– Jakie dziedziny czarów (za wyjątkiem nekromancji i demonologii) byłyby zakazane lub ograniczane przez prawo? – Czas jakiś temu ktoś poruszył taki temat na jednym z moich discordów. Zapisałem sobie ten temat, bo wydał mi się on ciekawą inspiracją dla notki. Tym bardziej, że jest dość nieoczywisty i daje duże możliwości do popisu wyobraźni.
Tak więc moim zdaniem duże szanse na bycie zakazanym miałyby:
Wszystkie militarne zastosowania elementalizmu:
Wszystkie zaklęcia powodujące śmierć wskutek spalenia, zamrożenia, pogrzebania, ugotowania lub rozpuszczenia w kwasie żywcem, a także każdy czar wytwarzający chmury trującego gazu… Z dokładnie tej samej przyczyny, dlaczego broń chemiczna i zapalająca jest zakazana konwencjami międzynarodowymi. Ponieważ powodują nieprawdopodobne wręcz cierpienie.
Oraz, jeśli ofiara przeżyje: bardzo trudno gojące się rany. Za wyjątkiem pogrzebania żywcem wszystkie te formy obrażeń powodują martwicę tkanek, co z kolei przekłada się na wielomiesięczne leczenie, powikłania i bardzo duże prawdopodobieństwo zakażenia. Często takie tkanki lepiej usuwać, niż leczyć…
Kontrola pogody:
Po dziś dzień w Afryce zdarzają się międzyplemienne konflikty spowodowane oskarżeniami o kradzież deszczu za pomocą magii…
Jeśli magia pogodowa działa tak, jak w Ziemiomorzu, to znaczy, że wywołanie deszczu w jednym miejscu oznacza suszę w drugim, to znaczy, że czary pogodowe są albo regulowane przez konwencje i umowy międzynarodowe, albo też przez religię, albo przez międzynarodową Gildię Magów. Powód jest taki, że państwo używające tego typu magii by zapewnić sobie dobrobyt automatycznie wywołuje katastrofę na połowie kontynentu.
Plany pogodowe są sporządzane na rok do przodu, a wszelka ingerencja w nie jest bardzo surowo karana przez egzekutorów owej gildii. Można najwyżej przygotowywać horoskopy i pisać petycje, które rozstrzyga grono arcymagów. Oraz oczywiście wręczać łapówki.
Albo też wszyscy zabijają się z powodu kradzieży deszczu…
Wszystkie formy kontroli emocji i umysłu:
Oraz inne czary wpływające na zachowanie ludzi. Uprawiać je można tylko jednej grupie osób: stróżom prawa.
Ogólnie: lepiej jest schwytać przestępcę, niż go zabić. Zaklęcia w rodzaju Kontroli Umysłu, Manipulacji Emocjami czy Uśpienia bardzo mocno by w tego typu zadaniach pomogły. Koniec końców, jeśli mamy na przykład terrorystów, którzy wzięli do niewoli cały budynek, to świetnym pomysłem byłoby najpierw całe towarzystwo uśpić, potem związać, a dopiero na koniec pytać kto dobry, kto zły…
Dla cywili jednak byłoby jednak całkowicie zakazane.
Rzecz w tym, że taka władza daje zbyt duże pole do nadużyć. Można w ten sposób ludzi skłaniać do dysponowania swoim majątkiem w skrajnie niekorzystny sposób i do czynów, których nigdy by nie popełnili: morderstw, drogich zakupów, seksu, małżeństw…
W świecie, w którym istniałaby taka magia, byłaby albo całkowicie zakazana dla cywili, albo magów prześladowanoby i palono na stosach. Po prostu daje to za duży potencjał podstępnego krzywdzenia, by ktokolwiek im zaufał.
Telepatia:
Ponownie: tylko dla specjalistów, głównie biegłych sądowych.
Telepatia daje bowiem za duży potencjał do zrobienia krzywdy sobie oraz do wyciągania błędnych wniosków. Problem z telepatią polega na tym, że ludzie myślą dość dużo. I głównie o głupotach.
Wiecie: jednym z najczęstszych typów fantazji są fantazje seksualne. Te bywają różne: o zdradzie małżeńskiej fantazjuje 60 procent ludzi. O perwersjach i parafiliach: około 20 procent. O seksie grupowym: blisko co drugi mężczyzna i co dziesiąta kobieta. O związku homoseksualnym: co dziesiąta osoba.
Przy czym to są tylko fantazje.
A telepata, zwłaszcza głupi chodziłby i wyciągał wnioski…
Latanie:
Tylko za okazaniem licencji.
Z zaklęciami umożliwiającymi swobodny lot są dwa problemy: co stanie się z magiem, gdy czar skończy się, kiedy będzie w powietrzu oraz co stanie się z ludźmi na dole, gdy na nich spadnie… Przy czym drugi problem jest istotniejszy.
Dlatego loty powietrzne byłyby najpewniej zamknięte dla niewyszkolonych magów pod karą grzywny.
Transmutacja złota:
Ja pierdole…
Myślę, że formułę zaklęcia zmieniającego ołów w złoto, żelazo w srebro i szkło w drogie kamienie zostałaby komisyjnie ciśnięta w głąb Orodruiny przez ostatni sojusz elfów i ludzi razem z wynalazcą i wszystkimi jego notatkami. I to przy aprobacie Saurona. Jakiekolwiek próby ich odtworzenia karane byłyby śmiercią.
No, chyba, że jedynym efektem działania tego czaru byłaby produkcja tombaku.
Powód jest prosty: nie potrafię sobie wyobrazić czegoś, co mogłoby bardziej zagrozić ekonomii świata, w którym waluta oparta jest na cennych metalach. Już lepiej byłoby tolerować fałszerzy monety, niż skutecznych alchemików.
Uzdrawianie:
Byłoby poddane kontroli tak samo, jak zawód lekarza lub farmaceuty w prawdziwym świecie. By praktykować jako uzdrowiciel należałoby udowodnić swoje umiejętności oraz fakt, że nie krzywdzi się pacjentów. Oraz, że faktycznie się leczy… A nie na przykład tylko uśmierza ból.
Podobnie: praktyka w dziedzinie, poza ewentualnie jakimiś najbardziej podstawowymi i ratującymi życie zabiegami z pogranicza pierwszej pomocy, byłaby legalna tylko za okazaniem odpowiedniego dyplomu.
Otwarcie i Kołatka:
Otwarcie to zaklęcie otwierające niemagiczne zamki i kłódki. Kołatka (ang. Knock) ponownie otwiera zamki, a co więcej uniemożliwia ich zamknięcie. O ile to pierwsze zaklęcie jest przydatne na przykład w ślusarstwie, to w wypadku drugiego trudno znaleźć inne uzasadnienie, niż włamania.
Ale dlaczego miałoby to zostać zakazane?
Otóż: w prawdziwym życiu przestępstwem jest zarówno wykonywanie, jak i sprzedaż wytrychów osobom nie posiadającym uprawnień zawodu ślusarza.
Powód jest prosty: nikt nie chce kompetentnych włamywaczy.
Myślę, że ponownie zaklęcie dostępne byłoby tylko dla zaufanych członków gildii magicznych.
Co ciekawe transmutacja złota byla/jest zakazana w prawdziwym świecie właśnie z tego powodu i taki alchemik mógł pracować tylko pod skrzydłami mecenasów/kościoła albo w tajemnicy.
Po prawdzie isnienie magii kontroli emocji i umysłu to istny horror sądowniczy i paranoja dla społeczeństwa I jak pomyślę pod tym kątem trochę zaczynam rozumiec stosy średniowiecza/renesansu
Z transmutacją było jeszcze kilka innych powodów. Po pierwsze: te eksperymenty były niebezpieczne. Często prowadziły do wybuchów pieców alchemicznych i wzniecały pożary. Właśnie z tej przyczyny franciszkanie i dominikanie zakazali ich swoim mnichom. Po drugie: były bardzo kosztowne. Pochłaniały ogromne ilości węgla drzewnego (przed wynalezieniem koksowania węgla nie stosowano innego paliwa do osiągania wysokich temperatur), a tego sama produkcja była kosztowna. Nie wiem, ile pochłaniały piece alchemiczne, ale np. wielkie piece hutnicze Niemiec czy Śląska były odpalane raz na 5-10 lat, a pozostały czas pochłaniało gromadzenie opału. Ponoć z jednego hektara lasu można pozyskać drewno na produkcję tylko tony węgla drzewnego. W efekcie ludzie, często właśnie książęta i biskupi tracili majątki w nadziei na bogactwo.
Acz z historii alchemii najbardziej podobała mi się historia Różokrzyżowców: tajemniczy zakon pisał do ludzi listy, twierdząc, że zna indyjskiego maga, zdolnego produkować złoto i potrzebuje trochę kruszcu na rozruch działalności…
A propos broni chemicznej. Czytało się kiedyś ciekawą analizę. Otóż broń chemiczna jest nie tylko okrutna, ale też niewydajna i niepewna. Zwróć uwagę, że broń zapalająca, miny przeciwpiechotne itp. itd. są wciąż w użyciu, mimo prób ich delegalizacji za niehumanitarność właśnie. Jeśliby trzymać się tej argumentacji, mogłoby to prowadzić do ciekawych wniosków – np. że największe mocarstwa wciąż trzymają się, dajmy na to, magii ognia, ale jest powszechny ban na przyzywanie demona, bo trudno zagwarantować, że akurat poleci w stronę wroga, i że ten wróg nie ma do tego świeżo przygotowanej ochrony przed złem.
A propos transmutacji – w naszym świecie mieliśmy grodzenie pastwisk i wypieranie rzemieślników przez fabryki, skończyło się radykalną zmianą społeczną. Wystarczyło, żeby ci, co na tym zyskiwali, byli dostatecznie wysoko postawieni, a ci, co tracili, dostatecznie nisko. A jak już zaczęło się kręcić, to nie szło zatrzymać. Jeśliby te odkrycia następowały dostatecznie wolno, gdyby magiczna Wielka Brytania poszła w to, żeby podminować kopalnie srebra magicznej Hiszpanii… no. Taka magiczna rewolucja przemysłowa trochę.
W sumie to ta transmutacja złota mogłaby być prowadzona przez państwo, gdyby odejść od założenia, że pieniądzem jest moneta bulionowa, a fidulacyjna. Podówczas wytwarzanie złota przez gildię mogłoby być prowadzone tak samo, jak dzisiaj drukuje się pieniądze…
To są powody dla których systemy magiczne w światach fantasy powinny mieć ograniczenia.
Wbrew pozorom największą masakrę robią zaklęcia najniższych poziomów. Jeśli w świecie mamy magów, jak z Warcrafta II, których najsłabsze zaklęcie to Fireball, to nie jest to problem… Jeśli mamy maga, który na pierwszym poziomie może wyczarować 10 litrów wody albo stworzyć nieskończenie płonącą pochodnie, stworzyć platformę transportową o wydajności furmanki, albo małą, solidną, wygodną chatkę, to świat wywraca się do góry nogami.
To jest traktowanie magii jako substytutu techniki w świecie bez techniki.
Argumenty fajne i w miarę logiczne ale zakładając, że jako odniesienie bierzemy system magii z dnd to co Ci zostaje?
Iluzje, trochę magi obronnej, część wywołań opartych na czymś innym niż żywioły czyli force i psychic?
Niewiele, taka trochę proteza magiczna ale coś można z tego zrobić.
Poza tym zostaje jeszcze kwestia egzekwowania tychże zakazów. No bo skoro jest prawo to i musi być ktoś kto je egzekwuje. Czyli jakaś magiczna policja a czy oni też beda mieli takie ograniczone spell listy?
Zostaje:
– praktycznie całość transmutacji
– wszystkie bojowe zaklęcia Nekromancji, jak Palec Śmierci i im podobne
– praktycznie wszystkie zaklęcia utylity, a także wszystkie czary z grupy RTV i AGD jak Lewitujący Dysk Tensera, Niewidzialny Służący etc.
– cała szkoła Summoning
– cała szkoła Iluzji
– oraz cała szkoła Jasnowidzenia
IMHO największe pieniądze i tak byłyby z zaklęć typu Jasnowidzenie i wysyłających wiadomości.
Co z magiczna policja?
Tak się składa, że bardzo rozsądnie podchodzi do tego WFRP (w nowszych edycjach): magowie to zamknięta, ściśle kontrolowana przez państwo klasa społeczna zorganizowana w pseudo-gildie z monopolami na konkretne działki magii. Nielicencjonowani magowie są ścigani z urzędu. Wszelkie nadużycia stają się automatycznie kwestią regulacji wewnętrznych organizacji, których przekroczenie może spowodować interwencję służb (inkwizycji).
BTW to powoduje też automatycznie, że inkwizycja jako policja magiczna staje się absolutnie konieczną i racjonalną komórką jurysdykcji państwowej. To że jest podpięta pod organizację religijną nawet ładnie spełnia paradygmat równowagi władzy w myśl checks & balances.
Oczywiście pomijam, że kapłani też są tu magami, bo akurat ich moc w WFRP kontrolują – całkiem dosłownie – bogowie poprzez przykazania.
System w Warammerze Fantasy jest sensowny i logiczny, jednak ma jedną wadę. Otóż: Warhammer wychodzi daleko poza reguły gry typowego państwa feudalnego, monarchii absolutnej, a nawet typowego sądu inkwizycyjnego, a wyjechał w czysty totalitaryzm. I nie jestem pewien, czy chcę to normalizować.
Pozostają jeszcze dwie możliwości:
– wprowadzenie faktycznej magicznej policji w rodzaju Warden’ów z Dresdena lub Aurorów z Pottera
– wprowadzenie czegoś w rodzaju Izby Lekarskiej lub średniowiecznego Sądu Parów (równych). Sąd Parów działał tak: przychodzi pokrzywdzony do króla lub jego urzędnika i składa skargę. Król albo wysyła wysłannika (missi) celem zbadania sprawy, albo wydaje nakaz stawienia się („evocatio”, wywołanie po imieniu) przed sądem w określonej sprawie. Wezwany ma obowiązek się stawić, jeśli tego nie uczyni, zostaje automatycznie uznany winnym. Jeśli się stawi, to odbywa się sąd. Uczestniczy w nim określona liczba ławników, będących osobami równymi stanem z oskarżonym. Oskarżony i oskarżyciel przedstawiają świadków wydarzenia, na tej podstawie ławnicy wydają wyrok. Król lub jego przedstawiciel (zwykle był to komes, później, gdy komes przekształcił się w tytuł hrabiego: starosta, do króla najczęściej składało się apelację) wyrok zatwierdza.
– uznać, że magowie mają status podobny jak księża w średniowieczu i podlegają tylko sądom biskupim (czy raczej arcymagowskim)
O widzisz, napisałem powieść fantasy, która póki co zalega w szufladzie, ale w której odpowiednią ilość miejsca przeznaczyłem na uzasadnienie ograniczeń w stosowaniu magii w przedstawionym świecie.
Niektórzy beta czytelnicy dziwili się i podważali to, bo jak to – bez sensu mieć magię bojową i z niej nie korzystać. No w kuchennej szufladzie mamy cały wachlarz noży i również nie zarzynamy się wzajemnie.
Ciekawy wpis. Jak wiele innych z resztą, czytam od dawna, ale pierwszy raz zostawiam komentarz 🙂
Oi mate masz licencje na te noże?
Jeszcze lepiej- po co wywoływać u siebie deszcz, skoro można go wywołać u kogoś innego? To jest dość niebezpieczne , bo sami się wtedy godziny na to, że dostaniemy rykoszetową suszą, ale można by było tego użyć w akcie desperacji, żeby zwalić na kogoś winę. A skoro takie coś byłoby traktowane wyjątkowo surowo, to to jest całkiem dobry(?) pomysł jak pogrążyć jakieś państwo bez wdawania się z nim w konwencjonalną wojnę. Taki przykładowo trybunał magiczny potem dokończy robotę.