Często pojawiające się w niektórych kręgach pytanie. Wbrew pozorom trudne, bowiem ten gatunek przeszedł dość długą ewolucje i wiele się w nim zmieniło. Co więcej: są też różne gusta i guściki.
Trudno więc komuś nastawionemu na epicką opowieść pokroju Tolkiena polecać Abercombiego lub Kressa, a miłośnikowi grimdark Terrego Pratchetta.
Chyba mam jednak pomysł…
Na początek:
Przeczytaj Wiedźmina. Serio. W prawdzie tradycyjnie poleca się zaczynać raczej od Władcy Pierścieni, jednak niestety książka ta pod wieloma względami odbiega od oczekiwań współczesnego czytelnika. Po prostu trudno oczekiwać, żeby ktoś, kto nagrał się w rozmaite Darkest Dungeony, Tyrany, Pillars of Eternity czy inne makabreski nagle zakochał się w opowieści o gadających drzewach, elfach i wesołych karzełkach. Tak więc polecam na początek Wiedźmina.
To bardzo pojemny cykl, łączący w sobie bardzo różne podgatunki i nastroje, a do tego obiektywnie jest też bardzo dobry. Może też być świetnym papierkiem lakmusowym dla gustów czytelniczych. Kolejność czytania poszczególnych tomów to: Ostatnie Życzenie, Miecz Przeznaczenia, Krew Elfów, Czas Pogardy, Chrzest Ognia, Wieża Jaskółki, Pani Jeziora oraz Sezon Burz.
Teraz odpowiedz sobie na pytanie, co podobało ci się w tym cyklu najbardziej:
Podobało mi się, że były w nim elfy, smoki i magia:
W takim razie Hobbit i Władca Pierścieni J. R. R. Tolkiena, Ziemiomorze Le Guin, Świat Dysku Terrego Pratchetta, Zaklęty Miecz Andersona, Ostatni Jednorożec Beagle, Lyonesse Jacka Vance, Ronja Córka Zbójnika, Kroniki Dragonlance Margaret Weiss i Traciego Hickmana czy Żona Zmiennokształtnego Sharon Shinn.
…jak twardziel chodzi i morduje:
Conan, David Gemmell, Takeshi Kossakowskiej, Ostatnie Królestwo oraz Nieprzyjaciel Boga Bernarda Corwella, Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza, Kane Karla E. Wagnera, Malowany Człowiek Peter V. Brett.
…ponury świat, przesiąknięty złem:
Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza, Księga Całości Feliksa W. Kressa, Opowieści Z Meekchańskiego Pogranicza Roberta Wegnera, Malaziańska Księga Poległych Stevena Ericksona, Abercombie, Czarna Kompania Glena Cooka, Pieśń Lodu I Ognia George R. R. Martina, Cykl Inkwizytorski Jacka Piekary, Trylogia Zimnego Ognia C. S. Friedman.
…krew i cycki:
Achaja Ziemiańskiego, Cykl Inkwizytorski Jacka Piekary.
…epicka wyprawa:
Hobbit i Władca Pierścieni J. R. R. Tolkiena, Belgeriada i Elenium Davida Eddingsa, Pamięć, Smutek, Cierń oraz Marchia Cienia Tada Williamsa, Koło Czasu Roberta Jordana, Riftwar Roberta E. Feysta, Shannara Terrego Brooksa, Kroniki Dragonlance Margaret Weiss i Traciego Hickmana, Trylogia Zimnego Ognia C. S. Friedman, Miecz Prawdy Terry Goodkind.
…edukacja młodej Ciri:
Harry Potter Rowling, Tkacz Iluzji Białołęckiej, Ziemiomorze Le Guin.
Ogólnie to Young Adult.
…silne postacie kobiece:
Twórczość Marion Zimmer Bradley, Mercedess Lackey, C. J. Cherry i innych feministycznych pisarek z lat 90-tych.
…Sezon Burz:
Gry komputerowe. Arcanoid i Tetris zostały stworzone właśnie dla ciebie.
Poza tym polecić mogę Young Adult i wszelkie odmiany Niu-Fantasy. Drizzt R. A. Salvatore też powinien Ci pasować, podobnie jak Eragorn.
…humor:
Świat Dysku Terrego Pratchetta, Rudy Dżil i Jego Pies J. R. R. Tolkiena, Smok i Jeży Dicksona, Magiczne Królestwo Na Sprzedaż Terrego Brooksa, Jednym Zaklęciem Lawrence Watt-Evans, Kedrigern Morreseya, Arivald Z Wybrzeża lub Ani Słowa Prawdy Jacka Piekary.
…magia i magowie:
Czarnoksiężnik Z Archipelagu Le Guin, Jednym Zaklęciem Lawrence Watt-Evans, Kedrigern Morreseya, Arivald Z Wybrzeża lub Ani Słowa Prawdy Jacka Piekary, Harry Potter Rowlingowej, Tkacz Iluzji Białołęckiej, Uczta Dusz C. S. Friedman.
…polityka:
Pieśń Lodu I Ognia George R. R. Martin, Cienie Pojętnych Adrian Tchaikovsky, Diuna Frank Herbert, Z Mgły Zrodzony Brandon Sanderson.
…wolałbym coś bardziej współczesnego:
Akta Dresdena Jim Butcher, Rzeki Londynu Ben Aranovitch, Brudne Ulice Nieba Tad Williams, Wojna O Dąb, Emma Bull, Na Tropach Jednorożca Mike Resnick.
…albo w innej epoce:
Cienie Pojętnych Adrian Tchaikovsky, Diuna Frank Herbert, Z Mgły Zrodzony Brandona Sandersona. Prawdopodobnie będę żałował tej rady, ale Magowie Prochowi oraz Wojny Makowe, Orson Scott Card Alvin Stwórca. Stephen King Mroczna Wieża.
To dziwne, nawet bardzo dziwne uczucie, kiedy ktoś proponuje całkiem serio komuś Achaję, jakoś tak 2 lata po tym, jak z i tak cudacznej trylogii (i psu na budę potrzebnej kontynuacji) internet zrobił mema.
I ten ktoś się też po niej woził xD
PS
Piekara „skończył” wreszcie inkwizytora, czy dał sobie ostatecznie siana?
PPS
Od tekstu o Sezonie Burz dalej chichoczę.
PPPS
„Podatek” Wójtowicz. Wpisuje się spokojnie w silną postać kobiecą, humor (choć nie najwyższych lotów), magię i magów i coś bardziej współczesnego oraz w innej epoce. Autentycznie prędzej bym to komuś polecił niż Achaję, nawet rozumiejąc sens i powód, dla którego została tu przywołana
Cholera. Achaja miała mieć własną kategorię (krew i cycki), ale zjadłem ją jakoś. Tak to jest, jak rushuje się tekst, żeby móc więcej pograć w Genshin Impact.
krew, cycki i mocz!
O, miło wiedzieć, że zegarmistrz te w Genshin popyla. A odnośnie tematu jak dla mnie brakuje „Lodu” Dukaja w tym zestawieniu.
Piekara chyba kończy i naraz pisze prequel i pomaga przy gierce. Wygląda nawet nieźle jak na PS2
Nie no, nie przesadzajmy. Późny PS3.
Niech będzie że krajankę wspieram ale do urban fantasy powinieneś jednak Jadowską dorzucić…
Do urban fantasy to jeszcze kroniki zelaznego druid. Taki dresden na sterydach
Mema z tej serii zrobiła konkretnie jedna osoba, która nie kryje się za bardzo z uorzedzeniem do polskiej fantastyki pisanej przez mężczyzn (a za nią reszta tej części fandomu, która zwyczajowo dzieli fantasy na złą i lewicującą). Dobra, ona przynajmniej Achaję przeczytała, bo ja przyznaję że nie i znam to głównie z jej wideorecenzji, ale wywnioskowałam z niej że te książki równie dobrze można by sklasyfikować jako literaturę feministyczną. I jestem prawie pewna, że gdyby osobą autorską była kobieta Kiciputek tak by właśnie to zinterpretowała (choć może nie znam się to się wypowiadam, niech mnie ktoś poprawi).
Nie jest to do końca prawa. Z Achai śmiano się już całe lata wcześniej, bo to grafomania żywej wody. Przykład: https://www.niezatapialna-armada.pl/2012/08/02/185-eb-jak-bania-czyli-ksiezniczka-w/
Natomiast pisarze Fabryki Słów, jak i samo wydawnictwo nie kryją się ze swoimi prawicowymi poglądami i piszą pół na pół fantastykę i propagandę.
>u nas
Potraktuję to jako „efekt Ciemnogrodu” zatem i to taki dość jaskrawy. Bo na mnie na dworcu autobusowym w Zabrzu patrzyły po kolei z miejscowego billboardu twarze z tomu 1, 2 i 4 (tom trzeci gościł dosłownie tydzień, potem była jakaś mega-kampania Pedigree i billboard został wykupiony na szczeniaka labradora) „Pomnika”, każda średnio po 2 miesiące. Nie wiem jak było z kolejnymi tomami, bo zmieniłem miejsce zamieszkania, pracę oraz formę dojazdu do niej, ale w Krakowie natknąłem się co najwyżej na plakaty na przystankach autobusowych. Ale billboardy były. Te konkretne zapamiętałem, bo były naprzeciwko punktu wysiadania w Zabrzu, więc nie dało się ich NIE zauważyć, ale były takie same rozproszone po całym GOPie.
Do siego!
Achaja była obiektem kpin od momentu jak wyszedł pierwszy tom. Chociaż wtedy było to raczej coś w okolice oburzenia, na zasadzie „Ale jak to Ziemiański takie gówno? TEN Ziemiański? Nie jakiś inny?”. Potem było już tylko gorzej. Szczególnie oberwało się drugiemu tomowi, bo wchodził na „dobrze” przygotowany grunt z jeszcze gorszym materiałem, niż wyśmiany, ale jednak jakoś tam względnie znośnie przyjęty tom pierwszy. Ostatni tom sprzedała się wręcz siłą antyreklamy i antyfandomu, a nie faktycznego marketingu.
To raczej fakt, że 2 lata temu Achaję wywleczono z czeluści zapomnienia, niejako „pokolenie później”, był dziwny, a nie to, że się ktoś z niej ostro nabijał. A przynajmniej ja to tak odebrałem, bo pamiętam, jak najpierw Achaja robiła za dziewczynkę do bicia polskiej tandetnej fantastyki jak się trylogia skończyła, a potem było jeszcze kopanie leżącego, jak wyszedł sequel. I wtedy w zasadzie nikt się już nie certolił, tylko była jazda bez trzymanki, nie zostawiając na sequelu suchej nitki.
Plus jakoś nie widzę tego, że Achaja miałaby być feministyczna tylko dlatego, że podpisała by się pod nią jakaś Janina Kowalska. Śp. Kossakowska dostawała regularny wpierdol od lewa do prawa za to, że zależnie od kontekstu, strugała biedną pokrzywdzoną niewiastę tudzież kobietę wyzwoloną – i zawsze dawała radę tym nieumyślnie wkurwić „drugą stronę. A na jej twórczości też suchej nitki nie zostawiono, a feministki wręcz wytaczały najcięższe działa o zdradzie własnej płci i pisanie, żeby się nastoletni chłopcy mieli do czego masturbować. Chociaż teraz oczywiście wszystko się zamiata i sprząta pod dywan, bo o zmarłych można mówić wyłącznie wcale.
Z tą czeluścią zapomnienia to tak nie do końca było. Achaja po drodze miała 5 wznowień. Niestety: porno i sieczka zawsze znajdą nabywców.
A widziałeś gdzieś plakaty na billboardach albo głupie choćby reklamy w internecie, jak, nie szukając daleko, 10 lat temu? A poza marketingiem – żywe dyskusje o tej książce (poza ciśnięciem z niej beki, oczywiście). Argument wznowieniowy średnio do mnie trafia, bo „książka ma wznowienie” a „wznowienie liczy 2k egzemplarzy” to dwie różne kwestie.
Szczytem cynizmu z kolei była decyzja, by na fali memów cisnących bekę z Achai… zrobić kolejne wznowienie. Po co wydawać na marketing, gdy marketing robi nam antyfandom.
U nas nie ma billboardów z reklamami książek. I takie rzeczy często używa na etapie budowania marki, a nie po tym, jak ona już zaistnieje.
Ale fajnie byłoby, gdybyś miał rację.
W sumie to Achaja jest tak feministyczna, jak „Żyleta” z Pamelą Anderson – to znaczy są tam kobiety w rolach głównych, które biją się albo z kimś. Pół-nagie i (głównie) nagie kobiety we wszystkich możliwych konfiguracjach fetyszowych, łącznie z meido i neko („Ziemiański sekretnym weebem!?” brzmi jak dobry tytuł na clickbait).
Jedyna różnica jest taka, że oryginalnie ludzie skupiali się na tym, jak bardzo dęta-dmuchana jest ta seria, a niedawno doszła nam do tego jeszcze czysto feministyczna krytyka, która zepchnęła gniotowatość na drugi plan, a wyeksponowała ilość seksu i fetyszy, która się z kart wylewa wraz ze strumieniami moczu.
A mój mózg na to wszystko:
Ogólnie nie polecam czytania, nawet w kategorii „sex & przemoc”. Pewnych rzeczy lepiej nie znać. Cieszyć się, że nie znasz. Jedyną zaletą tych książek jest to, że można połknąć całą trylogię w dwa dni, z czego pierwszy tom zajmie połowę czasu.
Krytykowanie Achai to jak strzelanie do ryb w beczce, jak mawiają Amerykanie.
„Achaja” miała swoją grupę docelową- chłopaków w wieku 13-18 lat, mających poczucie, że czytają Prawdziwą Książkę Dla Dorosłych.
A pomijając cycki, sado-maso i babską kawalerię jeżdżącą bez majtek- to klasyczne czytadełko do pociągu lub na plażę. Od większości takich czytadełek napisane zresztą znacznie lepiej 🙂
Tylko że ja nie sugeruję, że to jest jakaś wielka książka albo tym bardziej coś, co należy jakoś specjalnie piętnować. Ja wyłącznie zwracam uwagę na fakt, że po Achai wożono się od momentu, jak tylko wyszła. Więc to, że dwa lata temu ruszyła nowa fala krytyki, to dla mnie po prostu odcinek takiego „strzelania do beczki” (ja to znam o wiadrze, btw), a nie jakaś nowatorska nowinka. Podobnie z kwestią „bo jakby napisała baba, to by się nikt nie czepiał” – też nie jest nowym stwierdzenie, że czepiano by się i to pewnie jeszcze bardziej, niż w przypadku stanu realnego.
A tak wracając do Achai: po kilkudniowym namyśle dochodzę do wniosku, że jednak (przy wszystkich jej wadach) to wolę tą książkę od np. Sandersona, Eriksona, Jenissin albo jeszcze kilku innych pisarzy, z których obecnie robi się bogów. Przynajmniej jest napisana żywym językiem.
Co do erpegów, to niestety mam to samo. Zdecydowanie kiedyś te gry jakoś bardziej nadawały się do grania. I tu nie chodzi o żadną nostalgię. Z takimi grami, jak Ars Magica, Pendragon czy Wilkołak w zasadzie po raz pierwszy spotkałem się w ciągu ostatnich 10 lat. Owszem, coś tam o nich słyszałem, ale nigdy wcześniej nie miałem ich w rękach. I owszem: mają wady, często słabą mechanikę, często są bardzo niewspółczesne i naiwne, ale jest jakiś pomysł, jak w to grać i komplet narzędzi potrzebnych do grania.
@Cadab – gdyby to napisała baba, to recenzje głosiłyby triumf nad patriarchatem, znaczący głos w kierunku równouprawnienia, nie wolny jednak od uprzedmiotowienia ludzi z macicą 😉
@Barnaba
Fajna jest ta alternatywna rzeczywistość, w której żyjesz, czy niefajna? Czy to po prostu efekt tego, że nie czytasz, co się do ciebie pisze?
@Zegarmistrz
Akurat Ars Magica dobra rzecz, szczególnie, im MNIEJSZE jest doświadczenie grupy z grami RPG (a szczególnie z DeDekami). Pendragon z kolei wymaga specyficznej ekipy, żeby wypalić w ogóle, bo ma bardzo dziwny dysonans między umieralnością rodem z Paranoi (tylko bez sześciopaku postaci), a próbą bycia epicką grą o epickich przygodach epickich rycerzy.
Ja prosiłbym grzecznie o nie stosowanie ataków ad persona.
> Fajna jest ta alternatywna rzeczywistość, w której żyjesz, czy niefajna? Czy to po prostu efekt tego, że nie czytasz, co się do ciebie pisze?
Po prostu polemizuję ze stwierdzeniem, że czepiano by się w recenzjach „Achai” napisanej przez kobietę. Przynajmniej w niektórych kręgach mogłaby się stać powieścią kultową i manifestem ideowym.
… czyli nie czytasz.
Chociaż tyle jasne.
Aha i jeszcze w ramach uwag to Watt-Evansa polecam cały Ethshar mimo ze ukazały się bodajże 3 czy 4 tomy.