Walther White, zwany też jako Heisenberg jest głównym bohaterem serialu Breaking Bad, który uważam za jedno z najlepszych dzieł kinematografii, jakie w swym życiu widziałem. Jednocześnie jest to postać skrajnie obrzydliwa, budząca niechęć i odrazę. Serial oglądałem czekając dosłownie na moment, w którym Walthera spotka zasłużona kara. Dlatego zdziwiłem się, gdy okazało się, że istnieją ludzie, którzy tą postać lubią, sympatyzują z nią, a nawet biorą ją za wzór.
Jest to o tyle dziwne, że w Waltherze White nie było nic dobrego!
Walter White did nothing wrong!
Serio?
Walther White odpowiada za trochę ponad 30 zgonów (ofiar Lotu 515 nie liczę, bo to skrajny kicz), choć jego wina jest różna, począwszy od nieudzielenia pomocy i sprawstwa kierowniczego, na morderstwach z premedytacją kończąc. Popełnił kilkanaście włamań, kradzieży i rozbojów oraz liczne oszustwa. Jest winny przynależności, założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, niszczenie dowodów, wytwarzanie i handel narkotykami, wytwarzanie materiałów wybuchowych, kilka podłożeń bomb, bezczeszczenie i ukrywania zwłok, pranie brudnych pieniędzy oraz przemocy domowej i psychicznemu oraz ekonomicznemu znęcanie się nad żoną.
Co ważniejsze: Heisenberg jest też postacią chorobliwie ambitną, a do tego notorycznym, niegodnym zaufania, zdradliwym, chimerycznym manipulatorem i kłamcą.
Rak:
Początkowa motywacja Walthera White wydaje się budzić sympatię. Jest on nauczycielem chemii, który zaczyna produkować metamfetaminę, żeby zarobić pieniądze na leczenie raka oraz zabezpieczenie materialne swojej rodziny po śmierci. Obydwie te motywacje kupy się nie trzymają.
Po pierwsze: Walther mógł zdobyć pieniądze w uczciwy sposób. Jego znajomi (bo raczej nie przyjaciele), będący właścicielami firmy Grey Matter proponowali mu sfinansowanie leczenia. Fakt, że nie skorzystał z tej opcji wynikał tylko i wyłącznie z jego dumy. Walther dosłownie wolał umrzeć niż wziąć pieniądze od Schwartzów.
Jeśli chodzi o „zabezpiecznie rodziny” to Walther doprowadził do sytuacji, w której rodzina nie chciała mieć z nim nic wspólnego.
Stan początkowy Walthera to jego wina:
Należy zauważyć, że Schwartzowie traktowali go bardzo wporządku, jasno wskazując, że to Walther jest autorem sukcesu spółki. Ich opinia o nim jest pozytywna (i całkowicie błędnie odczytują jego motywy). To On był źródłem konfliktu w Grey Matter. Jak wiemy z odcinka: …and the Bag in the River Walther i Schwarz założyli firmę gdzieś w latach 80-tych. Walther wdał się następnie w romans z młodą asystentką laboratoryjną Gretchen, lecz po spędzonych wspólnie z nią wakacjach czół się poniżony bogactwem jej rodziny. Odszedł więc z Grey Matter, sprzedając udziały za 5.000 dolarów. Potem okazało się to błędem.
Widzimy tutaj więc mechanizm, który pojawia się później: Walther coś wymyśla, jest dumny, a następnie ktoś na tą dumę mu nadeptuje i podejmuje lekkomyślną, emocjonalną decyzję.
Jak dowiadujemy się w toku akcji, udziały te uzyskały wartość 700 milionów dolarów.
Tak więc Walther White nie jest „zwykłym nauczycielem”, którego dotknął zły los. Jest człowiekiem pracującym poniżej kwalifikacji i ambicji, ale głównie z uwagi na swój, trudny charakter. Charakter ten musi tłumić, by funkcjonować w społeczeństwie. Gdyby miał odrobinę pokory, byłby bogaty i cieszył się zasłużonymi zaszczytami.
Nowotwór to tylko wymówka:
Walther postanawia rozpocząć produkcję narkotyków po pamiętnym nalocie DEA na wytwórnię w której pracował Jesse Pinkman. Dowiaduje się podówczas, jakie pieniądze zarabiają producenci narkotyków (ale każdy, kto ogląda telewizję też to wie), ma możliwość obejrzenia laboratorium oraz co ważne: identyfikuje Jessiego jako „kucharza”.
Tak naprawdę to właśnie ten ostatni wypadek jest kluczowy. Walther uważa bowiem Pinkmana za nieudacznika i kretyna, zresztą, wielokrotnie nim pomiata. Właśnie obraz tej nędzy i braku profesjonalizmu w połączeniu z dużymi pieniędzmi nań działa.
Rak pełni tu tylko funkcję katalizatora. Gdyby nie on Walther prawdopodobnie również zająłby się produkcją narkotyków, choć później.
Konflikt z Gusem:
Większą część serialu zajmuje konflikt między Waltherem White, a Gustavo Fringiem. Należy zauważyć, że konflikt ten wybucha wyłącznie z winy Walthera White. Zaczyna się on prosto: Walther przychodzi do Gusa i proponuje mu sprzedaż swoich narkotyków. Ten początkowo się nie zgadza, z czasem jednak Walther przekonuje go do siebie. Współpraca okazuje się jednak mało owocna, po tym, jak okazuje się, że Walther nie jest w stanie tolerować obok siebie drugiego chemika. Od tego momentu Walther jest u Fringa podpadnięty: ten nie może sobie pozwolić ani na tolerowanie ani obrażonego chemika (Gale), ani obrażalskiego. Nakazuje więc Gale rozpracować sekret błękitnej mety. Walther wykorzystuje więc rozterki moralne Pinkmana i jego konflikt z dealerami Gusa, by zamordować Gale…
Z czasem konflikt się rozwija.
Ogólnie rzecz biorąc sytuacja jest bardzo zwodnicza. Z jednej strony trudno dziwić się moralnym obiekcją Jessego. Uczciwie mówiąc ma on całkowitą rację: jego działania są błędem. Każdy krok, jaki robi z Waltherem rozwija spiralę zła, a otaczający go ludzie są potworami. Wycofanie się z tej sytuacji jest konieczne.
Jeśli chodzi o Walthera, to można sympatyzować z nim, gdyż stara się chronić swoje życie.
Niemniej jednak należy zauważyć, że jest ono zagrożone z dwóch powodów. Po pierwsze: to Walther postanowił nawiązać współpracę z ludźmi, dla których morderstwa są częścią biznesu. Po przygodach z Tucko powinien mieć lepsze rozeznanie.
Po drugie: dlatego, że nie mógł tolerować obok siebie Gale, w efekcie czego został zaklasyfikowany przez Gusa jako niegodny zaufania.
W czym nawiasem mówiąc Gus miał absolutną rację.
Należy też zauważyć, że Walther przeżył do tego momentu tylko dzięki udziałowi Fringa w rozprawie z Bliźniakami.
Podsumowując:
Walther sam zapracował na wszystko, co go spotkało (może oprócz raka). Całe otaczające go zło jest produktem jego toksycznej osobowości, narcyzmu i przerostu ambicji. Jest to postać, która nie ma racji, paskudna i (nawet jak na standardy świata przestępczego) fałszywa.
Słuchałem, gdy matka oglądała więc mogę się mylić.
1. Nie mógł tolerować drugiego chemika, bo rozpracowanie formuły oznaczałoby dla niegp śmierć.
2. A udziałów nie sprzedał, bo potrzebował pieniędzy na szybko?
Z chemikiem wyglądało to tak: Walther nie chciał Gale, bo Gale był prawie tak zdolny jak on. Pod pretekstem niezgodności charakterów zastąpił go więc Jessem. Potem Jesse odkrył, że dealerzy Gusa posługują się w handlu dziećmi. Zażądał więc, żeby to zmienić i Gus się zrobił. Dealerzy więc zabili dzieciaka. To mocno poddenerwowało Jessego, który postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Walther, zamiast iść z tym do Gusa zaognił sytuację. W międzyczasie Gus odkrył, że Walt zataił przed nim zarówno raka, jak i szwagra w DEA, uznał go więc za niegodnego współpracy (trudno się dziwić, wszystkie te rzeczy były krytycznie ważne): nie wiadomo, czy nie wsypie i nie wiadomo, czy zaraz nie umrze. Tak więc faktycznie, żeby mieć zagwarantowaną ciągłość dostaw, to polecił Gale rozpracować formułę i zamierzał zabić Walthera.
Jednak, gdyby nie kręcił, a zachowywał się uczciwie, to by do tego nie doszło.
Ad udziały: To był pretekst.
Ale… ten serial jest o tym, żeby go NIE lubić. I szeroko rozumiana sympatia do jego działań sprowadza się do dwóch czynników: są jakimś cudem ludzie gorszy od niego oraz jest jednak głównym bohaterem.
Przypomnę, że Leon z „Zawodowca” jest płatnym mordercą pół-analfabetą, a i tak się mu kibicuje, kiedy morduje przypadkowych i Bogu ducha winnych policjantów. Bo jest głównym bohaterem i „ten zły” jest diabolicznie zły.
A tak w ogóle tacie Malcolma należy zawsze kibicować. Przecież ten serial wyszedł ile? Dwa lata po Malcolmie?
No właśnie wiem, że jest o tym, żeby go nie lubić (i jest w tym świetny).
Aż nagle człowiek trafia na ludzi, którzy Walthera White idolizują… I mózg mu się zawiesza.
Dlatego przestałem oglądać po kilku odcinkach. Chociaż rozumiem urok selfmade man gangsta i stawianiu na swoim warcholstwie