyższym wykształceniem!”. Wówczas zadawało się rytualne pytanie: „A dla osób o niższych kwalifikacjach?”. Urzędnik podówczas wpisywał to w komputer, by po pięciu minutach odpowiedzieć: „Takich też nie mamy.”, albo „Jest pan może młynarzem?” na co oczywiście mówiło się „Niestety nie!”, by usłyszeć: „To nie szkodzi, to ogłoszenie i tak jest sprzed dwóch miesięcy, więc pewnie kogoś znaleźli!”

O tym można byłoby nakręcić bardzo dobry odcinek.

PS. Sorki za niedorzeczną ilość błędów. Mam gorączkę.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Seriale, Telewizja i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na „Ferdynand Kiepski – jaka to jest zmarnowana postać:

  1. Grzdyl pisze:

    Z ciekawości, ile na oko obejrzałeś odcinków? Bo w wielu Ferdek zakładał swoje jakieś biznesy i „miał pomysła”. Nie był postacią do końca pasywną, napewno głupawą był.

    • Wychodzi na to, że około 50. Sam nie wiem, skąd tyle się tego nazbierało.

      Tak, ale te jego biznesy najczęściej są oparte na:
      – eksploatacji jego wad, jak wtedy, kiedy zakłada firmę obrażającą inteligentów lub organizuje usługi czarnowidztwa
      – służą pokazaniu, że na niczym się nie zna i niczego nie potrafi, jak wtedy, kiedy zakłada radio lub klub sportowy
      – polegają na oszukiwaniu ludzi, jak wtedy, kiedy zostaje bioenergoterapeutą

  2. Kasztelan pisze:

    Jakkolwiek można oceniać i okreslac fabule po pierwszych odcinkach to Ferdek przed transformacja miał stoisko z saturatorem. Być może się zmieniło jak się ozenil ale syn podziwiał i wspierał Ferdka w jego „mam pomysla”.
    Kiepscy cierpią na takim braku umiejscowienia raz są mega symbolicznie drugi raz to sąsiedzi wykręcający żarówkę na klatce i są tym czego wymaga scenariusz.

  3. buszasp pisze:

    Ferdek to może i zmarnowana postać, ale chyba taki miał być, żeby trafić do odpowiednich odbiorców. Mój znajomy kiedyś przyznał mi się, że został do Kiepskich zniechęcony przez własnych krewnych, którzy sami są podobni do bohaterów serialu. Kiedyś spotkał się z takim jednym a ten próbował go zachęcić do oglądania, wyszedł z tego mniej więcej taki dialog:
    – Wiesz, jest nowy fajny serial komediowy.
    – A o czym?
    – No o nas, o normalnych ludziach.

  4. kurde pisze:

    Bardzo płytka analiza postaci i serialu, odnoszę wrażenie, że autor obejrzał góra 5 odcinków i na tej podstawie powstał ten tekst. Znamy wiele faktów z przeszłości Ferdka, jak również dynamikę jego małżeństwa z Halinką.
    Panie, Pan sie tak znasz na kiepskich, jak ja na balecie mongolskim.

  5. Cadab pisze:

    Mam wrażenie, że tekst jest albo pod tezę, albo z nieznajomości (bądź bardzo powierzchownej znajomości) materiału.
    Mam też swoją własną tezę, że ten serial trzeba było zakończyć „za pierwszym razem”, czyli kiedy w 2005 wyemitowano ostatni wówczas odcinek. Bo „Kiepscy” w dużej mierze byli w swojej pierwotnej, przed-wznowieniowej wersji symbolem epoki i to stanowiło o ich popularności i tym, jak bardzo trafiali do ludzi. Tej takiej po-transformacyjnej, ale przed-unijnej Polski, w której wszyscy jeszcze mają meblościankę z Hermesa, chłop siedzi w domu, bo bezrobocie jest dwucyfrowe, więc i tak nie ma po co wychodzić, a z sąsiadami można co najwyżej się kłócić albo pić w piwnicy bimber w tajemnicy przed żonami, a wszystkiemu przydałby się remont generalny, bo się sypie i tynk odłazi. O tym w dużej mierze byli „Kiepscy” jak weszli – szarej, gównianej Polsce końca lat 90tych, ale przedstawionej jako groteska.
    Sam Kiepski z kolei jest życiowym przegranym nie dlatego, że miał pecha, albo że mu się nie chce, tylko że to taki klasyczny niebieski ptak ery słusznie minionej, taki Zdzisław Dyrma z Misia i jemu podobni. Tylko czasy się zmieniły, i nagle jego dotychczasowy sposób życia jest kompletnie nierealny, więc siedzi w domu, bo co ma robić, skoro ani nie ma przymusu pracy, ani nie można zrobić za paczkę fajek interesu, który zapewni pieniądze do następnego miesiąca. I to nie jest coś, co nawet wynika z obrazu postaci, to są wszystko elementy wymieniane (często ciurkiem) w odcinkach. Z drugiej strony w ogóle nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Kiepski jest postacią negatywną. On jest co najwyżej nieudacznikiem. Ale i tak jest cała masa odcinków, w których robi coś dobrego (i/lub dochodowego) dla swojej rodziny, więc poza byciem mendą społeczną i pasożytem miewa też lepsze dni.
    Od razu dodam, że moja znajomość Kiepskich po-wznwieniowych jest marna, odpadłem bardzo szybko, bo to stało się zbyt oderwane od rzeczywistości, nadal próbując być komedią o „typowej Polsce”, tylko że w międzyczasie minęła dekada i „trochę” się zmieniło. Więc kontynuacja Kiepskich była tak samo nietrafionym pomysłem, jak zrealizowanie w podobnym czasie kontynuacji Alternatywy 4 (bodaj się to cudo nazywało Dylematu 5), choć z dwóch skrajnie odmiennych powodów: jeden się od rzeczywistości odkleił, żyjąc przeszłością, a drugi chciał być tak „życiowy”, że też się oderwał.

    PS
    Ciemnogród Ciemnogrodem, ale to nie jest miasteczko, tylko pełnowymiarowe miasto.

  6. qqq23 pisze:

    Ferdek w PRL pracował na saturatorze, była o tym mowa w kilku odcinkach. Następnym razem uważnie oglądaj, co recenzujesz.

  7. qqq23 pisze:

    A odcinek postulowany pod koniec podejmujący próby szukania prac (z tą, różnicą, że to Ferdek założył pośredniak i prezentował oferty) też się pojawił.

  8. slanngada pisze:

    Bo Kiepscy to nie odpowiednik Bundych tylko tego: https://www.filmweb.pl/film/Flodderowie-1986-32914

    Zresztą wiele odcinków było całkiem pomysłowych. Ferdek zaszedł w ciążę z kosmitą (pierwszy sezon chynba?) robił franken babką. W nowszych seriach trafił do ravenloftu czy walczył paździochem-kultystą.

    • Tajtel pisze:

      Ci Flodderowie to, sądząc z tego krótkiego opisu, odpowiednik naszych „Bulionerów”, natomiast Kiepskim ze wszyskiego co znam (choć nigdy się z tym porównaniem, o dziwo, nie spotkałam) najbliżej do komiksów o Kaczorze Donaldzie – tu i tu mamy poetykę realizmu magicznego i uniwersum w którym może zdarzyć się cokolwiek, a Donald to taki wplątujący się w te cudaczne przygody dobroduszny przegryw (choć bardziej prekariusz niż bezrobotny, no i abstynent).

      Nota bene zawsze mnie zdziwiło dlaczego bohater z którym może utożsamić się tylu dorosłych jest bohaterem komiksów targetowanych na dzieci…

      • Gal pisze:

        To chyba tylko w Polsce komiksy o Donaldzie są tak kojarzone z dziećmi xD W wielu państwach sytuacja jest zupełnie inna. Już kiedyś wstawiałem na tym blogu link do https://www.komiksydisneya.pl/2016/12/austriacki-przezydent-elekt-fanem.html

      • barnaba pisze:

        W Polsce komiksy w ogóle uważa się za twórczość dopuszczalną jedynie do 12 roku życia. Ostatnio się to trochę zmienia, bo pokolenie lat 70 i 80, zaczytujące się kiedyś „Tytusem…” lub „Kajkiem i Kokoszem” właśnie dobija do sześćdziesiątki i czasami ma ochotę powspominać. A jak coś czyta dziadek, to nie wstydzi się otworzyć i tata 🙂

  9. qqq23 pisze:

    No i Ferdek wielokrotnie pomógł rodzinie. Przypomnę odcinek „Wio”, gdzie poświęcił wygraną w lotto (została mu jedna podróż) dla uratowania ciężko rannej babki, „Wszystko dla ciebie”, gdzie poświęcił się dla Halinki i poszedł do pośredniaka (czyli też jest tu podjęty ten rzekomo „brakujący” temat), a w odcinku „Armagedon” uratował całą Ziemię przed zagładą.

  10. slanngada pisze:

    Tajtel
    Tylko Floderowie to były wredne patusy. Nawet miały swój odpowiednik babki, sparaliżowanego dziadka, który robił za choikę na święta.

    Ale coś z tym Donaldem jest. Gdyby nie budżet, to Ferdek trafiłby do Szabo-La

  11. DoktorNo pisze:

    Na marginesie: problemem Homera Simpsona jest to że nie czyta książek, a Kiepskiego na tym że musi kombinować jak mieć na jedzenie i piwo.

Dodaj komentarz