Najlepsze „oddziały wojskowe” średniowiecza:

Niedawno Youtube wyrzuciło mi filmik pod takim właśnie tytułem… Oglądam go sobie, oglądam… I myślę „zrobiłbym bardziej odkrywczy, o ciekawszych jednostkach, nie tak wymuszony i ogólnie lepszy… Minus oczywiście montaż, bo się na tym nie znam…”. A jako, że terminy gonią i warto byłoby napisać jakiś tekst, to czemu by nie na ten temat?

Tak więc dziś przedstawię listę dziesięciu, moim zdaniem najlepszych „formacji wojskowych” średniowiecza.

Rycerze:

A w zasadzie milites armati (łac. opancerzeni wojownicy), bowiem w skład tej „formacji” wchodzili różni ludzie o różnym pochodzeniu i nie wszyscy byli pasowanymi rycerzami. Przeciwnie, same pasowania pojawiły się stosunkowo późno, bo około XII wieku we Włoszech i dopiero z czasem rozpowszechniły się na resztę Europy. Posiadanie tytułu „rycerza” było raczej wyznacznikiem statusu społecznego, niż roli pełnionej na polu walki.

Nie zmienia to faktu, że dzięki filmom i literaturze stali się oni wyznacznikiem ducha epoki.

W skład „formacji” wchodzili zazwyczaj ludzie zamożni i obeznani ze sztuką wojenną: zarówno pasowana (rycerze), jak i niepasowana (giermkowie, armingerowie, aczkolwiek na język polski termin ten też tłumaczy się jako „giermek”) szlachta, zamożni chłopi (na zachodzie sierżanci, w europie wschodniej sołtysi) i mieszczanie (konstablowie), a także przyuczeni do walki niewolnicy (ministeriałowie).

Niezależnie od statusu społecznego od rycerza wymagano posiadania umiejętności walki pieszej i konnej oraz dość drogiego podówczas ekwipunku. Na ten składało się co najmniej trzy konie (dwa do jazdy i jeden do walki), oraz wyposażenie. To ostatnie zmieniało się w zależności od epoki, jednak obowiązkowo składał się nań hełm, zbroja (począwszy od zwykłej kolczugi we wczesnym średniowieczu, na złożonych zbrojach płytowych pod jej koniec), miecz, często maczuga lub młot bojowy i włócznia (lub później: kopia).

Do walki stawiali się też z co najmniej jednym sługą, którego rola polegała na opiece nad koniem rycerza. Faktycznie wraz z upływem czasu liczba sług znacząco rosła.

Filmy i gry utożsamiają rycerzy z potężnymi szarżami przełamującymi. Te faktycznie były prowadzone, za pomocą „batalii” ustawionych w szyk liniowy lub klinowy, jednak w rzeczywistości rycerstwo raczej unikało walnych bitew, skupiając się albo na oblężeniach, albo na taktyce chevalcheu lub rejz, czyli wypraw na terytorium wroga celem łupienia jego posiadłości i chwytania jeńców.

O ich znaczeniu na polu walki decydował jednak głównie doskonałej jakości ekwipunek oraz styl życia pozwalający na rozwijanie zarówno umiejętności bojowych, jak i jeździeckich.

Rycerze zakonni:

Liczne zakony rycerskie, z których najsłynniejsi są oczywiście Templariusze (a dokładniej Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona), Szpitalnicy (Zakon Rycerzy Jerozolimskiego Szpitala św. Jana Chrzciciela) oraz Krzyżacy (Zakon Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie) powstałe początkowo do ochrony szlaków pielgrzymkowych. Z czasem obrosły zarówno w bogactwo, jak i dokonania militarne oraz znaczenie polityczne.

Pod względem uzbrojenia i taktyki walki Rycerze Zakonni nie różnili się od pozostałego rycerstwa. Jednak ich reguła kładła nacisk na dyscyplinę i posłuszeństwo zwierzchnikom, a wiara sprawiała, że wykazywali się niezwykłą odwagą i walecznością. Nie bez znaczenia był też fakt, że do zakonów trafiali często ludzie gwałtowni, którzy przez swój temperament często mieli zamknięte drogi do życia świeckiego…

Jednak główne źródło ich potęgi miało charakter finansowy.

Największą wadą średniowiecznych armii było właśnie finansowanie, w efekcie te zwykle nie były w stanie pozostawać w polu długo, a czas pojedynczej kampanii ograniczony był do kilkudziesięciu dni. Zakony rycerskie czerpały swe dochody z szeregu źródeł: zdobytej ziemi, datków od wasali i z założonych na jej terenie wsi, okupów, handlu niewolnikami…

Jednak jednym z najważniejszych były założone na terenach chrześcijańskiej europy kapituły, które stare zabiegały o datki na prowadzenie działalności. Dzięki temu zakonnicy byli w stanie nie tylko utrzymać stałą gotowość bojową, ale też ściągać z kontynentu duże zastępy zawodowych najemników.

Almogawarowie:

Byli lekką piechotą z Półwyspu Iberyjskiego, masowo wynajmowaną też do Włoch oraz Bizancjum.

Rekrutowani byli głównie z biedoty wiejskiej oraz wszelakich mętów, a ich początek stanowili bandyci działający na pograniczu świata chrześcijańskiego i muzułmańskiego oraz chłopskie straże nocne.

Mimo nieszlachetnego pochodzenia uchodzili za jedną z najlepszych formacji pieszych między XIII a XV wiekiem.

Almogawarzy ruszali do walki zazwyczaj prawie bez uzbrojenia ochronnego, wyposażeni co najwyżej w hełmy i pikowane kurty, czasem uzupełnione o chroniące serce pektorały oraz niewielkie, zwykle drewniane tarcze. Uzbrojeni byli w krótkie włócznie lub oszczepy służące zarówno do ciskania w przeciwnika, jak i pchnięć oraz nierzadko w miecze lub długie noże bojowe. Preferowali walkę w szyku otwartym, przed bitwą zapewniając osłonę wojska i nękając przeciwnika, utrudniając mu organizację szyków.

W trakcie walki natomiast postępowali biegnąc za kawalerią i starając się ranić konie nieprzyjaciela.

Specjalna wzmianka: Berserkowie

Legendarni skandynawscy wojownicy, przywdziewający niedźwiedzie skóry, wpadający w bitewny szał dzięki miksturom z muchomorów oraz budzący taki strach, że zmuszani byli do życia w osobnych osadach, poza obrębem zwykłej społeczności…

Wszystko to piękne…

Problem w tym, że nie do końca wiadomo, czy faktycznie istnieli.

O ile mi wiadomo, żaden istniejący przekaz historyczny nie potwierdza użycia berserków na polu walki, a ich rola została wyeksponowana przez XIX wieczne powieści historyczne.

Informacje dotyczące berserków pojawiają się w prawdzie w sagach oraz innych dokumentach, jednak trudno traktować je jako przekaz historyczny dotyczący jakiegoś typu wojownika. Przykładowo zwody prawa Islandii wspominają o „ludziach zwanych berserkami, którzy wyłamują się z szyku bojowego i rzucają na przeciwnika w szale”, jednak nakazują ich traktować tak samo jak tchórzy i wydalać ze społeczności.

Wydaje się więc, że termin ten oznaczał raczej furiata, niż niezwykłego wojownika. I raczej w tym sensie jest przytaczany też przez sagi.

Jeśli chodzi o zwyczaj spożywania muchomorów, to te nie powodują wzmożonej agresji, a zawroty głowy, halucynacje, wymioty, ogólne otępienie i spowolnienie ruchów, co raczej nie jest przydatne w walce.

Genuańscy kusznicy:

Byli w zasadzie prototypem piechoty późnego średniowiecza i aż do końca XVI wieku zachowywali status najbardziej poważanej formacji wojskowej. Faktycznie wywodzili się z różnych części Włoch, stanowili zawodowych żołnierzy, którzy pojawili się w trakcie wojen między państwami-miastami i mieli duże znaczenie w odparciu Niemców atakujących ich kraj. Reputację zdobyli podczas I krucjaty, gdy okazali się kluczowi w trakcie zdobycia Jerozolimy oraz Bitwy pod Jaffą.

Genuańscy kusznicy wyposażeni byli w kolcze koszule i stalowe hełmy oraz miecze. Charakterystycznym elementem uzbrojenia był też metalowy ryngraf, dodatkowo chroniący okolice szyi. Walczyli w trzyosobowych zespołach, które składały się ze strzelca i dwóch pomocników, wyposażonych co najmniej w dwie kusze. Pierwszy z pomocników zapewniał osłonę zespołowi za pomocą pawęży: dużej tarczy, większej od człowieka, wykonanej z grubego drewna.

Drugi był natomiast ładowniczym.

Czasem pojawiał się też czwarty pomocnik, osłaniający zespół przed atakami za pomocą broni drzewcowej.

Brabandczycy:

Trabanci, piechota na wzór brabancki. Przedstawienie XVI wieczne, lata po epoce.

Czyli ogólna nazwa piechoty z miast niderlandzkich. Były to formacje miejskiej milicji, które wykształciły się w XIII wieku.

Piechota organizowana była przez cechy miejskie i w jej skład wchodzili głównie średniozamożni rzemieślnicy i ich czeladź. Uzbrojona była głównie we włócznie i halabardy, a do tego posiadała koszule kolcze, stalowe hełmy, miecze i tasaki (oraz inną broń do walki wręcz) oraz goedangi. Te ostatnie były specjalną, regionalną bronią, stanowiącą żelazną kulę umieszczaną na nieznanej długości drzewc, zakończoną wystającym kolcem. Mogły służyć zarówno do pchnięć, uderzeń, jak i rzutów. Dodatkowo około 10 procent piechoty stanowili kusznicy, a biedniejsi członkowie uzbrojeni byli w łuki.

Piechota ta zasłynęła kilkukrotnie zwyciężając rycerstwo w krwawych bitwach.

Jako, że region był raczej przeludniony, Brabandczycy wynajmowali się też do innych krajów jako żołnierze zaciężni. Wyspecjalizowali się zwłaszcza w zdobywaniu twierdz i miast.

Część badaczy uważa, że model brabandzki był później kopiowany i dał początek piechocie szkockiej, angielskiej oraz szwajcarskiej.

Szwajcarzy:

Szwajcarzy, przedstawienie XVI wieczne, z momentu szczytu znaczenia.

Była to piechota rekrutowana spośród mieszkańców szwajcarskich kantonów, głównie średnio zamożnych, wolnych chłopów. Walczyła w głębokich, przypominających kwadrat lub prostokąt formacjach, złożonych początkowo głównie z halabardników, wzmocnionych o kuszników. Z czasem najważniejszym elementem uzbrojenia stawały się jednak wielometrowe piki… Pod wieloma względami ich taktyka przypominała starożytną falangę.

Niezwykła karność, dyscyplina wraz z niebywałym nawet jak na epokę okrucieństwem oraz nie dające się ukryć sukcesy sprawiły, że Szwajcarzy zyskali reputację wojowników niepokonanych, aczkolwiek nie była ona połączona z uznaniem. Wręcz przeciwnie: uchodzili za naród zbirów i bandytów.

Sama nazwa „Szwajcar” początkowo też była obraźliwa i oznaczała „świniarza” lub „świniopasa”.

Walijscy łucznicy:

Konflikt na pograniczu angielsko-walijskim znacząco poprzedza podbój Anglii przez Wilhelma Zdobywcę i niejako został przez jego państwo odziedziczony. Próby podporządkowania sobie tej celtyckiej krainy przez Normanów oczywiście go nie uspokoiły.

Przez większość czasu Walijczycy radzili sobie z próbami podboju ze zmiennym szczęściem. Z jednej strony ich piechota, zbrojna głównie we włócznie i okrągłe tarcze, walcząca w stylu nazywanym „wikińskim” była już mocno przestarzała, z drugiej: trudny, górzysto-bagienny teren utrudniał wykorzystanie ciężkiej jazdy…

Pod koniec XII wieku Walijczycy zaczęli używać w walce charakterystycznych, długich łuków. Była to broń bardzo skuteczna, aczkolwiek bardziej prostacka niż prosta. Długi łuk wykonywany był ze specjalnie puszczonego drzewa cisowego, któremu, by uniknąć powstawania sęków celowo przycinano gałęzie, początkowo rodzimego, później sprowadzanego z Włoch i Hiszpanii. Miały od 1,85 do 2,1 metra długości, oraz siłę naciągu między 100, a 200 funtami.

Broń ta z uwagi na swoją skuteczność szybko została przejęte przez Anglików, zastępując używaną wcześniej kuszę, a następnie też przez Szkotów i Francuzów. Łucznicy byli też wynajmowani do Włoch, Niemiec i Hiszpanii.

Posługiwanie się tego typu łukiem wymagało ogromnej wprawy, a przede wszystkim wielkiej siły fizycznej. Dlatego też używali ich głównie zawodowcy, którzy w tej sztuce wprawiali się całe życie. Byli to żołnierze wywodzący się głównie ze średnich warstw, głównie relatywnie zamożnego chłopstwa i mieszczaństwa.

Z racji na swój status większość łuczników stać było na konie, różnego rodzaju wyposażenie ochronne, swój oręż uzupełniali też mieczami, aczkolwiek byli tacy, którzy służyli pieszo. Pełnili funkcję konnej piechoty, podążającej za rycerstwem, ale walczącej pieszo.

Saraceni:

Walczysz z Papierzem, każdemu, kto idzie za Tobą grozi ekskomunika i wykluczenia z całego, chrześcijańskiego społeczeństwa.

Jak sobie poradzić z tym problemem?

Wynająć 10.000 Saracenów.

Na taki pomysł wpadł Fryderyk II (aczkolwiek faktyczna liczba najemników była zapewne niższa) w trakcie walk na Półwyspie Apenińskim. Generalnie Saraceni walczyli dobrze, dawało się wykorzystać zwłaszcza ich niechęć do innych mieszkańców Włoch (pochodzili głównie z Sycylii oraz obecnej Algierii i z Włochami dzieliła ich wielopokoleniowa historia wojen), a także okazali się bardzo przydatni w jego konflikcie z Papierzem, gdyż nie obawiali się klątw ani ekskomuniki.

Ich niezaangażowanie w niemiecką politykę sprawiło też, że byli używani jako gwardia pałacowa.

Hobelarzy:

Kolejny efekt walk celtycko-normańskich, tym razem pochodzenia Irlandzkiego.

Hobelarzy byli lekką kawalerią lub może raczej konną piechotą, która wykształciła się w Irlandii, a następnie została przejęta przez Anglików. Rekrutowali się głównie z bogatszego chłopstwa.

Nie wiadomo jak byli uzbrojeni, do czasów współczesnych nie dotrwał żaden opis ich wyposażenia. Prawdopodobnie to było podobne do oręża Irlandczyków z bogatszych warstw: hełmy dzwonowe, koszulki kolcze i być może przeszywanice, miecze, sztylety lub noże bojowe oraz włócznie.

Hobelarzy przemieszczali się konno, używając rumaków rasy hobby – obecnie wymarłego, irlandzkiego kuca, od którego pochodzi ich nazwa. Były to niewielkie, lecz bardzo wytrzymałe zwierzęta, dobrze radzące sobie w trudnym terenie i nie wymagające specjalnej karmy. Walczyli natomiast jako piechota.

Ich użycie było potrójne: po pierwsze byli bardzo dobrzy w wojnie podjazdowej. Po drugie: sprawdzali się jako oddziały garnizonowe, szybkiego reagowania i pościgowe. Po trzecie: mogli towarzyszyć rycerstwu z jednej strony dotrzymując mu kroku, a z drugiej nawet je wyprzedzając z łatwością forsując trudny teren.

Oraz – co też jest istotne – byli tani.

Coutillierzy:

Byli francuską odpowiedzią na Hobelarów. Posiadali najczęściej lekkie opancerzenie, w formie bądź to koszulki kolczej bądź brygantyny, a do tego broń drzewcową, zwykle w typie glewii lub lekkiej lancy. Charakterystyczną bronią od której brali nazwę („nożownicy”) było Coutillie rodzaj krótkiego miecza, kordu lub długiego noża.

Pełnili funkcję mobilnej, konnej piechoty, tak samo, jak Hobelarzy.

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii Historia i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na „Najlepsze „oddziały wojskowe” średniowiecza:

  1. PK_AZ pisze:

    Jedno, co mi się rzuca w oczy, to powszechne w zasadzie użycie kolczug i hełmów. Czy dobrze wnioskuję, że w pełnym średniowieczu przeciętny średniozamożny chłop lub rzemieślnik był na tyle bogaty, by móc sobie na taki ekwipunek pozwolić?

    (O Bradandczykach) „a biedniejsi członkowie walczyli pieszo.”
    Wcześniej piszesz, że cała formacja była piechotą, więc zakładam że to błąd. Jak walczyli biedniejsi członkowie? Jako harcownicy? Bez opancerzenia?

    • Kolczuga kosztowała (w Polsce) 2 do 7 grzywien, w zależności od jakości wykonania. Jedna grzywna była tyle, co dorodna krowa, czeladnik w Krakowie zarabiał jakieś półtora grzywny miesięcznie.

      Przy czym należy zauważyć, że piszemy tu o ludziach z Niderlandów i Włoch. To akurat były dwa najbogatsze regiony Europy, o najwyższej stopie życia. Trochę inaczej wyglądała sprawa w Fryzji, Skandynawii, Szkocji, Szwajcarii czy w górskich regionach Niemiec, gdzie większość ludności stanowili wolni chłopi, którzy nie odrabiali pańszczyzny (więc siłą rzeczy byli bogatsi). Jeszcze inaczej rzecz wyglądała sprawa w Anglii. Tam stosunkowo wcześnie dano sobie spokój ze służbą wojskową wasali, zastępując ją tarczowym (opłatą za zwolnienie z udziału w wojnie), za którą król wynajmował zawodowców. Dla znacznej części łuczników udział w wojnie był co najmniej pracą okazyjną, a być może też głównym zajęciem.

      Z Brabandczykami: nie wiem, co myślałem to pisząc. Chodziło mi o to, że biedniejsi mieli łuki.

  2. Velahrn pisze:

    Brakuje mi tu łuczników konnych, takich jak mongolscy keszikowie. Walczyli i wygrywali z chyba każdą armią ówczesnego świata, zarówno sformowaną według zasad zachodnich (wyprawy na Węgry, zahaczające też o Polskę i Czechy), jak i wschodnich (wojska kalifatu, Persowie, Chińczycy, Tanguci, Kitanowie). Do tego podróżując bez taborów, byli niewiarygodnie mobilni.

    • Tak, ale chciałem trzymać się jednego kręgu kulturowego.

    • Przechodzień pisze:

      Zarówno z Awarami, Madziarami czy Połowcami czy Bułgarami których armie opierały się głównie na konnych łucznikach jednak sobie poradzono, oczywiście ich przeciwnicy wcześniej ponosili kompromitujące klęski. Ale w końcu nic tak nie uczy jak porażka.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s