Dziwna rozmowa o religii zasłyszana w sklepie:

bogowie2

W Warszawie jest taki sklep z artykułami kuchni indyjskiej prowadzony przez Krisznowców. Kupuję w nim czasem przyprawy. Jako, że byłem w tym mieście z okazji Targów Książki, to zaszedłem. Na miejscu odbywało się jakieś spotkanie proszone, na którym zakonnica i baba przebrana za Hinduskę toczyły głęboką, teologiczną dyskusję o to, której bóg jest potężniejszy. Dyskusja ta była niesamowita, a brzmiała tak, jakby fani Dragonballa przekomarzali się z fanami Naruto.

Wyglądało to tak:

Zakonnica: Nasz Bóg pokonał Szatana, Ducha Nieprawości

Baba: Kriszna też napotkał kiedyś króla demonów! Wyciągnął swój miecz i jednym ciosem odrąbał mu głowę! Tak potężny jest Kriszna!

Zakonnica: Szatana nie można zwyciężyć przemocą! Można to zrobić tylko miłością, a Chrystus jest ucieleśnieniem miłości! A poza tym kocha wszystkich ludzi, bo to jego dzieci!

Baba: Gdy Kriszna zamieszkiwał na ziemi wziął sobie harem 16.000 dziewic i wszystkie je uczynił swoimi żonami! Powiły mu one 120 tysięcy dzieci, dzieci te rozeszły się w świat i dziś w każdym człowieku płynie krew Kriszny! Też jesteśmy jego potomstwem i też nas kocha!

Zakonnica: To prawdziwa Sodoma i Gomora! Za takie grzechy nasz Bóg zniszczył te miasta ogniem z nieba!

Baba: Zapominasz, że Kriszna ma czarodziejskiego słonia! Słoń ten jest tak wielki, że codziennie wypija morze, powodując przypływy i odpływy! Wystarczyłoby, żeby machnął swą trąbą i z łatwością odgoniłby niebiański ogień…

Zakonnica: Wówczas Bóg posłałby anioła śmierci, żeby zabił słonia!

Baba: Czarodziejski słoń jest tak wielki, że zdeptałby anioła śmierci!

Zakonnica: Nie jest to możliwe! Nasz Bóg jest jedyny prawdziwy i najpotężniejszy!

Baba: Oczywiście, że nie jest najpotężniejszy! Istnieje wielu bogów, ale żaden nie jest tak potężny jak Kriszna! Mówiłam już: Kriszna jednym ciosem zabił króla demonów! Inne bóstwa potrzebowałyby zadać wiele ciosów!

Zakonnica: Ale nie rozumiesz! Nasz Bóg jest jedynym prawdziwym!

Baba: Jak może być jedynym, skoro Wedy mówią, że istnieje wielu bogów? A poza tym co to za niedorzeczny pomysł, żeby bóg był jeden? Co się stanie, jeśli się rozchoruje?

Nie wiem, kto wygrał dyskusję, bowiem koniec końców zrobiłem zakupy i poszedłem sobie…

Skąd ty bierzesz takich ludzi?

W sumie ciekawe pytanie, które zadała mi koleżanka, gdy o tym opowiadałem.

Zastanowiłem się nad tym chwilę i dochodzę do wniosku, że wynika to z faktu, iż prowadzę trochę nienormalne życie. Otóż: pracuję w muzeum. Jak wiadomo w muzeach największy ruch jest w weekendy, które oczywiście mam zajęte pracą. Zamiast tego dostaję odsiadki. W wyniku tego wolne mam zwykle w dni powszednie. W taki dzień wstaję zwykle o 9 rano i idę na rower… Wracam zwykle około 13.

Po zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że w ten sposób nie postępuje nikt normalny. O tej porze dnia zwykli ludzie albo siedzą w pracy albo w szkole, albo też z jednego lub drugiego się wyrwali i pędzą, żeby coś załatwić. Tak więc ryzyko napotkania kogoś odstającego od normy jest po prostu większe.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Przygody i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „Dziwna rozmowa o religii zasłyszana w sklepie:

  1. Gal pisze:

    Może te panie to koleżanki i sobie nieco po prostu dowcipkowały? Można być zakonnicą i nie być bardzo sztywną.

    • Nie sądzę, by zakonnica darła łacha ze Stwórcy Wszechrzeczy.

      • Gal pisze:

        Ja słyszałem od księdza zakonnika (ojca) taki dowcip:

        Przychodzi Józef z Arymatei do Piłata
        – Panie prokuratorze, mogę dostać ciało tego skazańca? Ostatnio kupiłem jaskinię na grób i chciałbym go tam pochować.
        – Nie szkoda ci marnować ładnej jaskini na ciało skazańca?
        – Gdzie tam! To tylko na weekend.

        Od innego:

        Umarła babcia i trafia przed bramy Nieba. Święty Piotr tłumaczy:
        – By wejść do Nieba musisz mieć 5000 punktów. Mów, co dobrego w życiu robiłaś, a ja będę ci dodawać punkty.
        – Co niedziela byłam na mszy.
        – Dobrze, 10 punktów.
        Babcia nieco zdziwiona, ale kontynuuje:
        – Codziennie się modliłam
        – Ok, 5 punktów
        Myśli babcia, myśli, w końcu ma:
        – Codziennie słuchałam Radia Maryja
        – Hmmm… No dobra, pół punkta
        – To ile mam punktów razem?
        – 15,5
        – Tylko 15,5 na 5000?! O Boże!
        – Brawo! Plus 5000 punktów!

        Pozory czasem mylą 😉

      • Cadab pisze:

        Niby czemu? Z wszystkich najbardziej wyluzowanych ludzi w moim życiu jak chodzi o kwestie religijne i przy tym głęboką wiarę i jeszcze mocniejszą motywację był kolejno zakonnik, ksiądz, stara katechetka oraz zakonnica. I potrafili spokojnie jechać z tematem, w ogóle się nie krępując, także w wystąpieniach publicznych, a nie kątem w rozmowach prywatnych.
        Naprawdę nie wszyscy spinają poślady i też jestem skłonny zgodzić się z tezą, że równie dobrze mogły się żartobliwie przekomarzać. Prawo Poego zawsze w akcji ^^

      • occident pisze:

        oj, to nie znasz zakonnic.

      • Gal pisze:

        Dodam jeszcze, że zakonnice żyją w pewnej jakby izolacji i w klasztorach mogą wykształcić się nietypowe zwyczaje (w jednym może być np. właśnie większa swoboda w dowcipach, w innym może to pójść w przeciwną stronę).

        Zwykli ludzie mają dość duży kontakt z mediami i tam wiadomo, że chętnie napiszą jak ktoś chce się procesować o obrazę uczuć religijnych itd. Zakonnice mają z takimi mediami dużo mniejszy kontakt (jeśli w ogóle) i przez to mogą nie pasować do głównego nurtu.

  2. slanngada pisze:

    Jestem byt ekumeniczny na takie rozmowy.

  3. jjj pisze:

    Lol Jednak bliżej prawdy jest zakonnica. ona myli się tylko co do istnienia jednego magicznego bytu a Kryszna wielu 😀

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s