Przeczytane w lutym 2023: Brooks, Janusz, Daniel Rops i Conan RPG:

PL-Conan-Core-Book-CoverLuty zakończył się wynikiem dalekim od imponującego, przeczytałem bowiem ledwie pięć książek. Wynikało to z kilku czynników, z których dwa były najważniejsze: nie miałem ochoty czytać książek, a jedna z nich była bardzo rozczarowująca, druga natomiast ciężka. Co zaś się tyczy ochoty, to na początku miesiąca usunięto mi dolną ósemkę, w efekcie czego szczęka bolała mnie przed dwa tygodnie. Nie muszę więc chyba tłumaczyć dlaczego więc motywacji nie miałem do czegokolwiek. W tym także czytania książek.

Cień gildii:

Ocena: 8/10

Moim zdaniem słabszy od poprzednich, choć nadal bardzo dobry. Nasi bohaterowie wrócili do ojczyzny, a tam, zamiast wymarzonego spokoju znajdują politykę, spiski i terrorystów. W efekcie przyjdzie im raz jeszcze zmierzyć się z siłami wszelkiego zła, w czym pomoże im magia, siła przyjaźni oraz znajomość botaniki.

800Mój główny zarzut wobec tej książki to trochę za dużo akcji i za dużo wątków. Bohaterowie biegają, skaczą, pojedynkują się i cierpią, przez co wydaje się, że czas jest zapełniony, ale tak naprawdę nie wynika z tego zbyt wiele, a duża liczba wątków sprawia, że trudno nam jest je śledzić oraz przywiązywać do wydarzeń równą uwagę. Trochę nie podoba mi się też, jak los traktuje postacie: ten biedny Vince wystarczająco dużo już chyba wycierpiał.

Zaletą książki jest naukowo-techniczne podejście do wszystkiego: to jest świat, gdzie magiczne skażenie produkujące opętanych i mutantów zwalczają jednostki dekontaminacyjne, a nie inkwizytorzy, jego ofiary natomiast trafiają do wyspecjalizowanych klinik, a nie na stos. Autorka stworzyła też najlepsze moim zdaniem wyjaśnienie niskiego stopnia rozwoju technicznego (w Ziemię w pewnym momencie pierdyknął meteoryt, co zaowocowało gwałtownym wymieraniem oraz powstaniem pokładów ropy i węgla ze szczątków zabitych stworzeń… Temu światu było to oszczędzone, w efekcie czego nie mają czym napędzać maszyn).

Kolejną zaletą są sympatyczne, odnoszące się do siebie po przyjacielsku postacie oraz duża dawka poczucia humoru, w jakie obfituje ta książka.

Conan: Przygody w erze niewyśnionej:

Ocena: 7,5/10

PL-Conan-Core-Book-CoverPowiedziałbym, że to drugi, najlepszy system RPG obecnej generacji, jaki wpadł mi w ręce. Dałbym mu pełną ósemkę, a może nawet dziewiątkę, gdyby był krótszy. I na tym będzie polegał mój główny zarzut. System ten byłby dużo lepszy, gdyby miał 200 stron, a nie 400. Tym bardziej, że jego grubość zawdzięczana jest przede wszystkim wacie słownej. Jego autorzy są tak dalecy dalecy od zwięzłego stylu jakim posługiwał się Howard. Przeciwnie: potrafią pieprzyć i pieprzyć, rozwlekając się o najdrobniejszych rzeczach. Przykładowo w książce jest długi na 3.000 znaków ustęp o tym, jak wygląda miecz, z którego to ustępu nie wynika nic. Dla porównania cały ten wpis liczy ich sobie znaków 6.900.

Oprócz tego gra jest całkiem znośna. Mówiąc krótko: jest to Conan. Czyli gra o osiłkach walczących z innymi osiłkami i (rzadziej) z potworami oraz czarnoksiężnikami. Mamy więc parę archetypów postaci, trochę talentów, trochę czarów, trochę potworów.

Mechanika oparta jest o rzutach pulami kości. Przy czym tym razem są to kości 1k20. Znowu w domyśle są to kości dedykowane. I znowu jest to podwójne uwierzytelnienie: musimy zarówno przerzucać Stopień Trudności, jak i liczyć sukcesy, jak w najpierwszym Wampirze.

Trochę przeszkadza mi to, że twórcy koncentrują się głównie na pożenieniu dwóch podejść do RPG: narracyjnego i tradycyjnego, zamiast na uczynieniu gry ciekawą. W efekcie w podręczniku mamy mnogość opcji, które wprowadzono głównie dla mnogości opcji. Wyboru tych sensownych i działających jest niewiele lub też są ukryte pod bloatem. Przykładowo: zasady użycia rydwanów można byłoby przenieść do jakiegoś podręcznika dodatkowego (bo powiedzmy sobie szczerze: ile razy wykorzysta się rydwan na sesjach) lub w ogóle wyrzucić.

Ogólnie podręcznik ten jest jak jedzenie sernika: trzeba wydłubać z niego rodzynki konkretu, a resztę wyrzucić. Rodzynki niby smaczne, ale po co nam ta beżowa masa dookoła nich?

Kościół wczesnego średniowiecza:

Ocena: 4/10

kosciol-wczesnego-sredniowiecza-w-iext115551678Chrześcijańska wizja historiografii. Historia kościoła katolickiego we wczesnym średniowieczu, ignorująca fakty, wydarzenia, graczy politycznych, prądy dziejowe, wstrząsy i wydarzenia, za to bardzo poważnie traktująca wszystkie nawrócenia, objawienia i cudowności. To już samo w sobie jest poważnym błędem: historyk nie powinien zwracać uwagi na cuda, bowiem cud niejako ze swojej definicji jest wyjaśnieniem najmniej prawdopodobnym.

Jednak, żeby było gorzej, autor nie próbuje badać dziejów nawet wtedy, kiedy sam zauważa, że coś jest wątpliwe. Po mieście biegają uzbrojone bandy chrześcijan i manichejczyków, ludzie dźgają się w imię wiary nożami na ulicach, uzbrojona hołota z obydwu stron potrafi też włamywać się do domów pogan i zabijać ich w łóżkach? „No, ale świątobliwy biskup, wbrew temu, co twierdzili jego wrogowie, nie mógł być centralną postacią tych wydarzeń, bo inaczej przecież nie zostałby ogłoszony świętym!”

Co mam powiedzieć? Zastanawiam się tylko, czy zanieść to do antykwariatu, czy raczej na ognisko. Z jednej strony: jestem chciwy, z drugiej nie wiem, czy powinienem to puszczać w obieg, żeby zatruwało to dalsze umysły.

Kabałowa szkatułka:

Ocena: 6/10

170x243Czwarty tom Królestwa Na Sprzedaż, w zasadzie taki sam jak poprzednie. Autor nadal wykorzystuje ten sam pomysł z podróżą między światami, tak więc miota postacie w jedną i drugą stronę, karząc im dziwić się ponownie, jak to w ogóle jest możliwe? Mimo, że podróżują tak już od pierwszego tomu. Jest to nieco irytujące, bo skoro masz magiczne królestwo z czarownicami, smokami, rycerzami, trollami i gnomami, to przenoszenie akcji do innego wymiaru niekoniecznie jest tym, na co czekają czytelnicy.

Irytująca jest też to, że postacie nie ewoluują, tylko dają się łapać po raz kolejny na dokładnie te same podstępy, na jakie już się złapały, przez co ich zachowanie wydaje się głupkowate.

Mówiąc krótko: Wiedźmin albo Władca Pierścieni to nie jest. Niemniej jednak nadal jest to lekka opowieść, mająca w sobie kilka haczyków i poprowadzona z humorem. Można nad nią spędzić kilka godzin, uśmiechnąć się kilka razy, a nawet poczuć sympatię do postaci. Nie żałuję więc, że wydałem nań pieniądze, choć czytywałem już lepsze książki.

Morze śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, tom 2:

Ocena: 9/10

852727-352x50s0Wielkie opracowanie historii i społeczeństwa wybrzeży Morza Śródziemnego. Dość już przestarzałe, ale zajmujące się rzeczami, którymi obecnie rzadko się ludzie zajmują, jak koszta prowadzenia wojen, taktyki piratów czy główne szlaki handlowe. Z jakiegoś powodu interesują mnie takie rzeczy, jak funkcjonowanie dawnych światów, tak więc dla mnie książka ta jest czystym złotem.

Aczkolwiek oceniam ją nieco niżej, niż inne dzieła tego autora. Powodem jest to, że prawie połowa z niej omawia wojnę między Hiszpanią, a Turcją. Historia polityczna natomiast niekoniecznie jest tym, co szczególnie lubię.

Mimo to nadal jest to praca wyjątkowej wartości, choć ciężka (i to nie tylko w przenośni).

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii fantastyka, Historia, Książki, Przeczytane i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Przeczytane w lutym 2023: Brooks, Janusz, Daniel Rops i Conan RPG:

  1. Cadab pisze:

    Teraz pytanie z zakresu jak bardzo szwankuje moja własna pamięć:
    Czy „Kabałowa Szkatułka” to ta część, w której Ben, Nocny Cień i Strabo lądują w tytułowej szkatułce i mają grupową amnezję? Bo jak tak, to to jest bodaj jedyna książka w cyklu, gdzie cokolwiek przypominającego w ogóle rozwój postaci ma miejsce

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s