Niepoprawny politycznie wpis o politycznej poprawności:

Kilka dni temu wpadł mi w oczy mem o klockach do Carcassogne, z przedstawionych na których kościołów rzekomo w nowej edycji usunięto krzyże. Fakt ten (nie jestem pewien: realny czy medialny) wywołał małą burzę, w którym ludzie, którzy nigdy w żadną planszówkę nie grali wypowiadali się o ich upadku. Sprawił on, że ja także zapragnąłem coś na ten temat powiedzieć.

Tym bardziej, że temat ten dość mocno pokrywa się z moją prywatną siecią oczekiwań, fantazji, a przede wszystkim lęków, które wiążę się z tak zwaną kulturą popularną…

Słuchajcie mnie więc, bo będę bredził!

Jak to drzewiej bywało:

W 1967 roku Michael Moorcock, pisarz, za którego twórczością osobiście nie przepadam wydał książkę pod tytułem I ujrzeli człowieka. Opowiada ona o pewnym głęboko wierzącym badaczu Biblii, który postanawia dowieść, że Jezus i co za tym idzie Bóg istnieli. Za pomocą wehikułu czasu cofa się więc do odpowiedniej epoki… I odkrywa, że rzeczywistość historyczna była dość odmienna od tego, co pokazują nam święte księgi. Uznaje więc, że powinien sytuację naprostować i bawiąc się w inżyniera społecznego doprowadza do męczeńskiej śmierci młodego Jezusa, który oczywiście żadnym synem Boga nie był. Wszystko dlatego, że – skoro rzeczywistość nie odpowiada jego potrzebom – to trzeba ją sfałszować.

Jest to chyba najbardziej obrazoburcza książka Moorcocka, pisarza, który generalnie nie był zwolennikiem ani tradycyjnych wartości, ani konserwatyzmu i krytykował je niejednokrotnie, zajadle i często niemądrze…

Kilka lat wcześniej, bo w 1965 Frank Herbert wydał książkę Diuna, a w 1972 Twórcy Bogów. Obie pozycje były ciężkimi oskarżeniami wobec instytucjonalnych religii, mieszania się ich w politykę oraz samej koncepcji wiary.

W 1971 roku Philip Jose Farmer wydał powieść Gdzie Wasze Ciała Porzucone, nawiasem mówiąc bardzo dobrą, nawet mimo tego, że zmasakrowaną przez kontynuacje. Powieść ta jest rozprawą z koncepcjami zorganizowanej religii i kultu prywatnego, arbitralnej etyki, koncepcji nawrócenia, boga, duszy, życia po śmierci i wiary w ogóle.

W 1987 roku znany głównie z komediowego cyklu Xanth pisarz-wyrobnik stworzył powieść Tarot, kolejny, ciężki atak na religię, wiarę i konserwatyzm.

W 1995 roku James Morrow napisał swoje słynne Pióro Archanioła, którego treści i przesłania można się domyślić.

W tym samym roku Philip Pullman rozpoczął cykl Mroczne Materie, który sam nazywał „Ateistyczną Narnią”.

Ale od tamtych czasów świat poszedł naprzód…

Dziś mamy polityczną poprawność, więc teiści mogą swobodnie negować ewolucję, twierdzić, że życie powstało wskutek inteligentnego projektu, szczepionki robi się z poddanych aborcji, a nawet utrzymywać, że ziemia jest płaska. Nie można nazywać głupkami, bo to niepoprawnie, a poza tym mogłoby to obrazić ich uczucia religijne… Za to trzeba traktować ich grzecznie, jak każdą inną stronę dyskusji.

W obecnej epoce nikt nie zdecydowałby się na napisanie takiej książki (bo nie zostałaby wydana), a tym bardziej wydanie, bo natychmiast podniósłby się krzyk obrażonych…

Wydaje się za to takie pozycje:

(Jacek Piekara)

Przedstawiające prześladowców jako bohaterów pozytywnych, a ofiary jako łotrów i relatywizując ludzkie cierpienia…

Dochodzi nawet do tego, że papistowskie krzyże umieszcza się nad murami Carcassogne, głównej twierdzy katarskiej herezji, której mieszkańcy, pod znakiem tego właśnie krzyża zostali ze swych domów wygnani…

Taka niewinna gra, a uzbrojona w tak złowrogie przesłanie!

Ostrzegałem, że będę bredził?

Ostrzegałem!

Zacznijmy od jednej rzeczy:

Oczywiście ten news, że Carcassone w drugiej edycji usuwa krzyże z kościołów jest fejkiem. Po pierwsze: druga edycja była oczywiście kilka lat temu (wydaje mi się, że w 2014 roku). Kościoły w grze mają różne designy i są tam takie z krzyżami i takie bez krzyży, z drogami i w szczerym polu, a nawet jedna, szczególnie wredna kaplica wbudowana w miasto…

To, że komuś chciało się szukać kloców, bez krzyży to osobiście mnie zadziwia.

I to jeszcze kupujący chyba w tym celu dodatki (bo na obrazku są pastuszkowie, co sugeruje, że klocek nie pochodzi z podstawki tylko z „Owce i Wzgórza”).

Myślę, że w takiej sytuacji warto by odstawić hydroksyzynę i zacząć myśleć o prozaku, ketrelu albo olanzapinie…

Co chcę jednak powiedzieć:

Kilka z tych rzeczy, które piszę wyżej jest prawdą. Na przykład uważam, że dzisiaj pisarzowi fantastyki bardzo trudno byłoby wydać tak krytycznie nastawione wobec religii pozycje, jak te wyżej wymienione. Po części wynikało by to z faktu, że współcześnie wydawcy wolą zupełnie inną, znacznie bardziej rozrywkową literaturę (i z tej przyczyny także Tolkienowi byłoby trudno wydać Hobbita, Le Guin Czarnoksiężnika z Archipelagu i tak dalej i tak dalej…). A po części, że faktycznie zmieniła się obyczajowość i (zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych) świetność przeżywają nowe ruchy religijne i wydawcy baliby się kogoś urazić. Świat nie jest też już tak wyzwolony w sprawach seksu i książka tak wyuzdana jak Tarot również pewnie by przepadła. Nawet współcześni anty-konserwatyści i propagandziści demokratów nie są w połowie tak odważni w krzewieniu swoich poglądów, jak wyżej wymienieni. Ich książki to takie rozrywkowe pitu-pitu, próbujące przemycić jakieś, zwykle niezbyt głębokie przemyślenia…

Nie znaczy to, że tamte czasy były epoką wolności.

Wystarczy spojrzeć na losy wydawnicze Diuny, która wydana została przez wydawnictwo specjalizujące się w druku poradników dla mechaników samochodowych, bo nikt inny nie chciał przyjąć jej do druku…

Wręcz przeciwnie, miały własne „polityczne poprawności” i kanony zachowań, tego, co można było napisać, tego, co pisać nie było można oraz nieuświadamianych sobie przez nikogo tabu, lęków i umów społecznych.

Jeśli nie wierzycie, to weźcie właśnie Diunę i zobaczcie jak Herbert przedstawia kobiety, zwłaszcza tą biedną, głupią Jessickę: bezwolną lalkę, która, jak kazali jej rodzić dzieci, to poszła je rodzić. Jak urodził się jej syneczek, to wszystko dla syneczka… Bo taka miała być kobieta w tamtych czasach: siedzieć w domu i dbać o męża oraz dzieci. Bardziej robot sprzątający, niż człowiek.

A zauważyć należy, że Diuna bywała wręcz określana jako „powieść feministyczna”.

Wcześniej była „misja cywilizacyjna białego człowieka” i jego „brzemię” kolejne święte krowy, jakiej nie można było krytykować.

Ale to oczywiście na zachodzie. U nas mieliśmy Realny Socjalizm i jego zestaw wytycznych dotyczących tego, o czym pisać było można, a czego pisać można nie było.

Jeszcze wcześniej były romantyzm, pozytywizm i praca u podstaw (którą w zasadzie też można uznać za lokalną wersję „misji cywilizacyjnej białego człowieka”), które dość dobrze z realnym socjalizmem się mieszały: w jednych i drugich chodziło przecież o to, by uwznioślić robotników i chłopów.

Do tego dochodziła jeszcze zwykła pruderia: bo wiadomo, pisarz to literat, człowiek kultury. Obcy jest mu więc seks, pogoń za sensacją i zainteresowanie przemocą. Nie interesuje się też polityką, ani społecznymi nierównościami.

Jako, że w państwach Realnego Socjalizmu nie było społecznych nierówności, przemocy, seksu i pogoni za sensacją i nikt też nie chciał też, żeby ludzie nadmiernie interesowali się polityką, to pruderia fajnie się z nim krzyżowała…

Zresztą, jak myślicie, dlaczego proza Sapkowskiego w latach 90-tych była takim szokiem?

Bo wyłamywała się z wcześniejszych, skostniałych schematów.

Do czego zmierzam?

Jeśli uda nam się obalić obecną wersję politycznej poprawności, to na jej miejsce natychmiast powstanie jakaś nowa.

Pytanie brzmi, czy na pewno chcemy, żeby była to wersja w wydaniu tych, którzy najbardziej przeciw niej krzyczą?

Jeśli o mnie chodzi to wolę już tą poprawność polityczną w wersji Netflixa, niż taką, jaką życzyłby sobie maniak przetrząsający klocki do Carcassone z kolejnych dodatków, żeby znaleźć taki bez krzyża.

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii gry, Wredni ludzie i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Niepoprawny politycznie wpis o politycznej poprawności:

  1. Gal pisze:

    Doceniam odwrócenie poprawności politycznej i skierowanie jej przeciwko tym, których jakoby poprawność polityczna dyskryminuje.

    Wiem, że to było w konwencji ,,będę bredził”, jednak chyba i tak odniosę się do pewnego fragmentu:

    ,,Dziś mamy polityczną poprawność, więc teiści mogą swobodnie negować ewolucję, twierdzić, że życie powstało wskutek inteligentnego projektu, szczepionki robi się z poddanych aborcji, a nawet utrzymywać, że ziemia jest płaska.”

    Te zjawiska, które występują wśród teistów chyba jednak A) występują nie tylko wśród teistów B) nie są jakoś szczególnie popularne wśród teistów. Wielu teistów wierzy w trójwymiarową Ziemię, ewolucję itd. Może w USA faktycznie jest sporo teistów przeciwnych ewolucji, ale – patrz https://fanbojizycie.wordpress.com/2019/12/18/importowanie-oszolomstwa/ 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s