To jedno z zapytań wpisywanych w Google, po których ludzie najczęściej trafiają na mój blog. Jako, że w zeszłym miesiącu zacząłem ponownie odświeżać sobie Władcę Pierścieni była okazja dokładniej przyjrzeć się poczynaniom tego czarodzieja.
I udzielić bardzo dokładnej odpowiedzi na to pytanie.
Na początku należy zauważyć, że mimo że Gandalf jest jedną z kluczowych dla Władcy postaci, to nie towarzyszy on pozostałym bohaterom przez całą lekturę. Tak więc:
-
- Pojawia się w początkowych rozdziałach.
-
- Następnie znika na kilka lat. W tym czasie Frodo podejmuje swą podróż.
-
- Pojawia się ponownie dopiero w rozdziale Wiele spotkań i towarzyszy bohaterom przez rozdziały Narada u Elronda, Pierścień rusza na południe, Wędrówka w ciemnościach by zostać od nich oddzielony w Most w Khazad-dum.
-
- Ponownie spotykamy go dopiero w Fangornie i towarzyszy nam aż do Edoras, gdzie odłącza się od drużyny.
-
- W tym czasie pozostaje bardzo aktywny, ale jego poczynania toczą się głównie poza ekranem i znamy je niemal bez wyjątku z opowieści osób trzecich.
-
- Powraca w Isengardzie, a następnie wiezie Pippina do Minas Thirith.
-
- Tam ponownie się rozdzielają i prawie Gandalfa nie widzimy.
-
- Potem ostatni raz aktywny jest w trakcie marszu na Czarną Bramę i bitwy pod nią.
-
- Po bitwie towarzyszy hobbitom w drodze powrotnej do Shire i rozdzielają się znów w Bree.
-
- Ostatni raz widzimy go w Szarej Przystani.
Tak więc Gandlaf przez niemalże 80 procent treści jest dla nas niewidoczny, działając „poza ekranem”.
Przyjrzyjmy się jednak tym czterem rozdziałom, kiedy towarzyszy drużynie:
Rozdział Wiele Spotkań o starciu z Nazgulami przy brodzie:
– Kto wzburzył rzekę? – spytał Frodo.
– Elrond – odparł Gandalf. – Rzeka tej doliny jest w jego władzy i wzbiera gniewem, gdy Elrond w ciężkiej potrzebie chce zagrodzić bród. Kiedy Wódz Upiorów wjechał do wody, natychmiast otworzyły się upusty. Pozwolę sobie wspomnieć, że ja ze swej strony przyczyniłem się też pewnymi drobiazgami. Nie wiem, czy zauważyłeś, że niektóre fale przybrały postać olbrzymich, białych koni, niosących promiennych, białych rycerzy, a poza tym słyszałeś może huk i zgrzyt toczących się w wodzie głazów. Przez chwilę bałem się nawet, czy nie rozpętaliśmy zbyt wściekłego żywiołu i czy nawała nie wymknie się spod naszej władzy, zmiatając wasz wszystkich.
Rozdział Rada u Elronda, o gospodzie pod Rozbrykanym Kucykiem:
– Toż to to najpomyślniejsza nowina od dnia przesilenia letniego, warta co najmniej złotego talara! Oby twoje piwo zyskało czarodziejskie zalety i niezrównany smak na siedem następnych lat!
I potem w trzecim tomie, rozdziale Do domu!, gdy ponownie zaglądamy do Rozbrykanego Kucyka:
– Chociaż co do piwa, to nie możesz, Gandalfie, zaprzeczyć, że jest dobre. Nabrało wyśmienitego smaku od jesieni zeszłego roku, kiedyś nas odwiedził i obdarzył je łaskawym słowem!
Bless?
Ale wróćmy do Rady u Elronda i sprawozdania Gandalfa z jego obozu na Wichrowym Czubie.
Nocą wszakże zbliżyli się (Nazgule) i oblegli mnie (Gandalfa) w kręgu starych ruin Amon Sul. Przeżyłem tam ciężkiego godziny. Takich błyskawic i płomieni nie widziano na Wichrowym Czubie od zamierzchłych czasów, kiedy zapalano na wzgórzu wojenne sygnały!
I faktycznie w jednym ze wcześniejszych rozdziałów czytaliśmy:
Frodo leżał zmęczony, lecz niezdolny zmrużyć oka, gdy nagle wydało mu się, że w oddali na wschodzie niebo rozświetla się dziwnie: światło błysnęło i zgasło kilka razy. Nie mógł to być blask świtu, bo do rana było jeszcze daleko.
– Co to za światło? – spytał Obieżyświata, który podniósł się i stał wpatrzony w noc.
– Nie wiem – odparł tamten. – Za daleko, żeby coś rozeznać. Wygląda jak błyskawica strzelająca ze szczytu pagórka.
Frodo położył się znów, ale przez dłuższą chwilę widział jeszcze białe rozbłyski, a na ich tle wysoką, czarną sylwetkę Obieżyświata, nasłuchującego czujnie wśród ciszy.
Lighning Storm?
Przejdźmy teraz do rozdziału Pierścień rusza na południe, drużyna pierścienia została zatrzymana w górach przez śnieżycę.
Podniósł wiązkę chrustu, trzymał ją chwilę w górze, a potem wetknął w nią koniec swej różdżki, wymawiając zaklęcie „Naur an edraith ammen”. W okamgnieniu trysnął zielony i błękitny płomień, a drzewo zajęło się i sypnęło skrami.
– No, jeżeli ktoś nas wypatruje, to przedstawiłem mu się nieomylnie – rzekł. – Wywiesiłem ogłoszenie „Gandalf jest tutaj” tym sygnałem, który każdy zna od Rivendell aż po ujście Anduiny.
Oraz, co dużo mówi o naturze jego mocy:
– Gdyby Gandalf zechciał iść przodem ze swoim potężnym płomieniem, mógłby, topiąc śnieg, torować nam ścieżkę – rzekł Legolas. Zamieć nie przeraziła go zbytnio i z całej kompanii elf tylko zachował humor.
– Skoro elfowie umieją fruwać nad górami, mogliby ściągnąć słońce, które by nas uratowało – odpowiedział Gandalf. – Ale ja, żeby rozpalić ogień, potrzebuję jakiegoś paliwa. Nie mogę palić śniegu!
W trakcie ataku wargów w Hollinie:
Nagle postać Gandalfa jak gdyby urosła w migotliwym blasku ognia. Czarodziej wyprostował się niby groźny olbrzym, kamienny posąg starożytnego władcy na szczycie wzgórza. Pochylił się błyskawicznie, chwycił płonącą gałąź i ruszył przeciw wilkom. Bestie cofnęły się przed nim. Gandalf cisnął wysoko pod niebo roziskrzoną żagiew. Rozpaliła się białym blaskiem niby błyskawica, a Czarodziej grzmiącym głosem krzyknął:
– Naur an edraith ammen! Naur dan i ngaurhoth!
Rozlegl się huk i trzask, drzewo nad jego głową rozkwitło nagle oślepiającym bukietem ognia. Płomień niósł się z drzewa na drzewo. Szczyt wzgórza zalśnił jaskrawym światłem.
Firestorm.
Przejdźmy do kolejnych rozdziałów (Wędrówka w ciemnościach oraz Most w Khazad-dum), gdzie faktycznie pokazuje, co potrafi:
Czarodziej ruszył w górę po ogromnych schodach, a koniec jego różdżki, którą trzymał wzniesioną rozbłysnął łagodnym światłem.
Light.
Podniósł różdżkę, która na chwilę zajaśniała niczym błyskawica.
Empowered Light.
Następnie w trakcie ataku orków:
Szybkim ruchem Gandalf podsunął się do wąskiej szpary i wytknął przez nią swą różdżkę. Oślepiająca błyskawica oświetliła salę i prowadzący do niej korytarz.
Lightning Bolt…
A potem:
Nagle u szczytu schodów wystrzeliła biała błyskawica.
(…)
– Stanąłem twarzą w twarz z czymś, czego jeszcze w życiu nie spotkałem. Nie przychodziła mi na myśl żadna rada, więc spróbowałem zaczarować drzwi, żeby się nie otwarły. Znam wiele czarodziejskich formuł, ale nawet wtedy potrzeba pewnego czasu, by czar się utrwalił. Zresztą nawet wtedy można zwyczajnie roztrzaskać drzwi siłą. (…) To coś chwyciło za żelazny pierścień i wówczas spostrzegło moją obecność i zrozumiało, że to mój czar trzyma drzwi.
Nie mam pojęcia, co to było, ale nigdy jeszcze nie rzucono mi równie groźnego wyzwania. Mojemu zaklęciu przeciwstawiło się inne ze straszliwą mocą. Omal mnie nie złamało. Była sekunda, gdy drzwi, buntując się przeciw mej władzy zaczęły się uchyla. Musiałem wymówić słowo Rozkazu. Drzwi nie wytrzymały okropnego napięcia, pękły, rozpadły się na kawałki.
I dwie strony dalej:
– Nie przejdziesz! – powiedział. Orkowie zastygli bez ruchu, zapadła głucha cisza. – Jam jest sługa Tajemnego Ognia, władam płomieniem Anoru. Nie przejdziesz! Czarny ogień na nic ci się nie przyda, płomieniu z Udunu! Wracaj w cień! Nie przejdziesz!
Demon Binding.
A potem:
Szczęknęła stal, mignęła biała błyskawica. Balrog padł na wznak, jego ognisty sztylet rozsypał się na kawałki.
Jeszcze jeden Lightning bolt.
W tym momencie Gandalf podniósł różdżkę i z głośnym okrzykiem smagnął nią most przed sobą. Różdżka pękła i wypadła mu z dłoni. Oślepiający biały płomień buchnął w powietrze. Most zatrzeszczał i u stóp Balroga załamał się nagle.
Strzaskanie kamieni.
Drugiego i trzeciego tomu nie chce mi się opisywać, gdyż materiału i tak już starcza by pokazać, co chciałem.
Podsumowując:
Gandalf w książce, mimo że jest rzadko widoczny, rzucał czary na lewo i prawo. W filmie dość mocno się stonował, trudno powiedzieć dlaczego. Być może po prostu Jackson po prostu nie miał nieskończonego budżetu na efekty specjalne.
Albo też obawiał się, że zestarzeją się bardzo szybko i po kilku latach będą psuć wizualne wrażenie powodowane przez książkę.
Nie da się ukryć też, że w wielu momentach czary Gandalfa towarzyszą scenom, które (jak atak wargów w Holinie) z ekranizacji wypadły, często dlatego, że (w odróżnieniu od np. walki z Balrogiem) nie były dla fabuły i akcji istotne.
Mnie osobiście taka lekko zarysowana forma czarów Gandalfa, jaka została przedstawiona w filmie, bardzo odpowiadała. W czasie spotkania z Balrogiem na moście nie strzelał do niego fireballami jak z karabinu maszynowego tylko bardziej zmagał się z nim siłą woli. Albo jak odpędzał nazgule pod murami miasta, zostało to przedstawione jako promień światła. Czy też jego walka z Sarumanem o Theodena. Być może faktycznie mocniejsze efekty specjalne wyglądałby kiczowato. Ogólnie Jackson miał dobry koncept przedstawienia czarów we Władcy Pierścieni czy później w Hobbicie (walka Białej Rady z Sauronem).
Mysle, ze odpowiedz jest duzo prostsza – Tolkien nie pisal w czasach, w ktorych fantasy byla jakims ugruntowanym gatunkiem. Dopeiro po sukcesie dedekow i tzw. klonow Tolkiena fantasy sie naprawde skrystalizowalo i weszly do niej takie tropy jak magowie nawalajacy czarami na lewo i prawo.
Niedawno znalazłem na YT film, który w zasadzie jest odpowiedzią na pytanie ,,Dlaczego Gandalf nie używał czarów” – https://www.youtube.com/watch?v=TmFOJlE7VOs
Film nawet ciekawy, ale zdecydowanie pod filmy, nie pod książkę. Jest niby trochę w nim nawiązań do Silmarilionu, ale większość jest jednak oparta o filmy.
Szczerze mówiąc nie jestem fanem Wojny Idei.
Rozwinę ten temat swoimi słowami dając trochę nawiązań do filmu, a trochę własnych przemyśleć.
Sam przez długi czas miałem wrażenie, że Gandalf mało używa czarów, ale ten artykuł pokazał, że to wrażenie wywołane filmem. Odnoszę wrażenie, że u Ciebie prawdopodobnie było ponownie. Ty przeczytałeś ponownie WP i otworzyły Ci się oczy, piszesz ,,Gandalf w książce (…) rzucał czary na lewo i prawo”. Ja dawno nie czytałem WP i mi oczy otworzył ten artykuł. Autorowi zalinkowanego przeze mnie filmu oczy się jeszcze nie otworzyły.
Wydaje mi się, że w rozmowach o WP często pojawia się próba podciągnięcia wszystkiego pod pewną interpretację. Mamy to też w zalinkowanym przeze mnie filmie. Ludzie widzą pewne nawiązania do chrześcijaństwa i próbują wszystko wytłumaczyć po chrześcijańsku.
W chrześcijaństwie raczej anioły nie robią wszystkiego za ludzi, ale są jakieś przypadki że trochę pomogą. Ludzie uznają, że Gandalf to taki anioł i zachowuje się jak anioły. Czasem komuś doradzi czy kogoś pocieszy, ale raczej trzyma się na uboczu. Ludziom się zdaje, że są jakby 2 opcje:
1) Gandalf załatwia wszystko sam
2) Gandalf schodzi na drugi plan i zajmuje się głównie doradzaniem, motywowaniem itd.
Opcja 2 jest z jakiegoś powodu postrzegana jako wyższa moralnie.
Tolkien jednak nie zrobił plagiatu Biblii i są pewne różnice. Turin może zabić Melkora podczas Dagor Dagobath… Gandalf, choć silniejszy niż przeciętny człowiek, nie może się ograniczyć do dawania rad i nierzadko musi porzucać zaklęcia na lewo i na prawo. Wydaje mi się że prawdziwa jest opcja 3:
3) Ani sam Gandalf ani sami hobbici nie dadzą rady Sauronowi. Gandalf musi zarówno rzucać czary jak i motywować hobbitów. Korzystanie przez Gandalfa z pomocy śmiertelników jest nie tyle przejawem wielkiej pokory, ale raczej koniecznością. Różnica między Gandalfem a śmiertelnikami jednak nie jest bardzo duża.
Uff, mam nadzieję że udało mi się wytłumaczyć moją hipotezę. Przyznam, że bardzo ciężko mi się to pisało, musiałem sporo się zastanawiać, pewne fragmenty pisać po kilka razy itd.