Goblinoidy i inne złe rasy, a reszta świata – rozważania na ich temat:

W zasadzie jest to pytanie, które nurtuje mnie od zawsze: dlaczego z tak zwanymi złymi rasami z fantasy nie da się dogadać?

Owszem, są złe. Dokonują okrutnych czynów, praktykują zwyczaje, które uważane są za barbarzyńskie, czczą odrażających bogów… Wyżynają zdobyte miasta, jeńców zmieniają w niewolników, torturują ich, składają w ofiarach lub zjadają…

Co jakoś szczególnie nie różni ich od tego, co robili Mongołowie, Tatarzy, Turcy, Aztekowie, Wikingowie, Siuxowie, Rzymianie, Niemcy, rycerze z krucjat oraz setki innych…

Dlaczego się nie dogadano?

To najważniejsze pytanie: dlaczego nikt z nimi nie próbuje się dogadać? Przecież koniec końców, lepiej lub gorzej, dogadywano się z prawie każdym innym. Ja nie mówię, że realistycznie byłoby, gdyby z orkami zawarto pokój, zaproszono ich do Strefy z Schengen i natychmiast zapanował pokój. Przeciwnie: konflikt wydaje się dość powszechnym stanem ludzkości. Niemniej jednak pytanie brzmi: dlaczego nie jest prowadzona żadna dyplomacja ze złymi rasami ani wymiana handlowa?

Oczywiście, tłumaczyć to można na różne sposoby. Na przykład tym, że są wojownicze oraz często napadają na siedziby innych „dobrych” lub przynajmniej „pokojowych” ras.

Problem w tym, że nie kupuję tej argumentacji.

Bowiem, generalnie rzecz biorąc nawet z takimi ludami prowadzono negocjacje.

Próbowano je przekupywać, pozyskiwać na swoją stronę, skłaniać do napadania na innych ludzi, wykupywać jeńców, ustalać warunki pokojowe, płacono im też haracze…

Orkowie nie są tacy głupi, żeby nie zrozumieć, co to znaczy kasa za nie robienie niczego. Albo za zrobienie czegoś, co i tak lubią.

Dlaczego nikt z nimi nie handluje? Choćby nielegalnie?

Karol Wielki musiał zakazywać sprzedaży mieczy Wikingom. Większość tatarskich szyszaków wykuto w Krakowie. Większość szabli wykutych na Krymie sprzedano do Polski, na Ruś, Bałkany i Węgry, bo Tatarów nie było na nie stać.

Owszem, brak handlu można łatwo wyjaśnić zakazami. Jednak dlaczego nikt nie uprawia przemytu? Zentharimowie to chyba jedyny wyjątek w całym fantasy.

Gdzie się podziali najemnicy?

Skoro złe rasy są takie wojownicze i znane ze swojej bitności, to dlaczego nikt nie próbuje ich wynajmować do walki albo pozyskać ich dla swoich celów? Dlaczego nie ma orkowych, goblińskich czy ogrzych kompanii najemników (w Fearunie są o ile pamiętam pojedyncze najemne chorągwie hobgoblinów, a w Warhammerze Żelazne Orki i Ogry-Najemnicy, ale to wyjątki od generalnej reguły)?

Dlaczego nikt nie zawiera z nimi sojuszy przeciwko innym wrogom?

Fakt, że są agresywni i stanowią wrogów niczego nie tłumaczy.

W latach 1600-1650 najazdy tatarskie potrafiły przemierzyć 2/3 terytorium Rzeczpospolitej i docierać do linii Sanu, niektórzy historycy uważają, że w tym czasie w jasyr uprowadzono może nawet i pół miliona jej mieszkańców.

Jednocześnie w trakcie każdej, większej wojny Tatarów przynajmniej starano się pozyskać do walki po naszej stronie.

A bardzo często też faktycznie walczyli.

Zresztą nie tylko oni: była gwardia wareska, Anglicy z jednej strony zwalczali, a z drugiej pozyskiwali Szkotów, Walijczyków i Irlandczyków do swoich wojen. Cesarz niemiecki, zmagając się z Papierzem wynajął 10 tysięcy Saracenów…

Dlaczego więc np. Imperium nie wynajmuje Orków do walki z Bretonią czy Norską? Dlaczego z ich usług nie korzystają wampirzy hrabiowie Sylvanii?

Dlaczego nie ma Renegados?

Zgadnijcie, z jakich dwóch narodów rekrutowało się większość żołnierzy walczących po stronie chrześcijan w trakcie hiszpańskiej rekonkwisty? Z Hiszpanów i Niemców. A zgadnijcie z jakich dwóch narodów rekrutowało się większość walczących po stronie muzułmańskiej? Również z Hiszpanów i Niemców.

Tamci dobrze płacili.

Ludzi takich nazywano Renegados i generalnie przez całe wieki nikt nie patrzył krzywo na to, co robili. Nawet hiszpański bohater narodowy El Cid był renegados i właśnie jako taki przeżył najwięcej przygód. Dopiero w XV wieku władcy Hiszpanii wymyślili, że należy traktować ich jak zdrajców i zaczęli mordować ze szczególnym okrucieństwem.

Mimo to Renegados walczyli nawet i w ostatnich chwilach obrony Grenady. Prawdę mówiąc byli szczególnie bitni, bo wiedzieli, że spotka ich zły los.

Ja nie mówię, że ludzcy czy krasnoludzcy renegaci powinni walczyć po stronie Gnolli, Goblinoidów czy Orków (ale w sumie, to czemu nie?). Zresztą, rasy te nie wyglądają na szczególnie zamożne.

Ale czemu nie stoją po srroniedrowów i innych typów ciemnych elfów?

Dlaczego nie ma orków-niewolników i peonów*?

W zasadzie to historia zna kilka sposobów radzenia sobie z jeńcami: można wyżynać, więzić, wymieniać za własnych jeńców lub okup, rozbrajać i puszczać wolno, zmieniać niewolników lub osadzać gdzieś na roli.

Pytanie brzmi, co dzieje się z wziętymi do niewoli przedstawicielami tych ras?

Chyba jedyne uniwersum, które pojęło ten temat to Warcraft, gdzie istniały niesławne obozy jenieckie dla orków.

Pytanie brzmi, co się dzieje z nimi, gdy królestwo lub terytorium orków zostaje zdobyte przez dobre państwo? Na logikę powinni oni zostać rozbrojeni, osiedleni na roli i oddani w ręce jakiejś agencji rządowej lub innej instytucji, która sprawowałaby nad nimi pieczę np. jakiegoś odpowiednika Komisji Do Spraw Indian, albo świątyni dobrej religii.

Dlaczego więc nigdzie nie widuje się takowych?

*Peon nie tylko robotnik w Warcraftach 1-3, ale też w Ameryce Południowej odpowiednik pańszczyźnianego chłopa, tylko w gorszej sytuacji. Mieszkali na farmach, płacili właścicielowi za żywność i czynsz z wynajmowanych chat, a pieniądze zarabiali pracując dla niego. Zwykle wychodzili na minusie, więc wpadali w spirale długów. Większość peonów miała pochodzenie indiańskie.

Dlaczego nie ma Lipków?

Lipkowie byli osiadłymi na terenach dawnej Rzeczpospolitej Tatarami, którzy, w zamian za udzielone im schronienie, zobowiązali się do służby zbrojnej naszym władcom. Większość z nich była potomkami elity Tatarskiej lub jej świty (jednym z nich był Tochtamysz, chan Złotej i Białej Ordy, konkurent Timura Wielkiego, który, po klęsce w walce z tym ostatnim zbiegł na Litwę z całą świtą). Przeważnie stanowili różne wygnane, tatarskie książątka i ich zwolenników, którzy ratując się przed śmiercią uciekali na Litwę lub do Polski, osiadali tam, pomagali w walkach z innymi Tatarami i snuli marzenia o powrocie do domu i odzyskaniu władzy…

Wyznawali Islam, uprawiali rolę, brali udział w wojnach, zakładali rodziny i tak już zostali… Żyją w Polsce po dziś dzień.

Dlaczego żaden pokonany wódz nie przybył do Zakonu Paladynów lub Królestwa Dobra i nie oświadczył:

Moi pobratymcy mnie wygnać! To otworzyć moja oczy! Wasze bogi dobre! Ja dobre! Wasze bogi mówić: zabijać orki! Ja dobre w zabijanie orki! Iść razem zabijać orki! Zgoda?”.

Czemu więc nie ma Lipków, indiańskich zwiadowców ani innych turkopolów?

Czemu nie odkupiono ich ziemi za strzelby i wodę ognistą?

Znaczy: akurat na to pytanie odpowiedź jest prosta. W większości settingów fantasy nie ma strzelb.

I dobrze.

Bo po co?

Ale sprawa jest prosta: gnolle, orkowie i większość goblinoidów non stop walczy między sobą (co znacząco odróżnia ich choćby od ludzi, którzy jak wiadomo między sobą wojen nie toczą). Skoro tak, to dlaczego tych wojen nikt nie podsyca? Albo nie obiecuje wsparcia w zamian za część zdobytej ziemi w postaci dobrej broni i towarów luksusowych?

Rozwiązanie to bardzo dobrze sprawdziło się przecież w obydwu Amerykach, gdzie znaczną część walk z Indianami załatwili inni Indianie.

Bardzo długo funkcję taką spełniali Siuxowie, wojownicze plemię z obszarów współczesnej Florydy. W skutek kontaktów z Białymi rozpoczęli z nimi handel, wymieniając ziemię za dobra luksusowe, broń i narzędzia. W efekcie z rodzinnego kraju trafili aż na Wielkie Równiny (aczkolwiek Siuksowie mieli dodatkową zachętę ze strony Czipengów, którzy robili identycznie, a co gorsza nienawidzili Siuksów).

Dlaczego nie ma łowców skalpów?

Pamiętacie Tańczącego Z Wilkami i scenę, gdy dobrych, pokojowych Siuksów atakują źli, wojowniczy Indianie z plemienia Paunisów?

Faktycznie Paunisi byli oryginalnymi mieszkańcami Wielkich Równin, a Siuksowie najechali ich ziemie. I to raczej ich wioski były napadane.

Niemniej jednak: Paunisi faktycznie współpracowali z Białymi w walkach przeciwko Siuksom, zarówno jako indywidualni wojownicy, jak i całe plemiona, dostarczając licznych indiańskich zwiadowców wojskom USA.

Waśnie międzyplemienne powodowały też, że Indianie dostarczali łowców skalpów. Przykładowo, w 1837 roku rząd meksykańskiego stanu Chihuahua wyznaczył nagrodę 100 pesos za skalp wojownika Apaczów, 50 za skalp kobiety i 25 za skalp dziecka. Doprowadziło to do powstania licznych band łowców skalpów, które składały się głównie z przestępców, zbiegłych niewolników i innych mętów, ale też licznych Indian głównie z plemion Delawerów, Szaunisów i Tarahumara.

Do polowań dołączył też wódz Kowakkuce z plemienia Seminolów, mimo że raczej białych nie kochał.

Orkowie i wiele innych złych ras ciągle ze sobą walczy.

Dlaczego więc nie miałyby brać za to ludzkiego złota?

Choćby tylko jako dodatkowego zysku?

Dlaczego nie pojechali do Niemiec na saksy, gdy zapanował pokój?

Ja nie mówię o trwałym pokoju połączonym z ptaszkośpiewaniem. Mówię po prostu o przerwie między kolejnymi wojnami…

Ok, ja rozumiem, że nienawiść i obustronne zbrodnie dzielą dwie nacje.

Jednak co to zmienia? Pieniądze to pieniądze.

Trudno sobie wyobrazić by orkowie mogli dokonać większych zbrodni, niż Niemcy. A jednak już w latach 50 i 60 ludzie z całego świata jeździli do Niemiec, by pracować w tamtejszych fabrykach. I to ci sami ludzie, którzy wcześniej z ręki Niemców potracili rodziny.

Tak więc znowu: nienawiść mnie nie przekonuje.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fantasy, Książki, RPG i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Goblinoidy i inne złe rasy, a reszta świata – rozważania na ich temat:

  1. polonusx pisze:

    Ja bym patrzył na to z dwóch stron: innej rasy, oraz innej natury (a nie tylko kultury). We wszystkich przykładach dajesz przykłady różnych nacji ludzi, lecz różnica w rasach jest często większa niż psa i wilka. To bardzo przypomina mi historię udomawiania wilka w Szwecji w Kolmården, gdzie okazało się (po jednej ofierze śmiertelnej), że jednak dzikie zwierzę to nie pies i udomowić się nie da (a przynajmniej nie w jedno pokolenie).

    Co do najemników:
    W dużej ilości złych ras struktura społeczna jest całkowicie zależna od posiadanej siły. Puki ktoś jest najsilniejszy w grupie, póty trzyma władzę. W przypadku najemnych oddziałów można by ich używać w bardzo ograniczonej ilości (aby bały się bardziej twojej armii niż wroga), oraz w krótkim czasie (bo jak nie mają co robić, to zwrócą się przeciw tobie). Ktokolwiek chciałby ich użyć, musiałby liczyć się z większymi stratami po swojej (szczególnie w przypadku przegranej), oraz z dezercją. Gra niewarta świeczki. Przeważnie tylko inne złe rasy mają wystarczającą siłę i brak skrupułów, aby wykorzystywać tak szalone jednostki (jak np. krasnoludy chaosu z zielonoskórymi niewolnikami). Dodatkowo dochodzi czynnik propagandowy (a raczej złego pijar), skoro zadajesz się z nimi, to jesteś zły i można cię atakować jak nich (coś jak chrześcijanie i barbarzyńcy w europie).

    Co do handlu:
    Podobnie jak wyżej, jak ktoś jest od nas silniejszy, to może nam zabrać, a jak nie jest, to my zabierzemy mu. To nie mentalność kogoś, z kim może handlować słaba jednostka. Jeżeli jednak ktoś ma wystarczająco siły, aby wymusić handel, to może być uznany przez okolicznych władców za zdrajcę swojej rasy i zniszczony w partykularnych interesach (jego dobra będą rozdzielone między sprawiedliwych najeźdźców).

    Co do niewolników:
    W Warhammerze są też zielonoskórzy niewolnicy z powstaniami jak za Rzymu. Co do Warcrafta, to tamtejsza horda nie jest aż tak zła, to bardziej barbarzyńcy, a nie złe do szpiku kości demony (przynajmniej w MMO, bo w Warcraft2 to inna sprawa). Koszt siły potrzebnej do utrzymania takiej ilości niewolników musi być mniejszy niż zysk. W przypadku większości złych ras są oni potężniejsi od dobrych, którzy nadrabiają techniką i uzbrojeniem. Aby to było opłacalne, należałoby używać czarów, które dobrym rasom by nie przystały.

    Co do odkupywania:
    W załączonym przykładzie były różne szczepy Indian, które miały pewną plemnienną osobowość. W przypadku wojny z innymi plemionami to miało sens, ale czy gdyby wszystkie plemiona uosabiały jeden szczep, to też to by zdało egzamin? Im bardziej prymitywna kultura, tym mniejsze grupy, lecz paradoksalnie dzięki temu mniejszy opór przed zjednoczeniem pod wspólnym silnym władcą. Można rozrywać różne złe rasy między sobą, lecz trudno rozgrywać w obrębie tej samej rasy, przy prymitywnych społecznościach może to tylko prowadzić do zjednoczenia pod wspólnym władcą. Część wschodnich Niemców to genetyczni Słowianie, lecz na pewno nie kulturowo.

    Co do skalpów.
    Tutaj też ważnym składnikiem świadomość osobowości plemiennej. Jeżeli prawo silniejszego nie stoi po naszej stronie, to znaczy, że musimy się podporządkować i czekać, kiedy to będziemy silniejsi i sami będziemy mogli robić to samo innym.

    Zło w najprostszej (jak dla mnie) postaci to stawianie swojej jednostkowej wartości ponad społecznością lub rodziną, do której się należy. Człowiek nauczył się poświęcać dużo ze swojej władzy i zasobów, na rzecz społeczności, dzięki czemu jednostki słabe, lecz inteligentne, mogą rozwijać cywilizację. W przypadku większości złych ras nie ma tego dążenia do wspólnego dobra, lecz tylko zachcianki chwili się liczą, oraz prawo silniejszego. Coś jak ciężkie więzienie, gdzie około 80% populacji to różnego rodzaju socjopaci i psychopaci. Nie bez powodu większość ludzi nie jest socjopatami, tak jak większość ludzi jest praworęcznych. Grupy, w których wszyscy większość jednostek nie potrafi współpracować, przepadły w genetycznej historii, a mniej wojowniczy, lecz współpracujący ze sobą, jakoś dotrwali do tych czasów jako większość. Gdyby było inaczej, w większości bylibyśmy psychopatami. Brak sumienia ma pewne przewagi, lecz w dłuższej perspektywie okazał się ułomnością.

  2. Gal pisze:

    U Tolkiena są różne wersje genezy orków; zdaje się, że pod koniec życia planował, iż orkowie to zwierzęta, w których Melkor umieścił swoją nienawiść – http://elendili.pl/viewtopic.php?t=2045& W tym wypadku trudno o jakieś ukady z orkami itd.

    W Warhammerze orkowie-grzyby są raczej trudni do podjęcia dyskusji. To jakby paktować z pleśnią ,,zamiast rosnąć na moim chlebie, rośnij na chlebie sąsiada”. Nie wiadomo nawet jak się z nimi porozumieć, a co dopiero zawierać umowy.

    Mamy za to w Warhammerze ogrów i sporo jest ogrów-najemników itd.

    Takie wyjaśnienia metafizyczne i biologiczne raczej rozwiązują problemy z orkami.

    W świecie Ashan orkowie zostali stworzeni jako niewolnicy, potem się zbuntowali i wyzwolili. Tam da się z nimi paktować. Zresztą ci orkowie nie są jakoś specjalnie źli. W Ashan główne zło to demony, a orkowie, nieumarli, mroczne elfy nie są tacy źli.

    • slanngada pisze:

      Heroes V miało zresztą jeden z logiczniejszych i fajniejszych setingów, niestety było wydane w epoce zła i unstalgi :).. Podobnie jak azeroth, eberon chyba imoren i pewnie birthright oraz athas.

      • Kasztelan pisze:

        Obrazilem sie na h5 za porzucenie lore might&magic

        No to pytanie czemu nie dogadac sirmęża z. Demonami? 😉

      • Gal pisze:

        Zastanawiam się, w jakim stopniu krytyka świata Ashan dotyczy Ashan samego w sobie, a w jakim stopniu dotyczy zastąpienia M&M.

      • Kasztelan pisze:

        Gal
        Dla mnie to było jak zmiana aktora grajacego tą samą postać w 2 sezonie serialu. Mechanika inna, lore inne to gdzie w tym heroes? Pomijam już kwestie techniczne z wydajnością i mniej czytelną mapą w porównaniu do poprzedników

  3. Kasztelan pisze:

    A dlaczego ludzie nie oszczedzaja, biora kredyt na wesele, podpisuja umowy bez czytania. Ludzie/orki nie sa racjonalni. Opierajac sieo forgotten realms to swiat bohaterow. Bohaterowie nie dogaduja sie tylko zabijaja. Npc petraktujacy z orkami pachnie mi tym zlym ambitnym szukajacym sil aby obalic obecnego krola.
    Renegaci to fajny pomysl gracze zlapani do obozu orkow a tam krasnolud ktory aby przezyc jest gorszy od orkow.
    Najemnicy fajny pomysl tylko jak ich transportowac poza ich rubieze i to co napisal polonusx.
    Niewolnictwo jest niemarketingowe i fuj fuj feudalizm jest cacy.
    Motyw lipkow byl questem w bg 2 na wzgorzach umar
    Woda ognista dziala w przypadku przewagi ludzi, zyznych terenów i xviii wieku. orki zyja w niegoscinnych terenach
    Lowca skalpow po prostu okradnie urzednika wyplacajacego nagrody za sklapy
    To rzeczywiscie fascynujace jak obraz niemiec sie zmienil w tak krotkim czasie, ale to chyba wynik szybkich podróży i troche komunizmu.
    W sumie jak reagowala szlachta kiedy mieli walczyc razem z tatarami?

Dodaj komentarz