Sztuka przeklinania w tekście literackim:

D1834_7db1ziś zajmiemy się kolejnym, ciekawym problemem, który jak myślę przyda się wszystkim pracującym z tekstem: zarówno blogerom, teksterom, pisarzom, translatorom oraz innym twórcom treści internetowej. Będzie o sztuce przeklinania w tekście literackim.

Będzie też krótko.

Powód dla którego się tym zajmuje jest prosty: siedziałem sobie na IRC-u i gadałem z Tłumaczką. Oboje jednocześnie zauważyliśmy, że bluzgi ostatnio robią się coraz modniejsze, a rozpoczęcie opowiadania lub fanfika od „-Kuuuuuuuuuuuuurwaaaaaaaaaaa!!!!!!!” (koniecznie pisanego w ten sposób) padającego zupełnie bez kontekstu stało się niemalże tak samo popularne, jak ongiś legendarne już „wybiła północ”.

Z całą swoją wredotą charakteru pragnę zauważyć, że de facto można po tym poznać iż dany tekst nie nadaje się do dalszego czytania, bowiem

Po co się klnie w tekście?

Pierwszą rzeczą którą należy wziąć pod uwagę zanim zaczniemy pisać jest specyfika słowa pisanego oraz funkcja słów w tekście.

Niestety tekst literacki nie powinien być wypowiedzią przypadkową, a każdy element, jaki w nim pada powinien mieć jakieś znaczenie lub jeszcze lepiej: powinien być przemyślany. Dotyczy to także przekleństw. W zasadzie te mają podwójne znaczenie. Tak więc:

Po pierwsze: podkreślają emocjonalną siłę wypowiedzi lub odczuć bohatera.

Po drugie: nadają tekstowi większego realizmu, bowiem ludzie po prostu przeklinają. Część z nich częściej, część więcej. Są też środowiska, w których wulgaryzmy są na porządku dziennym i bez nich trudno sobie wyobrazić ich przedstawicieli. Dotyczy to głównie wszelkich dołów społecznych, kryminalistów, wojska, policji, służby więziennej…

Ich wypowiedzi bez odpowiednio soczystych słów wypadają sztucznie i mało prawdopodobnie.

Z drugiej strony: wypowiedzi cytowane bezpośrednio z języka mówionego również się nie sprawdzają.

Specyfika wypowiedzi pisemnej i wypowiedzi ustnej:

1128_bdd1Zanim zajmiemy się samymi bluzgami należy zrozumieć jedną rzecz: słowo pisane różni się od mówionego. Generalnie język mówiony dużo bardziej akceptuje wszelkiego rodzaju powtórzenia, niż wypowiedź pisemna, jest też dużo bardziej zwięzły. Bardzo duża część informacji w nim (nawet ponad 90%) pochodzi z przekazu nieformalnego, jak ekspresja twarzy, intonacja głosu czy mowa ciała. Generalnie można spokojnie uznać, że to, co jesteśmy w stanie powiedzieć w ciągu 30 minut w książce zajęłoby z 50 stron.

Jeszcze gorzej wygląda przenoszenie na tekst obrazu. Fajna, filmowa scena, krótkie ujęcie trwające może 2 sekundy w książce trwać będzie dwie strony.

Jakie to ma przełożenie na przekleństwa? Po pierwsze: w książce należy inaczej przeklinać. Fajne, elokwentne bluzgi z filmów lub życia w książce nie przejdą, gdyż importowane są z mowy potocznej. Co więcej: język przekleństw jest niestety dość ubogi. Stara, dziennikarska zasada głosi, że na 1000 słów żadne nie powinno się powtarzać. Tymczasem w powszechnym użyciu jest może z 10 wulgaryzmów… Większość używanych przekleństw to tak naprawdę warianty jednego słowa o różnym znaczeniu zależnie od kontekstu. Oznacza to, że używając ich ryzykujemy liczne powtórzenia.

Co więcej: język pisany bardzo nie lubi dłużyzn. Nie ma takiego tekstu, który nie skorzystałby na skróceniu go o 20 procent.

Funkcje przekleństw:

Zakończmy jednak teorię i przejdźmy do praktyki. W języku polskim przekleństwa pełnić mogą dziewięć funkcji. Są to:

  • Informująca: mająca zawiadomić o tym, że dany przedmiot, osoba lub zjawisko posiada jakąś, nie dającą się zaakceptować cechę. Przykładem może być: „Zbyszek jest chujem! Ma po prostu zły charakter”.
  • Piętnująca: mają na celu poniżyć kogoś, poprzez przypisanie mu jakichś, negatywnych cech np. „Ty chuju!”
  • Pochwalną: odwrotnie: wulgaryzmy mogą mieć znaczenie pozytywne, dodające czemuś dobrego walorów. Np. „Baśka to fajna dupa” albo „Alfa Romeo to zajebisty samochód”.
  • Wzmacniająca: mającą na celu podkreślić emocjonalne zaangażowanie mówiącego w wypowiedź oraz zaznaczyć powagę sytuacji. Na przykład „zrób to jeszcze raz kurwa, to cię zajebię” albo „ratuj mnie kurwa, bo się zaraz utopię!”
  • Opisową: opisującą jakieś cechy osoby lub przedmiotu np. „Baśka ma zajebiste cycki”, „mam chujowy odkurzacz” albo „Grzegorz to straszna cipa”. Zwykle oznacza to, że pożądana lub niepożądana cecha ma tak wysoki poziom, że osoba przeklinająca uznaje za zasadne złamać normy postępowania społecznego, by to podkreślić.
  • Słowa-przecinki: Pełniącą funkcję przerwy w zadaniu przeznaczonej na oddech lub namysł. Na przykład „Co to, kurwa, jest?”. Cechą słowa-przecinku jest fakt, że nie niesie ono w sobie żadnego ładunku informacyjnego poza tym, że mówca jeszcze swojej wypowiedzi nie zakończył i nie należy wchodzić mu w zdanie. Często przekleństwo wyznacza moment wzięcia przez mówcę oddechu.
  • Fonetyczną: czyli dźwięku wydawanego w momencie, gdy należałoby jakiś dźwięk wydać, ale nie musi on nic znaczyć. Takie dźwięki to na przykład: hahaha! Hihihihi! Ałaaaaa! Blebleble! Hurrrrrrrrrraaaaaaaaa! Ohoo! oraz właśnie to nieszczęsne „Kuuurrrwwwaaa!!!”
  • Lekceważącą: Bardzo często, dla lepszego efektu używa się słów o mniejszym ładunku emocjonalnym, niż pozornie wynikałoby to z kontekstu. Przykładowo nazwanie kogoś „fiutem” lub „kutasem” może dać lepszy efekt, niż „chujem”, mimo, że to ostatnie uważane jest za dużo bardziej obraźliwe, a „kutas” praktycznie rzecz biorąc jest słowem języka potocznego. W ten sposób jednak wyrazić możemy nie tylko swój negatywny stosunek, ale też dodatkowo lekceważenie, jakie żywimy wobec obiektu naszej wypowiedzi.
  • Łączoną: Na koniec należy zauważyć, że przekleństwo może mieć więcej, niż jedną funkcję łącząc ich kilka. Np. W „Zajebię cię!” wulgaryzm pełni funkcję opisową czyli oddaje to, co autor chce zrobić oraz wzmacniającą, podkreślającą powagę sytuacji.

Jak przeklinać?

2945_70d4_390Po pierwsze zastosować się do specyfiki języka pisanego. Jak już wspominałem ten nie znosi rozwlekłości oraz powtórzeń. Niestety, jako, że język przekleństw jest dość ubogi, a co więcej jedno słowo lub jego wyrazy bliskoznaczne mogą mieć wiele znaczeń (np. „jebać” może oznaczać uprawiać seks, nie interesować się czymś lub chrzanić głupoty, „zajebać” ukraść lub uśmiercić coś, „wjebać”: pobić kogoś, trafić w nieplanowane miejsce, umieścić przedmiot w pojemniku lub zjeść coś, „wyjebać” ponownie uprawiać seks lub wyrzucić coś, „zjebać” zepsuć etc. wymieniać można z tydzień) oznacza to, że niestety o powtórzenia łatwo. W efekcie czego stylizacja z użyciem przekleństw jest wbrew pozorom trudna i nie polecałbym jej początkującym pisarzom.

Po drugie: należy unikać dwóch rzeczy: słów przecinków, wzmacniaczy oraz dźwiękonaśladownictwa. Powody są bardzo proste: nie niosą one w sobie żądnego ładunku informacyjnego. Owszem, można je zastosować w tekście mówionym, jednak jako import do słowa pisanego się nie sprawdzają. Zdania takie owszem bardzo fajnie brzmią w wyobraźni pisarza, jednak podczas ponownej lektury utworu niestety okazuje się, że na papierze brzmią sztucznie.

Wynika to z tego, że niestety wydłużają wypowiedzi, nie wnosząc do nich niczego ciekawego. A pustosłowia lepiej unikać.

Po trzecie: słowa należące do tych trzech grup, a w szczególności słowa-przecinki bardzo rozbijają rytm zdań oraz ograniczają nasz zasób słownictwa. W efekcie więc lepiej lepiej ich nie stosować.

Jak więc kląć?

3207_9fb2_500Po pierwsze: z umiarem. Wbrew pozorom większa liczba przekleństw nie zwiększa ich siły oddziaływania. Przeciwnie: znieczula czytelnika na ich działanie.

Po drugie: nie należy używać ich tylko dlatego, że ludzie klną. Ludzie robią masę bezsensownych rzeczy. Fikcja tym jednak różni się od rzeczywistości, że ma sens. W dziele literackim każdy element ma do czegoś służyć.

Dlatego przekleństwa najlepiej pozostawić postaciom, których stylizacja faktycznie tego wymaga.

Po trzecie: przeklinać należy elokwentnie, koncentrując się na pierwszych trzech funkcjach przekleństwo oraz na piątej.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pisanina i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Sztuka przeklinania w tekście literackim:

  1. Lurker pisze:

    Zabrakło mi tu bibliografii.

    „W języku polskim przekleństwa pełnić mogą dziewięć funkcji”
    A czemu nie siedem? Albo jedenaście?

    Te twoje dziewięć „funkcji” jest tak naciągane, wydaje się być jakieś tak z tyłka wzięte, byle jakoś skatalogować i to bez sensu, że aż chciałoby się zapytać, czy sam to wymyśliłeś? Ale! Nie chciałbym wyjść na ignoranta. Bo może ty to z jakiejś profesjonalnej książki wypisałeś, a ja głupi się nie znam.
    Dlatego o bibliografię pytam. Tak z ciekawości. 😉

    „Zbyszek jest chujem!” a „Grzegorz to straszna cipa”
    Toż to to samo. Raz taka wypowiedź jest dla ciebie „informująca”, raz „opisująca”.
    A ja nazwałbym ten typ przekleństwa „funkcją oceniającą/opiniującą”.
    I co ty na to? Czyż mój pomysł nie lepszy? Skąd więc tą „dziewiątkę” wziąłeś?
    Jeśli po prostu sobie tak wymyśliłeś, to jest to tworzenie bezsensownej treści, do niczego nie potrzebnej, kompletnie od czapy.
    Unikaj takich wpadek. 😉

    • A do czego ci tu bibliografia?

      • Lurker pisze:

        To taki żart. I asekuracja zarazem.

        Tłumaczyłem przecież.
        Te „dziewięć funkcji” przekleństw, aż prosi się o komentarz pod tytułem: „Sam to wymyśliłeś, czy ktoś ci pomagał?”

        Ale jeszcze by się okazało, że ty to jednak z jakiejś mądrej książki wytrzasnąłeś. W co wątpię, ale ostrożności nigdy za wiele. 😉
        Stąd asekurancka prośba o bibliografię. 😛
        Coby cię zdemaskować, że sam takie głupoty wymyślasz.
        XD

      • Kurde, cholerny tablet już mi trzeci raz ten post zjada.

        Użyłem uniku z dwóch powodów:
        1) W moim odczuciu w swoim komentarzu przekroczyłeś normy kultury i chciałem ci dać szanse stonowania wypowiedzi.
        2) Nie masz racji.

        Powód tej drugiej sytuacji jest prosty: nie da się nauczyć pisania z podręcznika do gramatyki. Można to zrobić wyłącznie poprzez ćwiczenia i korekty innych osób.

      • Lurker pisze:

        1) No bez jaj… :O
        Noż przecież ja to żartem pisałem. I wypowiedź była tonowana…
        Że co? Że użyłem „z tyłka” – to jest dla ciebie „niestonowane”?
        A wulgaryzmy cytowałem z twojego tekstu. To nie moje słowa. Tylko twoje.

        2) Udowodnij, że nie mam racji. Że to ty ją masz.
        Bo uważam, że nie masz. Chyba, że – jak powtarzam – ty to faktycznie z jakiejś mądrej książki wziąłeś.
        Dlatego to właśnie ja „chciałem ci dać szanse” domagając się bibliografii. Zamiast wprost cię wyśmiać. 😛

        A tutaj
        „Powód tej drugiej sytuacji jest prosty: nie da się nauczyć pisania z podręcznika do gramatyki. Można to zrobić wyłącznie poprzez ćwiczenia i korekty innych osób.”
        to w ogóle nie rozumiem, do czego właściwie się odnosisz.
        ?

      • Tak. Takie hasełka prosiłbym zostawić na Poltergeiście. To po pierwsze. P drugie: w momencie, gdy stawia się jakiegoś rodzaju zarzut warto byłoby go podeprzeć

        Odnoszę się do tak zwanego warsztatu pisarskiego. I powtórzę jeszcze raz: to nie jest coś, czego możesz nauczyć się z książki, tak samo, jak nie można się z książki nauczyć malować obrazów lub biegać. Więc nie oczekuj bibliografii. No dobrze: w USA mają te okropne kursy kreatywnego pisania, które od jakiegoś czasu próbuje się u nas zaszczepić (na szczęście bez rezultatu). Jednak nawet one nie nauczą, cię pisać. Co najwyżej klepać książki według schematu, a to mogą robić i maszyny.

        Więc skąd mam ci wziąć bibliografię?

  2. Lurker pisze:

    1. A po co na Poltergeiście? Mam się specjalnie dla ciebie rejestrować?
    2. Podpieram moje zarzuty moim najlepszym przeświadczeniem, że te twoje kategorie przekleństw są naciągane. A jak się wreszcie przyznałeś – bibliografii nie posiadasz. Nie z książek to wziąłeś. Sam to wymyśliłeś. [O to tylko mi cały czas z tą bibliografią chodziło…]Więc na jakiej zasadzie opierasz tezę, że nie mam racji w moich zarzutach? Dlaczego niby to ty ją masz? Jakie masz na to dowody? [Pytanie retoryczne – bo nie masz żadnych]

    Co do warsztatu – rzecz w tym, że ja się do niego w ogóle nie odnosiłem.
    To wygląda tak, jakby każdy z nas rozmawiał o czym innym, bo widzę, że kompletnie nie możemy się zrozumieć.
    Ale powtarzać się nie będę i znów rozpisywać. Przeczytaj se po prostu od początku do czego piłem, jeśli nie rozumiesz. 😛

    Podsumowując:
    Nie masz bibliografii. Sam wymyśliłeś.
    A ja po prostu twierdzę, że to kompletnie chybiona kategoryzacja.
    I że z tyłka to wziąłeś. 😛

    • Sorki Lurker, po stylu wypowiedzi brałem Cię za kogoś innego. Stąd moja agresja.

      Tak, sam wymyśliłem. Nie przeczę, być może kategoryzacja faktycznie jest chybiona. IMHO (pomijając oczywiście fakt, że nie jestem polonistą i o formalnej stronie języka mam niewielkie pojęcie) bardziej fachowa nie jest potrzebna. Fachowcy, czy w ogóle osoby, które opublikowały już ileś tam tekstów (nie ważne, czy są to książki, artykuły w gazetach czy na serwisach) raczej nie popełniają tego typu błędów. Robią to osoby dopiero zaczynające swoją karierę. Niestety przez swój brak świadomości często bezskutecznie. Nie będę ukrywał, że nie jestem demiurgiem pisarstwa, ale trochę doświadczenia mam, zarobiłem całkiem fajną kasę na dziennikarstwie, więc moje uwagi mogą być dla ludzi tego typu pomocne.

      Tym bardziej, że suchy tekst polonisty byłby dla nich prawdopodobnie niezrozumiały i zupełnie nudny.

      Dobra, idę zająć się tymi lisami, bo mi wolne ucieknie.

Dodaj komentarz