O logice, realizmie i smokach:

Kilka tygodni temu, gdy pisałem o Grze o Tron, jeden z komentatorów skarżył się, coraz częściej spotyka się z poglądem typu „Jakiej logiki i realizmu oczekujesz po serialu w którym są smoki”. Początkowo nie planowałem z tym poglądem polemizować, albowiem jest on głupi. Niemniej jednak kilka dni temu, podczas oglądania na Youtube filmiku o realizmie w grach spotkałem się z wyrażonym z dużym zdziwieniem stwierdzeniem, że „gracze oczekują realizmu nawet w grach Hig Fantasy”.

I jednak uznałem, że warto o tym napisać.

Smoki, a logika:

Zacznijmy od początku: zdanie „istnieją smoki” nie jest zdaniem nielogicznym. Jest zdaniem fałszywym (bo smoków nie ma), ale pod względem formalnym nic mu nie dolega. Przykładem zdania nielogicznego może być np. „Wszystko co złe jest dziełem PO, nic nie zrobili przez dwie kadencje”. Wyrażenie „wszystko co złe jest dziełem PO” zakłada działanie. „Nic nie zrobili przez dwie kadencje” natomiast jest jego zaprzeczeniem. Nie można dokonywać dzieła zniszczenia i nic nie robić. Oba wyrażenia wzajemnie sobie przeczą.

Smoków nie ma. Jednak ich pojawienie się w fabule nie implikuje braku logiki.

Smoki, a realizm:

Po drugie: obecność smoków nie implikuje braku realizmu.

Mam wrażenie, że ktoś, a raczej: całkiem sporo ktosiów pomyliło dwa terminy: realność i realizm.

Jeśli mówimy, że coś jest „realne”, to mamy na myśli, że jest to coś, co faktycznie istnieje lub zdarzyło się (np. dinozaaurów nie ma, ale są bytami realnymi), zdarzy się (np. przyszłego roku nie ma, ale będzie), lub może się zdarzyć z dużym prawdopodobieństwem, jak na przykład w zdaniu „zagraża nam realne niebezpieczeństwo”. W tym sensie oczywiście smoki nie są realne, bo ich nie ma, nigdy nie było i raczej nigdy nie będzie.

Jeśli chodzi o realizm, to, no cóż… Jest cała masa realizmów, a każdy z nich oznacza coś innego, nie zawsze związanego z naszym tematem dyskusji (np. „realizm etyczny” oznacza przekonanie, że ludzie z natury są źli). Niemniej jednak w najszerszym znaczeniu oznacza „coś, co wygląda jakby faktycznie istniało”.

W tym sensie realizm można odnieść do dwóch rzeczy. Po pierwsze: smoków (i innych elementów fantastycznych). Te mogą być realistyczne (tzn. przedstawione tak, że wyglądają jak prawdziwe) lub nierealistyczne (czyli przedstawione tak, że nie ma iluzji realności).

Różnice te ilustrują poniższe ilustracje:

Smok realistyczny

Smok nierealistyczny.

Po drugie: realistyczna lub nie może być sama historia. Realistyczna historia to taka, która, przyjmując pewien zestaw założeń, mogłaby się faktycznie wydarzyć. Zestaw założeń może być różny np. „przenosimy się do świata, gdzie są smoki, magia i królowie nieumarłych”. Obecność żadnej z tych rzeczy nie oznacza, że nie można napisać realistycznej powieści.

Podobnie brak zjawisk fantastycznych nie oznacza, że opowieść staje się realistyczna. Przykładowo: w filmach z serii „Rambo” nie mamy do czynienia z elementami fantastycznymi. Mamy natomiast komandosa, który strzela seriami z biodra i pokonuje dziesiątki wrogów samemu nigdy nie zostając trafionym.

I to już jest nierealistyczne.

Realizm fabularny nie oznacza, że nie ma istot nierealnych. Oznacza, że fabuła jest prawdopodobna z psychologicznego i statystycznego punktu widzenia. Nie podlega upiększeniom, nie pomija też realnie zachodzących zjawisk, nie popada w przesadę, nie posługuje się też takimi zabiegami, jak idealizacja czy demonizacja niektórych zjawisk.

I tyle.

Fantasy, a realizm:

Termin „fantasy” czas jakiś temu wszedł do języka powszechnego, upowszechnił się i niestety często jest on używany źle. Przez ogół społeczeństwa słowo to bowiem rozumiane jest najczęściej jako synonim baśni lub bajki.

Moim zdaniem skończy się to tym, że fantasy, jako nazwa gatunku po prostu wyjdzie z użycia lub zmieni swe znaczenie, a do nazywania takich dzieł jak „Władca pierścieni” czy „Gra o tron” używana będzie starsza nazwa „Sword and Sorcerry”, obecnie zarezerwowana dla tytułów Conano-podobnych (tak nawiasem mówiąc IMHO podział na sword and sorcerry i heroic fantasy jest zbędny, wymyślił go ponoć Michel Moorcock, by nie być stawianym w jednym rzędzie z Conanem).

W każdym razie: potoczne rozumienie tego słowa nie ma wiele wspólnego z faktami.

Między baśnią, a fantasy istnieje bardzo poważna różnica. Otóż: baśń jest arealistyczna. W baśni istnieje zasada „oczywistej cudowności”, wydarzenia podlegają własnej logice, możliwe jest wszystko: zwierzęta mówią, dywany latają i tak dalej i tak dalej, nie ma natomiast żadnych reguł świata, prócz tego, że wszystko jest możliwe. Nie ma realizmu psychologicznego, map i zasad settingowych, prawdopodobnych wydarzeń…

Fantasy odwrotnie.

Jedną z głównych zasad fantasy, sformułowaną już przez Tolkiena (ale obecną nawet przed nim), jest to, że książki te są pisane są tak, jak powieści realistyczne. Mają więc psychologicznie prawdopodobne postacie, dysponujące zestawem ludzkich odruchów i emocji, fabuła jest znacząco pogłębiona, magiczne istoty przedstawiane są jak zwierzęta lub podobne ludziom, obce gatunki, magia ma swoje reguły i prawa, podobnie jak fizyka naszego świata.

Tak więc nie, przynależność do gatunku fantasy nie implikuje braku realizmu, czy też logiki (tak naprawdę przynależność do gatunku baśni też nie implikuje braku logiki). Wręcz przeciwnie, realizmu należy po fantasy oczekiwać.

Jeśli zaś chodzi o brak logiki, to jej brak jest cechą charakterystyczną złych dzieł.

Ten wpis został opublikowany w kategorii fantastyka, Fantasy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „O logice, realizmie i smokach:

  1. Tablis pisze:

    Dodam uwagę językową: wielu ludzi mówi o „realizmie”, gdy powinni mówić o „wiarygodności”. Pierwsze brzmi bardziej obiektywnie, ale tak naprawdę większość osób ma na myśli drugie. Każde dzieło kultury prezentuje zbiór faktów, które są rozdzielone nieskończonym morzem pustki. Odbiorca zawsze musi sobie tę pustkę samodzielnie wypełniać w zależności od indywidualnych potrzeb. Potrzeby niektórych są niewielkie – przyjmują co ukazano i to ich zadowala. Inni potrzebują więcej osobistego wysiłku, jeśli działo jest tak zorganizowane, że jest to proste, jest to silny wyznacznik „wiarygodności”.

  2. PK_AZ pisze:

    „Mam wrażenie, że ktoś, a raczej: całkiem sporo ktosiów pomyliło dwa terminy: realność i realizm.”

    Ja natomiast zastanawiam się, czy cały pogląd nie bierze się z pewnego, że tak powiem, dysonansu. Bo wywód logiczny polega na tym, by z przesłanek, poprzez prawidłowe metody, dojść do wniosku. Zarówno nieprawidłowe metody, jak i nieprawdziwe przesłanki, prowadzą do (na pozór) bezużytecznych wniosków, tak więc wnioskowanie takie jest niepoważną zabawą (ponownie: na pozór).

    I teraz oczekujemy, że ludzie przeprowadzą poważną analizę, która z samej swej natury będzie niepoważna.

  3. Skate pisze:

    Dla mnie smoki są nierealne bo zieją ogniem, ciekaw jestem jak to musiałoby wyglądać fizjologicznie – mogłyby pluć jadem, kwasem tak jak niektóre obecne zwierzęta, ale ogień misie nie trzyma kupy 😦

    • Pomijając takie rozwiązania, jak pirokineza i magia, to widzę jedną możliwość: smok gromadzi w odpowiedniku gruczołów jadowych mieszaninę organicznych węglowodorów podobnych do benzyny i organicznych kwasów. W innym: tych samych węglowodorów i substancji o odczynie zasadowym lub jakichś soli. W trakcie ziania ogniem uwalnia jedne i drugie. Kwasy i zasady mieszają się, dochodzi do reakcji produkującej dużo ciepła i całość zapala się.

    • Tablis pisze:

      Nie ma to jak czepiać się ziania ogniem, gdy z biologicznego i fizycznego punktu widzenia to ich lot jest kompletnie niemożliwy. Co do ziania ogniem – mamy żuki tryskające wrzącą cieczą, przejście do ognia to nie taka duża zmiana. Co do latania natomiast nie ma żadnych szans, aby coś tak ciężkiego unieść w powietrze bez biologicznego odpowiednika napędu rakietowego (smoki pierdzące ogniem?) Co jest, naukowo patrząc, realistyczne, a co się wielu ludziom wydaje realistyczne, to często 2 różne sprawy, co jest dodatkową przesłanką, żeby nie czepiać się pierdół.

      Korzystając z okazji, pozwolę sobie czepiać się pierdół. W większości fantasy wiemy, że zianie ogniem to magia, i to koniec tematu. Czarodzieje robią podobne rzeczy z fireballami, wszystko jest spójne. Ich lotu natomiast nikt zwykle nie komentuje. Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że rzucają na siebie czar częściowej lewitacji, który zmniejsza ich wagę na czas lotu. Ta własna teoria nie w pełni mnie jednak zadowala, bo zwykle padają informacje o związkach smoków z żywiołem ognia, co czyni ich związek z odpowiednią magią naturalnym, o związkach z magią powietrza natomiast zwykle nic nie wiemy. Gdybym ja miał pisać fantasy, to dałbym smokom magiczne runy na skrzydłach, które zaczynają się świecić, gdy wznoszą się do lotu. W ten sposób bez nudnych dywagacji byłoby wiadomo, że działa tu jakaś magia.

      • Buszasp pisze:

        Problem ze smokami jest taki, że jak zaczniemy je drobiazgowo rozkminiać, to nawet jak do lotu będą używać jakiejś magii, ciągle nie będą miały sensu. To jest po prostu jeden z tych elementów fantasy, przy którym trzeba zawiesić niewiarę, bo ich istnienia w takim kształcie, jak przedstawia je popkultura, w żaden sposób nie da się uzasadnić logicznie.

  4. Wrion pisze:

    „tak nawiasem mówiąc IMHO podział na sword and sorcerry i heroic fantasy jest zbędny, wymyślił go ponoć Michel Moorcock, by nie być stawianym w jednym rzędzie z Conanem”

    Zaciekawiło mnie to, ale podawana historia jest trochę inna. Moorcock chciał nazwać Conana heroic fantasy ale Fritz Leiber odpowiedział mu że termin sword-and-sorcery lepiej pasuje. Więc rzeczywiście podział jest zbędny bo to dwa różne określenia na to samo.

Dodaj komentarz