Dawno temu napisałem tekst pod tytułem „Jak kupować na Amazon.com”, który wiele lat był jednym z najważniejszych źródeł wejść na tego bloga. Z tej też przyczyny czuję moralny obowiązek obserwować temat.
Jak wiadomo w marcu tego roku Amazon otworzył swój sklep w Polsce. Obecnie, po kwartale działania, platformę odwiedza 2 miliony realnych użytkowników. Wynik ten nie powala. Ba! Nie pozwala nawet wejść Amazonowi do Top 10 sklepów internetowych w Polsce…
Więcej! Sądząc po wynikach konkurencji, nie pozwala jej nawet zająć miejsc w Top 20.
Ciekawe dlaczego tak jest?
Bo jest ch(…)o…
Prawdę mówiąc nie wiem, co typowy klient z Polski myśli o sklepie Amazon i jego polskiej wersji. Jednak jak dla mnie, klienta amerykańskiej wersji serwisu od prawie 10 lat trudno jest znaleźć jakikolwiek powód, by z niego korzystać. I nie ma to związku z żadnym snobizmem, przyzwyczajeniem, poczuciem wyższości czy czymkolwiek podobnym.
Spowodowane jest to raczej faktem, że na Amazon.pl nie ma ani towarów, które na tej platformie przywykłem kupować, ani też po prostu nie ma czego kupować…
W zasadzie polska wersja serwisu przypomina jakąś dziwną mutację sklepu z PRL-u oraz galerii handlowej: można by powiedzieć, że nie ma w nim nic prócz octu…
Problem polega na tym, że w sklepie tym nie ma też i octu (a przynajmniej octu spożywczego, w pojemnikach mniejszych, niż 5 litrów).
W tej chwili na platformie nie ma po prostu nic, poza produktami kilku największych marek zarówno zagranicznych (Asus, Mattel, Hasbro, LEGO i Bosch), jak i polskich (Zelmer, Gerlach, Trefl, Bambino, Krosno), których produkty i tak można kupić wszędzie. O ile amerykańska wersja serwisu jest sezamem obfitości, gdzie można nabywać różne rzadkie i często niszowe produkty, tak Polska jest po prostu półką z pewną ilością produktów deluxe.
…i drogo:
Co więcej na Amazon.pl jest po prostu drogo. Prawdopodobnie zwykły użytkownik tego nie zauważa, bowiem towary, które normalnie można kupić w Polsce nie różnią się specjalnie cenowo od tych, które można kupić w innych sklepach.
Ciekawiej robi się natomiast, jeśli trafimy na coś, czego normalnie w naszym kraju nabyć nie można.
Wówczas okazuje się, że te same rzeczy można taniej kupić na serwisach Amazon w Niemczech, USA lub Wielkiej Brytanii…
I to nawet, jeśli doliczy się cło oraz koszta wysyłki.
Innymi słowy:
Powiedziałbym, że to parodia, ale prawdę mówiąc nie jest to pierwsza tego typu próba ekspansji zagranicznej korporacji na Polskę. Podejrzewam, że skończy się to dokładnie tak, jak podobna próba inwazji dokonana przez Ebay: odwrotem po kilku miesiącach.
Nasz lokalny biznes pewnie odetchnie z ulgą.
Dla mnie, jako klienta to jednak zmarnowana okazja: aczkolwiek, w ostatecznym rozrachunku, po prostu nic się dla mnie nie zmieni.
Ale to jest w sumie śmieszne, bo nawet się nie spodziewałem aż takiej biedy, bo ebay wchodząc te naście lat temu bez zbadania rynku i wywaleniu się na głupi ryj był chyba sporą przestrogą dla innych serwisów (choćby Netflix, Revoult etc zrobiły to dobrze) a tu Amazon wchodzi cały na biało i udowadnia, że nadal jest 2004 i wchodzą w nieznane. Już nie mogę się doczekać kwartalnego pierdololo od PR i POWAŻNYCH analiz biznesowych tego failu od redakcji biznesowych dużych portali 😀
To zakłada, że zagraniczne korpo w ogóle badają rynek i wychodzą z założenia, że może być gdzieś inaczej, niż w ich rodzimym kraju. Amerykanie znani są z tego, że niemal nigdy tego nie robią, więc się potem wywalają na ten głupi ryj i są zdziwieni, że co się w ogóle stało, przecież w Stanach działa, więc trzeba robić zawsze kalkę 1:1 rozwiązań rodzimych, na pewno się uda.
Dla mnie sztandarowym przykładem tego jest Dunkin Donuts. Weszli do Polski pod koniec lat 90tych metodą „zachodnie, więc lepsze”. Tylko zapomnieli sprawdzić, co w ogóle Polacy jedzą i czy nie mają przypadkiem czegoś takiego jak pączki, albo w ogóle cukiernie. I po ile takie cuda można tam dostać. Parę lat później puściliśmy całą sieć z torbami, bo zwyczajnie sprzedawali gówno po zawyżonej cenie.
I co? Lekcja odrobiona?
Minęło 13 lat i na fali hipsteryzmu Dunkin Donuts wróciło do Polski, tym razem metodą „rozpoznawalna, światowa marka, więc lepsze” i ostrym targetowaniem młodych. Tym razem cena za produkt była tak absurdalna, że nawet nie zdążyli otworzyć 20 punktów, a już poszli z torbami. Bo gdy można kupić pączka za dwa zeta, to kto kupi donuta takiego samego jak ten z Biedronki po 9? Tylko zamiast refleksji nad produktem i ceną wywołało to szok i niedowierzanie, bo Polacy najwyraźniej w ogóle się nie znają na tym, co dobre i bezguście oraz dusigrosze!
Nie zdziwię się, jak za 10-15 lat znów jakiś jełop spróbuje szczęścia. W końcu jest brand, więc się sprzeda.
I tak jest z całą masą korpo-produktów: tego tak naprawdę nikt nie sprawdza, czy się sprzeda i czy pójdzie. Jest wolny kapitał w firmie, jest rynek na który można wejść, to się musi udać. Nie wyszło? To na pewno wina tego, że mieszkają tam dzicy, a nie to, że się ich dyma na produkcie/usłudze albo oferuje coś, co już na rynku istnieje i ma ugruntowaną pozycje. A zakładanie, że wyciąga się wnioski z wyników konkurencji to już w ogóle marzenia ściętej głowy – „tamtym nie wyszło, bo są konkurencją dla nas, najlepszej firmy na świecie, nam się uda”. Plus czemu uczyć się od wroga, przecież im nie wyszło, więc żadnych wniosków z tego nie należy wyciągać, bo ich model prowadzenia firmy jest gorszy od naszego. To naprawdę idzie takim bezmózgowiem na poziomie decyzyjnym.
Mnie to z kolei wcale nie dziwi. Pracuje w małej firmie dystrybucyjnej i jak u mnie usłyszeli, że Amazon wchodzi do Polski to pierwszą reakcją było „koniecznie musimy tam sprzedawać”. Byliśmy już na etapie zakladania konta, ale entuzjazm mocno opadł po zapoznaniu się z regulaminem i wymaganiami. W wielkim skrócie, żeby zarobić musielibysmy absurdalnie podnieść ceny, bo dochodzą różne opłaty za przyjemność sprzedawania na Amazonie. To się zwyczajnie nie kalkuluje, ale co ciekawe te same produkty za granicą są w rozsądnych cenach. Nie mam pojęcia jak to jest możliwe. Do tego dochodzą różne inne czynniki zniechęcające (dane które trzeba podać, plotki o wykańczaniu małych producentów…), więc może dlatego mało kto chce tam sprzedawać.