7 uniwersów i cywilizacji, które naklepałyby Warhammerowi 40.000 po buzi:

Czasem oglądam na Youtube analizy które uniwersum posiada najlepszą broń / jest najpotężniejsze / wygrałoby w konflikcie zbrojnym i podejrzewam, że nie jestem w tym jedynym. Jednakże, jak zapewne każdy, kto również je ogląda, zauważył uniwersum Warhammera 40.000 zazwyczaj w tego typu konfrontacjach wygrywa.

Dziś przygotowałem listę 7 wszechświatów, cywilizacji i sił, nad którymi wojskowi z czterdziestego pierwszego milenium nie zdołaliby zatriumfować militarnie…

Przyczyny potęgi Warhammera:

Zacznijmy od ustalenia głównej przyczyny, która sprawia, że uniwersum Warhammera 40.000 jest niepokonane. Nie wynika to ani z dobrej strategii, ani taktyki, ani nawet faktu posiadania najbardziej zaawansowanej broni czy najpotężniejszych superbohaterów, aczkolwiek rzeczy te posiada niezłe.

Wynika to z faktu, że głównym państwem czterdziestego pierwszego milenium jest Imperium Człowieka, które rozciąga się na większą część galaktyki. Dzięki temu pod jego kontrolą znajdują się miliony, jeśli nie miliardy zamieszkanych planet, co przekłada się na kwintyliony żołnierzy i tryliardy okrętów kosmicznych.

Po drugie: jest to uniwersum wyjątkowo okrutne, w którym dokonywane są pozbawione precedensów akty przemocy. Przykładowo „ci dobrzy” planowo niszczą w nim planety i popełniają ludobójstwa…

To, w połączeniu z uzbrojeniem znajdującym się tylko trochę poniżej średniej dla science fiction pozwala po prostu nakrywać czapkami inne wszechświaty. Po prostu: niezależnie jak dobre technologie mają przeciwnicy, Imperium zawsze może zmobilizować więcej wojska i nigdy nie przejmie się jego stratą.

Przekłada się to na prosty efekt: owszem w Star Warsach są stacje bojowe zdolne niszczyć planety, ale okręty kosmiczne Imperium Człowieka przenoszą na swych pokładach bomby wirusowe, które mogą robić to samo. Owszem, Xcom mógłby zdobyć jeden, duży statek, ale Imperium by tego nie zauważyło. Owszem, okręty Federacji Planet czy takie ze Starcrafta mogłyby walczyć jak równy z równym z taką samą liczbą statków Imperium, ale Imperium rzuciło by przeciwko nim sto razy tyle jednostek…

Jednak jest kilka innych uniwersów, przeciwko którym ta strategia by nie zadziałała…

Uniwersum Lovercrafta:

Głównym problemem uniwersum Lovercrafta nie są macokowate potwory i ryboludzie, tylko kosmiczni bogowie, którzy nie są zbudowali ze zwykłej materii i ani broń, ani magia niewiele mogą im zrobić, sami natomiast mają siłę wręcz kosmiczną. Strategia ludzkiej fali nie zadziałałaby przeciwko żadnemu z nich, podobnie jak dowolna ilość z salw z dział Nova.

Owszem, Chtulhu można zwyczajnie staranować statkiem, ale Azatoth i koleżkowie po prostu są zbyt wielcy i potężni, by dało się im zaszkodzić nawet w taki sposób.

Niemniej jednak nie sądzę, by bogowie Mythosu wyrządzili jakieś, większe szkody Imperium. Ludzkość, nawet podróżująca w gwiazdach, jest dla tych istot po prostu mikrobami, których te zazwyczaj nie dostrzegają.

Tak więc rezultat byłby taki, że jak obecnie wszechświat Warhammera ma czterech, obłąkanych bogów, to skończyłby z sześćdziesięcioma…

Borgowie:

Borg jest kolektywnym umysłem bio-cybernetycznych obcych, asymilującym inne cywilizacje, ich kultury i technologię, pochodzącym z uniwersum Startrek. Kontrolują znaczną część galaktyki, dysponują flotyllą wiele razy silniejszą od tej, jaką dysponuje Federacja oraz znacznie wyższą technologią.

Co więcej mają wszelkie środki, by zaszkodzić Imperium. Po pierwsze: ich flota jest niebywale potężna. Pojedyncze sześciany są w stanie anihilować całe armady nieprzyjaciela. Co więcej zarówno statki, jak i pojedyncze drony (piechota) posiadają tarcze, które po kilku pierwszych trafieniach dostosowują się do broni przeciwnika (tzn. pierwsze trafienie zwykle zabija drona, jednak pozwala uzyskać dane, dzięki którym reszta kolektywu uodparnia się na zastosowaną broń), czyniąc ją bezużyteczną. Oznacza to, że owszem, wojownicy Imperatora po prostu nie mieliby czym walczyć…

Po trzecie: wszyscy pojmani są asymilowani i wcielani w szeregi Borgów.

I po czwarte: są oni równie bezlitośni, jak Imperium.

Wszystkie te cechy sprawiają, że typowa, imperialna taktyka ludzkiej fali nie zadziałałaby. W najlepszym wypadku pojedyncze sześciany w zażartej walce zniszczyłyby wysłane przeciw nim floty. W najgorszym razie załogi zostałyby asymilowane i wzmocniłyby siły nieprzyjaciela.

We are the Borg. Lower your shields and surrender your ships. We will add your biological and technological distinctiveness to our own. Your culture will adapt to service us. Resistance is futile.

Na szczęście dla przyszłej ludzkości Borgowie prawdopodobnie jednak szybko by się od niej odczepili. Ludzkość, ani inne rasy 41 tysiąclecia, nie dysponują zbyt wieloma technologiami, które mogłyby ich zainteresować (lub zostać wcielone do kolektywu), a ich kultury są raczej ubogie. Tak więc Borgowie, nauczywszy przeciwników strachu najpewniej (poza chwilami, gdy potrzebowaliby dodatkowych zasobów demograficznych) by ich ignorowali…

No, chyba, że Imperialni by ich czymś wkurzyli.

Wtedy Kolektyw by ich anihilował.

Uniwersum Wiecznej Wojny:

Wieczna Wojna była trwającym tysiąclecia konfliktem kosmicznym, który ludzkość stoczyła z rasą Tauranów. Jako, że obydwa gatunki opanowały po mniej-więcej połowie galaktyki nie trudno zgadnąć, że konflikt ogarną ją całą. Zaangażowano w nią ludobójcze bronie oraz środki zdolne rozbijać ciała niebieskie i sterylizować z życia całe planety…

Pod wieloma względami skala konfliktu oraz używane w nim środki przypominały te z Warhammera 40K, aczkolwiek istnieją trzy zasadnicze różnice:

Po pierwsze: obie walczące strony dysponowały wielokrotnie bardziej wyrafinowaną technologią.

Po drugie: potrafiły generować znacznie większą energię. Mówimy tu o wykorzystaniu np. statków poruszających się z prędkościami relatywistycznymi oraz takich samych pocisków rakietowych i kinetycznych, wykonanych z materii superciężkich (w rodzaju metali pochodzących z gwiazd neutronowych).

Po trzecie: wystawiane siły były dużo mniejsze, w wielu, ważnych bitwach walczyły oddziały niewiele większe, niż bataliony…

Za to większa zdolność emisji energii sprawiała, że pojedynczy żołnierze dysponowali zarówno bronią o sile ognia Plasma Blastgunów montowane na tytanach Emperror Class (tych okropnie dużych), jak i pancerzami zdolnymi wytrzymać trafienia z niej…

A do tego dochodziły jeszcze statki szturmowe, myśliwce i ciężko uzbrojone roboty bojowe…

Tak, mówimy o sile ognia, która pozwoliłaby kilkoma strzałami rozbijać całe regimenty Imperialnej Gwardii, zagony Banebladów i kompanie Marines…

Uniwersum Dragonball’a (bez Super-Sayanów):

W momencie przybycia na ziemię Raditz posiadał siłę 1.500 jednostek i był umiarkowanie zdolnym, sajańskim wojowikiem. Nappa: 4.000, Vegeta: 18.000 jednostek.

Nic wam to nie mówi…

Siła w wysokości około 1.000 jednostek wystarczała, by niszczyć całe planety (supersajanie czy goście pokroju Frezera mieli siłę liczoną w setkach milionów). Wojownicy o sile 500-600 bili się na poziomie primarchów. Mogli latać, przeskakiwać góry, wyostrzony refleks pozwalał im unikać kul, podnosili ciężary o masie setek ton, ciskali ładunki energii o mocy bomb atomowych (i przyjmować takie na klatę), roztrzaskiwać budynki pojedynczymi ciosami, poruszali się szybciej, niż percepcja niewyszkolonych ludzi potrafiła dostrzec…

Goście o sile rzędu 50-70 jednostek potrafili walczyć na poziomie kosmicznych marines, również byli w stanie unikać kul, rzucać samochodami, przebijać się przez adamant gołymi rękoma…

O ile nawet słabe gatunki, jak ludzie potrafiły wydawać ze swych szeregów wojowników, którzy osiągali siłę 700-800 jednostek (a przy odpowiednim szkoleniu nawet silniejszych: Krillin pod koniec kariery posiadał siłę w granicach 75.000 jednostek), tak całe rasy, jak Namekowie, Sayanie, ludzie z planety Brench, Bepowie, Saibamenowie (oraz przynajmniej około 50-60 innych gatunków) wydawało osobników o bazowych mocach z zakresu 1.000-20.000 jednostek (większość z tych ras przyszła na świat na planetach o bardzo dużym ciążeniu lub z innej przyczyny zabójczych, co tłumaczy ich siłę).

Wiele z tych ras stworzyło lub zostało połączonych w zjednoczoną armię, która zajmowała się podbijaniem i ponownym zasiedlaniem planet na skalę hurtową.

Mało prawdopodobne, by Imperium mogło coś z tą armią zrobić, bowiem pojedynczy wojownik był w stanie zniszczyć całą planetę. Razem z jej obrońcami.

Jedyna metoda walki to było po prostu zestrzelić statki kosmiczne w przestrzeni (większość ras Dragonballa nie była w stanie przeżyć w próżni, acz i tu były wyjątki). Aczkolwiek nie jest powiedziane, że nie udałoby się temu przeciwdziałać.

Jednak biorąc pod uwagę fakt, że w uniwersum tym stworzono też osobistą broń i opancerzenie pozwalające przynajmniej na samoobronę w konfliktach z osobnikami o wymienionych mocach, to pozostaje mi życzyć powodzenia…

Bo tryliony statków mogą nie wystarczyć…

Kreacja z czasów Pierwszej Ery:

W Warhammerze 40.000 mieli jednego Boga-Imperatora i to wystarczyło, żeby narobić kosmicznego bajzlu… W Exalted mają ich 300. I co oni zrobili z tą władzą?

Wyhodowali potwora, który sra crackiem i sika heroiną…

Czyli w sumie i tak lepiej, niż lokator Złotego Tronu.

Ogólnie moment, w którym statki Imperium dotarłyby do Kreacji byłby jednocześnie chwilą, w której otwarto puszkę pandory. Imperium miałoby poważne problemy z jej mieszkańcami nawet w trakcie Ery Smutku, aczkolwiek oczywiście najgorszy moment na kontakt przypadał w czasach Pełnej Pierwszej Ery, kiedy Imperium musiałoby się mierzyć ze wszystkimi, głównymi potęgami Kreacji w pełnej glorii i zjednoczonymi.

Pierwszą z plag byliby oczywiście Solarzy: trzysta sztuk, wiecznych, królów-bogów.

Wielu (jak nie wszyscy albo przynajmniej prawie wszyscy) to czarnoksiężnicy Słonecznego Kręgu. Czyli goście z mocą przyzywania (i kontrolowania) Azatothów. A to tylko jedna z ich możliwości…

Potem jest trzystu ich lunarnych giermków i setka siderealnych doradców z dostępem do Niebiańskiego Kręgu Czarnoksięstwa… Czyli możliwością przyzywania demonów pokroju Chtulhu, czy też używania magicznych pocisków o mocy taktycznych pocisków atomowych.

Oraz oczywiście Dragonblooded Hosts, podówczas idące w swych liczbach w miliony, a w wśród nich adepci Ziemskiego Kręgu Czarnoksięstwa, przyzywający niższe demony. Czyli w kontekscie Exalted: odpowiedniki Bloodthirsterów i Secret Kepperów…

Wszystko to miało stulecia na levelowanie, tak więc większość (tzn. wszyscy oprócz garstki bardzo młodych) Celestial Exalted ma Esencję na poziomie 5-10, co znaczy, że są odporni na WSZYSTKIE bronie śmiertelników, może bić się na poziomie Khornea, kusić na poziomie Slanneasha i prać mózgi na poziomie Tzeancha…

Do tego macie Tysiąckute Smoki: anty-azatothową, plującą atomówkami, automatyczną broń masowej zagłady w kształcie mosiężnych smoków.

Oraz Smocze Zastępy: dziesiątki milionów (na tym etapie istnienia Kreacji) pomniejszych Exalted, z których słabsi biją się na poziomie Weteranów Kosmicznych Marines, a silniejsi na poziomie Primarchów lub nawet ponad nim… A oprócz tego uprawiają magię i mogą robić sztuczki z umysłem niewiele słabsze od swych braci.

Do tego oczywiście bogokrwiści, też posiadający status niższej klasy wysokiej…

Oraz oczywiście Śmiertelni Czarnoksiężnicy, rozporządzający mocami, przy których psykerzy o rangach Savant Adjutant’ów to błazny. A także także Śmiertelni Mistrzowie Sztuk Walki, Wojskowi Taumaturgowie, Wojownicy Tygrysa, Komandosi Gunzoha czy Spiżowi Legioniści, walczący na poziomie Kosmicznych Marines lub niewiele niższym…

O czymś zapomniałem?

A tak… Niebiańska Administracja i Bogowie Wojny… Kilka tuzinów Khornów, każdy z idącymi w setki tysięcy zastępami pomniejszych bóstw o stopniu potęgi między Khornem właśnie, a Bloodthirsterem…

Tym jednak, co jest największym zagrożeniem, to walka społeczna

Jeśli któryś Solar dorwałby się przypadkiem do radionadajnika, to oznaczałoby to całe armady, które zostały olśnione jego głosem, złożyły mu hołd i postanowiły dołożyć wszelkich starań w służbie jego woli…

Który to Solar potem leciałby przez wszechświat i przekabacał kolejne układy.

Inni Exalted nie mają w prawdzie aż tak rozwiniętych mocy społecznych… Co nie znaczy, że nie są zdolni do pozyskania sobie mniejszych liczebnie grup przeciwników, w rodzaju zakonu Kosmicznych Marines

No, oczywiście Imperialni mogliby spróbować przeprowadzić Exterminatus, ale po pierwsze pewnie i tak by nie zadziałało, po drugie: i tak by nie wystarczyło, a po trzecie…

Gdyby jednak podziałało, to nie dość że Szardy Eksaltacji zaczęłyby skakać losowo po całej galaktyce w poszukiwaniu godnych ich śmiertelników (tak więc zamiast problemu w jednym miejscu, Imperium miałoby go dosłownie wszędzie), to jeszcze Kreacja zapadłaby się, tworząc gigantyczną bramę do Zaświatów, skąd natychmiast wyskoczyłyby miliardy Upiorów Wojennych (i gorszych świństw) oraz kilka tuzinów nieumarłych primodriali.

A wiecie co to jest primodrial?

Otóż: primodrial to coś w rodzaju Panteonu Chtulhu połączonego przez kolektywny umysł…

Dowolna cywilizacja z końcowych tur Master of Orion II:

Właściwie cywilizacje owe nie są jakoś szczególnie ciekawe. Mają jednak dwie cechy, które czynią je więcej, jak godnym przeciwnikiem dla Imperium Człowieka. Tak więc:

  • roztoczyły swe panowanie nad całą galaktyką (co przekłada się na identyczne zasoby ludzkie i materiałowe, jak ma Imperium Człowieka)

  • dysponują techniką na poziomie Mrocznej Ery Technologii lub może nawet wyższą.

Mówimy tutaj o cywilizacjach, które potrafią od zera budować nowe planety czy przebudowywać gazowe giganty, potrafią zaginać strumienie czasu, instalują na planetach generatory osłon, zdolne pochłaniać dziesiątki trafień lokalnych odpowiedników Planetobójczych Superlaserów z Gwiazdy Śmierci, takie same działa montują w swoich koloniach w charakterze wyrzutni przeciwlotniczych, wodują setkami okręty wielkości Gwiazdy Śmierci, tyle, że uzbrojone w dziesiątki sztuk wymienionej broni…

Albo z końcowych lat w Stellaris:

Cywilizacje ze Stellaris w zasadzie niewiele różnią się od tych z Master of Orion II (tzn. mają technikę na poziomie minimum Mrocznej Ery Technologii i w ten czy inny sposób kontrolują znaczące połacie galaktyki), prócz tego, że każda, która dotrwała do momentu zliczenia wyników dokonała jeszcze przynajmniej trzech czynów z poniższej listy:

  • odparła pangalaktyczne Waaagh

  • wytępiła, wasalizowała lub wcieliła w swoje szeregi Orków

  • stłumiła Bunt Żelaznych Ludzi

  • ma własnych Żelaznych Ludzi

  • lub wojowników zdolnych do Dragonballozy

  • albo przynajmniej Legiony Kosmicznych Marines…

  • …Zastępy Tytanów…

  • …tresowane Genokrady…

  • …oraz armie Godzill

  • stłumiła Herezję Horusa

  • przetrwała bez szwanku Narodziny Slanneasha

  • i zgładziła go

  • była głównym zwycięzcą Wojny Starszych Z C’tanami

  • wygrała wojnę ze Starszymi lub C’tanami i okupuje ich świat macierzysty

  • wygrała wojnę ze Starszymi i C’tanami jednocześnie i okupuje ich światy macierzyste

  • sama jest Starszymi lub C’tanami

  • rozgromiła Czarną Krucjatę i zamknęła Oko Terroru

  • przeżyła pełne przebudzenie Nekronów z Wielkiego Snu i ich wypleniła

  • sama jest czymś od Nekronów o wiele gorszym

  • stoczyła wojnę z Tyranidami i zniszczyła ich floty-roje

  • pojmała i udomowiła jeden z tyranidzkich umysłów zbiorowych

  • masowo buduje craftworldy

  • ma statki bojowe wielkości Ceres

  • ma statki bojowe wielkości Księżyca

  • używa Rozbijaczy Światów jako sprzętu górniczego

  • zmieniła co najmniej jedną gwiazdę w prywatną elektrownię

  • trzyma na smyczy kilka Dominiów Tau jako państwa satelickie

  • prowadzi własną politykę bombardowań eskterminacyjnych

  • opracowała środki zaradcze przeciwko bombardowaniom eksterminacyjnym, przenikaniu demonów, psychicznemu wpływowi bogów i szczepionkę na patogen z bomb wirusowych…

Wszystko to bez uszczerbku lub z niewielkim uszczerbkiem (bo czym jest czasowa utrata kilku układów w porównaniu z technologicznym upadkiem i wiecznością w stanie wojny?) dla siebie.

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii Dziwne rozkminki, Gry komputerowe, science fiction. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 odpowiedzi na „7 uniwersów i cywilizacji, które naklepałyby Warhammerowi 40.000 po buzi:

  1. pontifex maximus pisze:

    Kulturę byś dopisał. W przeciwieństwie do paru innych jest cywilizacją na skalę galaktyczną, jest wprost pokazana jako zdolna do prowadzenia wojny totalnej włącznie z atrakcjami w rodzaju niszczenia planet, i do tego szybko by poszła z Imperium na noże.

  2. Gal pisze:

    Nie wiem, czy jeszcze nie nada się Planascape. Nieskończone światy i masa potężnych bóstw. Pewno wystarczy jedna z nieskończoności warstw Otchłani by zebrać więcej demonów niż jest w całym Immaterium.

    Dalej światy DC i Marvela. O ile najbardziej ikoniczne ich elementy są stosunkowo słabe, to pewne rzeczy z drugiego planu są niesamowite. W Marvelu jest np. demon Shuma-Gorath, którego ciało zajmuje wiele wszechświatów – nie ma porównania z jedną galaktyką WH40k.

    Co do Dragon Balla, to mam pewne pomysły. Uwaga – będą spoilery.

    ——-Spoilery do DB————–

    W jednej z linii czasu Goku zachorował i umarł. Pytanie, czy czary Nurgle’a nie zmiotłyby wielu przepaków. Choć taki Whis raczej poradzi sobie nawet ze Zgnilizną Nurgle’a i pewno DB i tak wygra – choć może jednak z jakimiś stratami. Zresztą, co by wynikło nawet z śmierci Goku na zgniliznę? W DB zdarzało się walczyć umarłym. Do tego smocze kule powinny móc uodpornić.

    Pewnym problemem dla DB może być tez moc Slaanesha. Kontrola umysłów w DB jest dość rzadka i może być zaskoczeniem. Wprawdzie Vegeta oparł się czarom Babidiego, ale pewni wojownicy mogą mieć z takimi mocami problem.

    Raczej skłaniam się ku temu, że choć najpotężniejsze istoty z DB zniszczą WH40k bez problemu, to jednak rolnicy z Nameku itd. mogą ucierpieć przez moce Chaosu.

    I drobna uwaga – trochę nie zgadzają się podane poziomy mocy z Dragon Balla (co nie zmienia ogólnego przesłania fragmentu).

  3. polonusx pisze:

    Nie znam się tak dokładnie na przedstawionych tu frakcjach, ale jeżeli mieliby się bić w uniwersum 40k, to Imperium Człowieka byłby ich początkiem problemów. Slanowie uciekli/zostali zniszczeni nie z powodu braku siły lub wiedzy (w końcu potrafili tworzyć rasy i bogów), lecz poprzez skażenie w immaterium po galaktycznej wojnie i tego co stamtąd przyszło na drugą stronę. Flota Horusa też nie napotkała równego sobie przeciwnika, a praktycznie została zniszczona od środka. W szczycie swojej potęgi zniszczeni zostali także: pierwsze imperium człowieka oraz Eldarzy.

    Tak podsumowując, to z Imperium może sobie poradzić sporo frakcji w światach SF, ale przeżycie w uniwersum 40k, to zupełnie inna skala wyzwania. Nieświadomi zagrożenia skończą tak samo jak Imperium Człowieka z mrocznej epoki technologii, Eldarzy przed powstaniem Oka Grozy, krucata Horusa lub OId Ones.

    • I to jest właśnie najlepsze: wszystkie te frakcje są odporne na korupcję (goście z Wiecznej Wojny najmniej).

      • polonusx pisze:

        Co najmniej połowa tej listy jest niepewna. W 40k odbicia w immaterium nie dają tylko Tau, Nekroni i Tyranidzi. Jeżeli coś posiada świadomość i duszę to najprawdopodobniej chaos się tym zajmie, może nie od razu, ale w końcu znajdzie sposób. Z tego powodu odpada Wieczna Wojna, DB, pewnie większość ras z gier (choć nie znam ich szczegółów) i Borg. Wątpię, aby któraś z tych frakcji była potężniejsza od Old Ones lub ludzi z mrocznych czasów technologii.

        W normalnym świecie panteony z Lovercrafta i Exalted są raczej bezpieczne, przynajmniej póki nie wejdą do Osnowy przez Oko Grozy, na pokładzie statku przechodzącego przez immaterium itp. Pamiętać trzeba jednak, że bogowie chaosu wchłonęli Eldarski panteon, więc naprawdę bezpieczni byliby tylko najpotężniejsi z przedwiecznych i solarów.

        Tak naprawdę to wklepać Imperium Człowieka potrafi co druga frakcja z militarystycznych Space Oper, kwestia ilości amunicji. Statki mają tam po prostu zbyt małą prędkość oraz zasięg uzbrojenia, a podróże między gwiazdami są tak powolne i niepewne, że jedna flota mogłaby zniszczyć kilkaset światów, nim bezwładny kolos, jakim jest Imperium, zmobilizowałby wystarczające siły, aby zniszczyć najeźdźcę. Siły ludzi walczą na zbyt dużej ilości frontów, aby skutecznie zniszczyć jednego wroga, inaczej Tau lub Eldarzy już dawno by wyparowali ze świata 40k.

        W notce, granica między Imperium Człowieka, a całym światem 40k, jest mocno płynna, a to jednak nie to samo.

      • Co najmniej połowa tej listy jest niepewna. W 40k odbicia w immaterium nie dają tylko Tau, Nekroni i Tyranidzi. Jeżeli coś posiada świadomość i duszę to najprawdopodobniej chaos się tym zajmie, może nie od razu, ale w końcu znajdzie sposób.

        Pytanie brzmi, czy Borgowie mają dusze. IMHO raczej nie. To bardziej maszyny z wkładką mięsną.

        W normalnym świecie panteony z Lovercrafta i Exalted są raczej bezpieczne, przynajmniej póki nie wejdą do Osnowy przez Oko Grozy, na pokładzie statku przechodzącego przez immaterium itp. Pamiętać trzeba jednak, że bogowie chaosu wchłonęli Eldarski panteon, więc naprawdę bezpieczni byliby tylko najpotężniejsi z przedwiecznych i solarów.

        Eldarski panteon, w stosunku do tego z Lovecrafta czy Exalted po prostu był słaby. Co więcej: w odróżnieniu od nich był w pełni zależny od swoich wyznawców i ich podświadomych myśli. Te z Exalted i Chtulhu są niezależne.

        Bogowie Zewnętrzni (czyli byty pokroju Azatotha, Nyarlathotep czy Yog-Sothotha) są po prostu więksi, potężniejsi i bardziej fundamentalni, żeby Chaos mógł ich tknąć. Zresztą: niektórzy z nich sami są czystym chaosem. Niszczycielskie Potęgi być może byłyby w stanie poradzić sobie z kilkoma z Przedwiecznych (którzy są kategorią o poziom mniejszą od Bogów Zewnętrznych) jednak tylko tych najsłabszych i wielkim kosztem.

        Jeśli chodzi o Exalted: są charmy z Resistance i Integrity, które pozwalają całkowicie odeprzeć zakusy chaosu. Są ich combosy z Biurokrakcją i War, które pozwalają rozciągać ten efekt na całe wojska i organizacje. Są charmy takie jak Chaos-Repelling Pattern, Wyld-Shaping Technique czy Wyld Cauldron Technology, które pozwalają porządkować materię chaosu i przekształcać ją w tkankę Kreacji. Jest Spirit-Cutting Attack, God-Eating Technique czy Spirir-Repelling Diagram, które mogłyby rozwiązać problem bogów chaosu raz na zawsze. Jest Yozi imieniem She Who Lives in Her Name, uosabiające absolutny porządek, jej demony trzeciego kręgu, których sama obecność wiąże energie chaosu, mniejsze demony, które robią to samo na mniejszą skalę oraz półdemony i akumy…

        Wątpię, aby któraś z tych frakcji była potężniejsza od Old Ones lub ludzi z mrocznych czasów technologii.

        Potęgi ze Stellaris (i w mniejszym stopniu z Master of Orion) są na poziomie Old Ones / Ludzi z okresu Mrocznej Ery Technologii z tą jednak różnicą, że odnoszą sukcesy. W trakcie gry możliwy jest event, że imperium psioniczne dokopie się do czegoś zwanego Całunem. Jest to spowijająca cały wszechświat masa energii, gdzie rezydują bogowie, demony i duchy (brzmi znajomo?). Przez Całun podróżują statki z Varp Drive. Imperium to może podpisać pakt z tamtejszymi potęgami, który koniec końców prowadzi do zgładzenia (niemal) wszystkich przedstawicieli tej rasy i powołania istoty, zwanej The Reckoning, która pożera ich duszę, próbuje zniszczyć galaktykę I-Wcale-Nie-Jest-Slaneashem.

        Jednocześnie w Całunie żyją istoty zwane jako Nieproszeni (Unbiden), którzy po prostu są Bogami Chaosu i armią demonów na ich usługach.

        Alternatywnie możliwe są jeszcze trzy scenariusze: wybuch wojny między dwoma Przebudzonymi Imperiami (czyli czymś na poziomie Old Ones i C’tanów), przebudzenie się Contingency (tzn. krucjata Nekronów celem zniszczenia całego życia) lub inwazja Prethoryn Scourge (rojów tyranidów) na galaktykę.

        Imperium, które istnieje w momencie zakończenia gry musiało zmierzyć się przynajmniej z jednym z tych problemów i wyjść z tego obronną ręką. Tak więc: jeśli goście są w stanie pokonać Reckoning lub Niechcianych, to są w stanie stoczyć taką samą wojnę z Chaosem. Owszem, stracą wiele flot i okrętów, oraz niejedną planetę. Jednak raczej prędzej, niż później przejmą inicjatywę i zamkną Oko Grozy.

        O Dragonballu i Wiecznej Wojnie nie chce mi się pisać. To po prostu słabsze wersje kolegów. Jednak należy zauważyć jedno: ludzie Mrocznej Ery upadli dlatego, że ich sieć komunikacyjna zdechła, gdy bóle porodowe Slanneasha zablokowały możliwości podróży przez Varp burzami chaosu. W obu uniwersach natomiast jest możliwość podróży bez Varpu…

        Tak naprawdę to wklepać Imperium Człowieka potrafi co druga frakcja z militarystycznych Space Oper, kwestia ilości amunicji. Statki mają tam po prostu zbyt małą prędkość oraz zasięg uzbrojenia, a podróże między gwiazdami są tak powolne i niepewne, że jedna flota mogłaby zniszczyć kilkaset światów, nim bezwładny kolos, jakim jest Imperium, zmobilizowałby wystarczające siły, aby zniszczyć najeźdźcę. Siły ludzi walczą na zbyt dużej ilości frontów, aby skutecznie zniszczyć jednego wroga, inaczej Tau lub Eldarzy już dawno by wyparowali ze świata 40k.

        No właśnie nie bardzo. Problem ze Space Operami polega na tym, że nawet w największych uniwersach skala jest dużo mniejsza. Federacja ze Startreka łączy 150 światów. W Star Wars zarówno Republika jak i Imperium łączy setki tysięcy światów. Imperium Człowieka ma ich miliardy. Owszem, większość potęg ze Space Opery posiada bardziej wyrafinowaną broń, technologie i procesy decyzyjne. Czasem nawet setki razy (np. w świecie Warhammera nie ma niczego równie strasznego jak czołgi Bolo, okręty z Gwiezdnych Wojen czy Startreka są dużo lepsze, podobnie całe siły zbrojne ze Startreka). Problem polega na liczebność. Dla Imperium są to przeciwnicy na jedną kampanię.

  4. polonusx pisze:

    – Pytanie brzmi, czy Borgowie mają dusze. IMHO raczej nie. To bardziej maszyny z wkładką mięsną.

    Borgowie mają duszę, bo cała nanotechnologia jest tylko nakładką na osobę. Był nie jeden przypadek gdy odwrócono proces (Locutus of Borg/Picard, albo Seven of Nine), a nawet kilka przykładów, że pojedyncze drony zbuntowały się. Mają charakterystykę roju, gdzie królowa rządzi całą gromadą jednostek, coś jak kontrola umysłu. Z tą różnicą, że zamiast psioniki używają nanotechnologii.

    – Eldarski panteon, w stosunku do tego z Lovecrafta czy Exalted po prostu był słaby. Co więcej: w odróżnieniu od nich był w pełni zależny od swoich wyznawców i ich podświadomych myśli.

    To prawda, że w stosunku do pierwotnych potęg eldarski panteon był słaby, lecz opierał się im do czasu powstania wyrwy w osnowie (podobnie w WFRP dusze wyznawców są przejmowane przez ich bogów, a nie niszczycielskie potęgi). W 40k wszyscy bogowie posiadają moc od wyznawców, bo są manifestacją ich woli w osnowie, w ten sposób Old Ones tworzyli bogów, tworząc Eldarów i ich przekonania. To samo dotyczy powstania bogów chaosu, którzy bez wojny z Necronami, a potem rozwoju Ludzkości, pewnie by nie powstali, a Slaanesh na pewno powstał z rozpusty Eldarów.

    – Niszczycielskie Potęgi być może byłyby w stanie poradzić sobie z kilkoma z Przedwiecznych (którzy są kategorią o poziom mniejszą od Bogów Zewnętrznych) jednak tylko tych najsłabszych i wielkim kosztem.

    Kwestia jest taka, że w immaterium większy demon może być wielkości planety i tworzyć co mu się podoba, a w realnym świecie może go pokonać większa armia, albo pojedynczy bohater. Z tego powodu dowolny wystarczająco potężny byt może opierać się chaosowi w realu, lecz pytanie, czy miałby taką samą potęgę w osnowie. Może być, że tak jak Raistlin mógł pokonać bogów w świecie Dragonlance, tak potężny byt może pokonać boga chaosu. Jest też jednak sprawa tego, czy zniszczy też jego wyznawców, lub przejmie jego aspekt, bo w przeciwnym przypadku ten się odrodzi, a czas w immaterium nie idzie w jedną stronę.

    Co do bytów w stylu Azathoth, to są to istoty boskie o sile nie dużo mniejszej niż One-Above-All w Marvelu lub the Presence z DC, a co za tym idzie, takie byty bliskie osobowemu Bogu z Chrześcijaństwa są nieporównywalnie potężniejsze od bogów 40k, które powstały po ludzkości, pytanie tylko, czy chciałyby uczestniczyć w takiej wojnie.

    Na Exalted się nie znam, więc trudno mi cokolwiek wymyślić, dlatego sam jestem ciekaw, jaką potęgę mieliby w immaterium.

    – ludzie Mrocznej Ery upadli dlatego, że ich sieć komunikacyjna zdechła, gdy bóle porodowe Slanneasha zablokowały możliwości podróży przez Varp burzami chaosu.

    To jest nieprawda, brak podróży w Warp, to było coś, co dobiło imperium, a nie to, co go pokonało. Ludzkość, mając dalej dostęp do Standardowego wzoru konstrukcyjnego i z pomocą Ludzi z Żelaza, dalej by kwitła, a po ustaniu sztormu szybko wróciła do dawnej potęgi.

    Ludzkość została zniszczona niejako od wewnątrz, gdyż zbuntowało się najnowsze wcielenie SI zwane ludźmi z żelaza. Określane jest to jako Mechaniaklizm (ang. Mechaniclysm) zwany również Cyberbuntem. Można to porównać do tego, co spotkało Quarian w Mass Effect, albo ludzkość w Kronikach Mutantów, gdzie Mroczna Harmonia hakowała SI. Najważniejsze jest jednak to, że insynuowane jest, że to chaos wpłynął na SI. To przez to wydarzenie w 40k wszyscy stronią od Sztucznej Inteligencji, co wpływa na brak zaawansowanej technologii.

    To też z tego powodu uważam, że zaawansowane cywilizacje mogą wygrać z każdą frakcją z 40k, ale na dłuższą metę nie przeżyją w uniwersum 40k (tak samo nie przeżyją w uniwersum Kronik Mutantów). Zostaną po prostu zniszczone od wewnątrz.

    – Problem ze Space Operami polega na tym, że nawet w największych uniwersach skala jest dużo mniejsza. Federacja ze Startreka łączy 150 światów. W Star Wars zarówno Republika jak i Imperium łączy setki tysięcy światów. Imperium Człowieka ma ich miliardy. Owszem, większość potęg ze Space Opery posiada bardziej wyrafinowaną broń, technologie i procesy decyzyjne. Czasem nawet setki razy (np. w świecie Warhammera nie ma niczego równie strasznego jak czołgi Bolo, okręty z Gwiezdnych Wojen czy Startreka są dużo lepsze, podobnie całe siły zbrojne ze Startreka). Problem polega na liczebność. Dla Imperium są to przeciwnicy na jedną kampanię.

    Prawda, że skala jest mniejsza, lecz pytanie jest jak rozpatrywać taką wojnę. Jeżeli brać Imperium jako jednostka, to roznosi ono wszystkich wrogów w swojej galaktyce, z jakiegoś powodu jednak Eldarzy i Tau dalej tam zamieszkują (jak i tysiące innych ksenos, które są pożywką dla RPG).

    Po pierwsze, walcząc w 40k walczy się z jego częścią, a nie ze wszystkim na raz. W przeciwnym wypadku kilka Exterminatusów i dowolny wróg uzależniony od jednej lub kilku planet zostałby wyeliminowany. Taktyka spalonej ziemi jest standardowa dla Imperium, a to dość by uziemić niekosmiczne frakcje. Imperium musi jednak wiedzieć o takich planetach, oraz musi przebić się do nich.

    Po drugie przewaga technologiczna w militarystycznych space operach jest często niewiarygodna. Coś jak wojna współczesnych amerykanów z potęgami 2 wojny światowej (motyw z anime). Czołgi starej generacji z odległości kilometrów byłyby niszczone przez rakiety, gdy ich operatorzy nawet nie wiedzieliby, co się stało. Kwestia ilości amunicji.

    Jeżeli chodzi o wojnę na powierzchni planety, to nie znam frakcji, która mogła byt się równać z Imperium (Bolo można zniszczyć przez Tytanów), dlatego jedyną szansą na wygranie jest wojna w kosmosie (coś jak przewaga w powietrzu przy konflikcie planetarnym). A tutaj można prowadzić wojnę podjazdową, stopniowo wykrwawiając przeciwnika (niszcząc ludzkie światy), kwestia tego, czy dana frakcja zdecydowałaby się na to.

    Ze względu na to, że ładnie ma wyglądać, to walki w kosmosie frakcji z filmów i telewizji są żałosne technologicznie, odbywają się przy małych prędkościach i z małej odległości (dotyczy to też 40k). Jak się czyta jednak o frakcjach w książkach, to walki są często przy prędkościach relatywistycznych, a odległości między wojskami liczy się w sekundach świetlnych (uniwersa: Honorverse, Zaginiona Flota, Hayden war lub Odyssey one). Przy takich przewagach technologicznych można prowadzić wojnę z całą galaktyką, mając kilkadziesiąt światów. To tak jakby dzisiejsza Szwajcaria prowadziła wojnę z całą ziemią z czasów średniowiecza, naprawdę kwestia byłaby tylko, czy nadążaliby z robieniem amunicji.

    • Co do bytów w stylu Azathoth, to są to istoty boskie o sile nie dużo mniejszej niż One-Above-All w Marvelu lub the Presence z DC, a co za tym idzie, takie byty bliskie osobowemu Bogu z Chrześcijaństwa są nieporównywalnie potężniejsze od bogów 40k, które powstały po ludzkości, pytanie tylko, czy chciałyby uczestniczyć w takiej wojnie.

      O ile pamiętam, to Bóg Chrześcijan był wedle Mythosu przedstawiany jako istota raczej słaba (jeśli istniał), o mocy głęboko poniżej Bogów Zewnętrznych.

      Na Exalted się nie znam, więc trudno mi cokolwiek wymyślić, dlatego sam jestem ciekaw, jaką potęgę mieliby w immaterium.

      Tak samo, jak opisane przez ciebie demony działają też Unshaped Raksha w Wyldzie (pierwotnym chaosie), gdzie tworzą wokół siebie całe, niezależne pseudo-światy. W Pierwszej Erze Solarzy chwytali je i przebudowywali w fragmenty Kreacji albo zmuszali do przyjęcia postaci artefaktów, które później dzierżyli…

      To też z tego powodu uważam, że zaawansowane cywilizacje mogą wygrać z każdą frakcją z 40k, ale na dłuższą metę nie przeżyją w uniwersum 40k (tak samo nie przeżyją w uniwersum Kronik Mutantów). Zostaną po prostu zniszczone od wewnątrz.

      Gen Pariasa + gene tailoring i problem z głowy.

      Prawda, że skala jest mniejsza, lecz pytanie jest jak rozpatrywać taką wojnę. Jeżeli brać Imperium jako jednostka, to roznosi ono wszystkich wrogów w swojej galaktyce, z jakiegoś powodu jednak Eldarzy i Tau dalej tam zamieszkują (jak i tysiące innych ksenos, które są pożywką dla RPG).

      Myślę, że sprawa jest prosta: oprócz Orków co mądrzejsze gatunki Xenos nigdy nie były poważnym zagrożeniem dla Imperium. Tau handlują i trzymają się z daleka. Eldarzy manipulują i trzymają się z daleka. Obie siły nigdy nie zdenerwowały Imperium na tyle, by to uznało za konieczne je zniszczyć. Tau byli blisko, ale zrewidowali swe ścieżki.

      Prawda, że skala jest mniejsza, lecz pytanie jest jak rozpatrywać taką wojnę. Jeżeli brać Imperium jako jednostka, to roznosi ono wszystkich wrogów w swojej galaktyce, z jakiegoś powodu jednak Eldarzy i Tau dalej tam zamieszkują (jak i tysiące innych ksenos, które są pożywką dla RPG).

      Problemem jest niestety niespójność Warhammera 40K w opisywaniu technologii. Raz 1000 marines wystarcza, by zastraszać cały sektor, a pojedynczy z nich mogą zabijać orków lub strażników milionami, kiedy indziej… Kiedy indziej wystawiasz 30-40 przeciwko takiej samej liczbie Gwardzistów i kilku czołgom, a dostają łomot… I nie możesz tego nawet zrzucić na kostki.

      Pytanie więc, jak growa reprezentacja statków ma się do faktycznej. IMHO raczej ichnie statki zbliżają się możliwościami do tych z innych uniwersów. I jest ich bardzo dużo.

      To tak jakby dzisiejsza Szwajcaria prowadziła wojnę z całą ziemią z czasów średniowiecza, naprawdę kwestia byłaby tylko, czy nadążaliby z robieniem amunicji.

      A to jest ciekawa kwestia. Jednak moim zdaniem Szwajcaria by przegrała. Powód: w zaledwie 60 procentach pokrywają swoje zapotrzebowanie na żywność, co więcej mają zerowe wydobycie ropy. Z drugiej strony bez sieci dróg i mostów możliwości napaści na inne kraje byłyby bardzo małe: ciężki sprzęt nie zdołałby zjechać z gór, łupy nie mogłyby zostać wywiezione do kraju, natomiast uzupełnienia nie dotarłyby do żołnierzy. Do tego należy dodać, że byłby to zapewne najgęściej zaludniony region Europy i prawdopodobnie nie byłoby takich nadwyżek, żeby wykarmić jej populacje… Tak więc poumieraliby z głodu.

      • polonusx pisze:

        To tak podsumowując podstawowy wątek:
        – Lovercraft i Exalted wymiata, wymaksowane panteony bóstw raczej poradzą sobie ze wszystkim. Patrząc jednak na to, że mało z tego jest cywilizacjami kosmicznymi, to reprezentanci są mocno niejaśni (szczególnie dla Lovercrafta).

        – Borgowie są podatni na spaczenie i chaos, i tak naprawdę nawet z Imperium mieliby problem (nie mają dużej odporności na ataki fizyczne, a takie preferują wojska w 40k, nawet taranowanie w kosmosie).

        – Uniwersum Wiecznej Wojny to powtórka z mrocznej ery ludzkości lub krucjaty Horusa. Ludzkość wtedy panowała w całej galaktyce, a potem chaos ją rozwalił od środka, gdy już odpowiednio długo pożywił się ich psyche i ułożył swoje plany.

        – DB jest podatny na chaos, choć to, co wprowadzili w ostatnich sezonach, pewnie miałoby szanse z Lovercraftem i Exalted, to jednak pojedyncze osobniki, a nie całe cywilizacje.

        – Cywilizajce z Master of Orion to pewnie znowu powtórka z mrocznej ery ludzkości.

        – Cywilizacje ze Stellaris raczej dadzą radę, brzmią jak Old Ones na koksie (pewnie autorzy brali sobie 40k za wzór do wyzwań).

        A co do innych rozważań:
        Co do możliwości statków, to niestety jest to bolączka wszystkich rozbudowanych światów, musi być jakiś postęp i dodaje się coraz bardziej potężne rzeczy, a potem nerf dla fabuły lub gry. Do tego niezgodność między różnymi autorami itd.
        Statki z 40k można poznać w Gothic Armada grze bitewnej i komputerowej, a to co widziałem, przypomina bitwy w stylu Gwiezdnych Wojen, Star Trek lub Stargate.
        Ogólnie jednak brak SI mocno zmniejsza szybkość reakcji, a na przykład w uniwersum Zaginionej Floty potyczki były na zasadzie bombardowania się flot przelatujących koło siebie przy prędkościach relatywistycznych, przy których tylko SI mogło prowadzić całą walkę. Flota z 40k nie wiedziałaby nawet, co w nich uderzyło (podobnie inne filmowe uniwersa). W innych książkowych uniwersach poziom techniki też jest często absurdalnie wysoki, pisarze mogą sobie pozwolić na więcej niż filmowcy (jak to ładnie przedstawiłeś przy Wiedźminie i smoku).

        Co do Szwajcarii, to musieliby się przestawić na węgiel i albo gazowanie, albo przerabianie go na benzynę syntetyczną, wtedy wystarczy zająć trochę przygranicznych terenów. Co do żywności, to ludzie z którymi będą walczyć jedzą to samo, kwestia transportu, lecz przy wojnie totalnej, to racje żywnościowe będą przychodzić do nich. Nie przemyślałem zbyt szczegółowo tego przykładu, rzuciłem krajem jak najmniejszym, który jednak ma rozsądną siłę militarną.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s