Konieczne ustępstwo wobec sztuki: o niektórych nieścisłościach w filmach historycznych:

Sylwetek youtubowych bronioznawców w rodzaju Lindybriege’go, Shadiversy’ego, Skallagrima, Schola Gladiatoria czy Metatrona nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Warto zauważyć, że twórcy ci wiele czasu spędzili punktując nieścisłości w filmach i serialach historycznych. Często ich uwagi były słuszne. Niekiedy jednak czepiają się rzeczy, które stanowią niezbędne ustępstwo wobec sztuki filmowej i powodują, że produkcje są lepsze.

Pora więc na tekst o broni z punktu widzenia ćwierćprofesonalnego fotografa, a nie historycznego purysty…

Czemu aktorzy grający ważne postacie ubrani są inaczej / śmieszniej niż statyści?

Wynika to z podstawowej reguły kompozycyjnej: widz musi wiedzieć, co znajduje się na obrazie.

Filmy zazwyczaj posługują się krótkimi ujęciami, trwającymi minuty lub niekiedy sekundy. Czasem sceny pokazywane są z przybliżenia, kiedy indziej z oddali. Widz natomiast, by móc śledzić fabułę powinien od początku zdawać sobie sprawę z tego, co i jakie postacie znajdują się na ekranie. Tak więc, z tej samej przyczyny postacie głównych bohaterów otrzymują charakterystyczne kostiumy, które natychmiast wyróżniają je z tłumu oraz zaznaczają, że są to ważne obiekty.

Zabieg ten nazywa się niezbyt odkrywczo „wyróżnieniem”. Jeśli zwrócimy uwagę, zauważymy, że często posługują się nim też gry komputerowe, gdzie np. wrogowie i niebezpieczeństwa często mają kolory odcinające je od otoczenia, podobnie, jak specjalnie oznakowane są przedmioty interaktywne i ważne (np. NPC oferujący questy mają nad głowami wykrzykniki).

Czemu bohaterowie nie noszą hełmów?

Powody są trzy. Po pierwsze, to co już pisałem: konieczność ich wyróżnienia i sprawienia, że od początku wiemy, z kim mamy do czynienia. Jako, że ludzi rozpoznajemy głównie po twarzach, to aktorzy, zwłaszcza grający główne postacie, występują bez hełmów.

Po drugie: hełmy, w szczególności zamknięte, zniekształcają głos. Oczywiście da się to obejść, na przykład montując pod nimi mikrofony, acz rozwiązanie to ma swoje wady. Tak więc takie małe mikrofony, które można umieścić pod przyłbicą to relatywnie nowe wynalazki. Co więcej one TEŻ zniekształcają dźwięk, są też doskonałe w zbieraniu akurat nie tego, co chcielibyśmy nagrać. Tak więc zamiast dialogów nagrają doskonale, jak gwiazda przełyka ślinę i jak ta ślina schodzi jej gardłem… Problemem są też baterie

Po trzecie: bohaterów grają często gwiazdy. A gwiazdy angażuje się właśnie po to, by twarz owały produkcji. Więc nie każesz im zakryć gęby…

Czemu walki są śmieszne?

Faktyczny pojedynek szermierczy. Walczący ledwie mieszczą się w kadrze.

Jeśli przyjrzeć by się filmom zauważymy, że walki często są dziwne i mało prawdopodobne. Tak więc szyki bardzo szybko się rozpadają, a walczący dzielą się na indywidualne pary, toczące między sobą pojedynki. Sami walczący ścierają się na bardzo krótkich dystansach, często krzyżując miecze i patrząc sobie wzajemnie twarzą w twarz z odległości kilku centymetrów. Nie usiłują utrzymać przeciwnika na dystans. Nie używają włóczni, pik czy innej broni drzewcowej, mimo jej popularności w czasach historycznych…

Powody są, jak myślę trzy: wymogi bezpieczeństwa, techniki i sceny.

Zacznijmy od bezpieczeństwa. Oczywiście w trakcie kręcenia filmów nie używa się prawdziwej broni, tylko takiej o stępionych ostrzach lub wręcz plastikowej albo styropianowej. Nie znaczy to, że skupiony na swojej roli aktor albo statysta nie może potknąć się i wybić oko innemu, albo zawadzić dzidą o kabel i wywrócić kamerę za 100 tysięcy dolców z optyką wartą drugie tyle, zamontowaną na głowicy za trzecie tyle… Kamerzyści i dźwiękowcy też potrzebują miejsca do pracy.

Pojedynek z Outlaw King. Walczący stoją nienaturalnie blisko po to, żeby mieć pewność, że kamera ich obejmuje.

Tak więc statystów ustawia się tak, żeby nie zrobili krzywdy ani sobie, ani otoczeniu.

Drugi problem to technika. Istnieją różne obiektywy i mogą one uchwycić różne rzeczy. Zasadniczo podzielić je można na obiektywy do zdjęć teleskopowych i portretowych oraz obiektywy szerokokątne, do filmowania krajobrazu. Prawa fizyki są niestety takie, że im coś pozwala robić lepsze przybliżenia na obiekt (np. ludzką twarz), tym mniejszy ma kąt widzenia, a im większy kont widzenia, tym mniejsze robi przybliżenia. Co więcej kamera łapie dużo mniejszą przestrzeń niż nasz wzrok: ludzki kont widzenia to oko 215 stopni, szerokokątne obiektywy rejestrują w koncie jakichś 110 stopni…

Utrudnia to stosowania broni drzewcowej, ponieważ po prostu nie zmieści się ona w kadrze. Będzie ją widać tylko na zdjęciach panoramicznych, kręconych z odległości.

Lub też na zdjęciach specjalnie nakręconych tak, żeby wyeksponować właśnie piki.

Podobny problem jest też z pojedynkami.

Gdyby natomiast aktorzy walczyli normalnie, jak szermierze lub miłośnicy HEMA, to kamera albo nie zauważyłaby ich twarzy, albo nie objęła obu aktorów.

Technicznej możliwości pogodzenia obu tych faktów nie ma.

Więc walki na filmach są siłą rzeczy walkami scenicznymi.

Nie zmienia to faktu, że walka dwoma broniami, chwyt odwrotny, wzdłużręczny, wysoki, ciosy z obrotu i półobrotu to po prostu sztuczne efekciarstwo.

Gra o Tron. Ygritte umiera, John Snow płacze. Z tyłu Czarna Straż i Dzicy walczą w sposób urągający prawidłom wojny. Jednak scena ta nie ma ilustrować prawideł wojny. Walczący statyści próbują po prostu wypełnić pustą przestrzeń w tle dynamicznymi elementami.

Czemu używa się płonących strzał?

Główna przyczyna jest taka, że ogniste strzały po prostu wyglądają czadowo.

Podejrzewam, że powód jest dokładnie ten sam, co w wypadu poprzednich: chęć wyróżnienia pocisków. Zarówno dla widza, jak i kamerzysty…

Po pierwsze: filmowanie obiektów poruszających się, zwłaszcza szybko jest trudne (spróbujcie kiedyś sfotografować ptaka). Kamera musi zostać skierowana w ich stronę, a następnie podążać z odpowiednią prędkością. To nie jest łatwe, w szczególności jeśli znajduje się na znacznej odległości, a zapewne się znajduje (nikt nie będzie ryzykował, że kamerzysta, albo bardzo kosztowny sprzęt dostanie strzałą) i po prostu łatwo go przeoczyć. Tak więc ogień prawodpodobnie wskazuje strzałę kamerzyście.

Po drugie: wskazuje ją widzowi.

Tym bardziej, że wiele scen łuczniczych kręconych jest przy złej pogodzie, w ciemności lub półmroku albo też przy zastosowaniu filtrów UV i wyszarzających (o tych później). Przy tych warunkach nie ma pewności, czy strzała, będąca ciemnym obiektem, będzie widoczna na ciemnym tle.

Owszem, w wielu wypadkach finalnie są widoczne. Jednak efektu finalnego nie da się określić przed jego nakręceniem.

Tym bardziej, że niestety większość scen łuczniczych musi być kręcona pod gołym niebem. W odróżnieniu od zdjęć studyjnych filmowanie pod gołym niebem jest nieprzewidywalne i zależy od wielu czynników, na które ekipa nie ma wpływu, jak pogoda.

Czemu wszystkie noże są czarne, a zbroje zardzewiałe?

Matowa zbroja, która nie świeci się jak psu jajca.

Lub przynajmniej w matowych kolorach?

W rzeczywistości oksydowane, przyciemniane ostrza mają niewiele zalet, pancerze natomiast raczej powinny być pozbawiane rdzy. Problem polega jednak na tym, że zarówno jedne, jak i drugie wykonane są z metalu. A metal odbija światło.

W efekcie zarówno na zdjęciach, jak i na filmach wygląda tak, jakby się świecił.

Zjawisku temu można zapobiec wykorzystując albo filtr antypolaryzacyjny, albo po prostu ustawiając kamerę (lub oświetlenie) pod takim kontem, by odbijające się światło do niej nie docierało.

Filtr antypolaryzacyjny jest urządzeniem, które nie dopuszcza do obiektywu odbijającego się światła. Sam w sobie ma wady: kosztuje, pochłania światło (w efekcie wszystko wygląda na ciemniejsze, niż w rzeczywistości) i ma ograniczony kont działania (jeśli zaczniemy puszczać zajączki w obiektyw, to w niczym nam nie pomoże).

Filmowanie pod kontem natomiast wymaga po prostu ustawienia sceny tak, żeby metalowy obiekt znajdował się w taki miejscu, jakie będzie dla kamerzysty wygodne.

Obydwie sytuacje utrudniają kręcenie dynamicznych scen (poruszający się po ekranie, metalowy przedmiot będzie bowiem odbijał światło pod różnymi kontami) lub wykonywanie powtórek (słońce wędruje po nieboskłonie zmieniając kont padania światła). Oczywiście z obydwoma problemami można sobie poradzić, jednak wymaga to sporo pracy i wysiłku.

Z drugiej strony można po prostu pokryć broń i pancerze czymś matowym, co by światła nie odbijało.

I problem znika w magiczny sposób.

Czemu wszędzie jest ciemno i zawsze panuje niepogoda?

Powody są dwa. Po pierwsze, za wiele najbardziej znanych produkcji tego typu odpowiadają albo mieszkańcy Wysp Brytyjskich (jak The Vikings czy Last Kingdom), albo też przynajmniej ich akcja toczy się na ich terenie (jak Braveheart, Outlaw King, The King czy wszystkie filmy o Robin Hoodzie). Wyspy Brytyjskie natomiast nie są krainą, która słynie z długiego, słonecznego lata.

Po drugie: w filmach historycznych pełno jest metalowych przedmiotów, a jak pisałem metal odbija światło. Z problemem tym można poradzić sobie między innymi stosując filtry UV i filtry antypolaryzacyjne.

Problem z obydwoma polega na tym, że sprawiają, iż obraz staje się ciemniejszy, niż w naturze, bo do matrycy dociera mniej światła.

Filtr UV po prostu pochłania światło w pewnym, niewidzialnym dla ludzkie oka (ale widzialnym dla obiektywu) paśmie. Czyli zachowuje się tak, jakby owego światła nie było. Filtr antypolaryzacyjny natomiast pochłania światło odbijające się od metalu, śniegu, liści roślin, wilgoci w powietrzu… To a to ono stanowi znaczną część światła w naszym otoczeniu (jeśli fotografowaliście kiedyś krajobraz w ładny, słoneczny dzień, to na pewno zauważyliście, że odległy pejzaż pokrywa coś jakby mgła, której „w realu” nie widać… Są to odbijające światło cząsteczki wody w atmosferze), więc znów obraz wygląda na szary.

Tak więc, żeby nie razić przejściami jasno-ciemno filmy często świadomie wybierają ciemną stylistykę.

Czemu wszędzie palą się ogniska?

Ogień pali się tutaj pozornie bezcelowo. Faktycznie jednak tworzy barwny, ciepły kontrapunkt w zimnej, monotonnej kolorystycznie scenerii.

Znów są dwa powody. Po pierwsze: doświetlanie pomieszczeń. Z natury w pomieszczeniach jest dużo mniej światła, niż w otwartej przestrzeni (w południe w pochmurny dzień na zewnątrz jest około 5000 luksów, a w słoneczny, letni dzień wartość ta może skoczyć w okolicę 100.000… tymczasem w pomieszczeniu od zaciemnionej strony budynku, nawet jeśli ma ono okna natężenie światła nie przekracza 300 luksów), tak więc jego źródło jest jak najbardziej na miejscu.

Drugim powodem jest stosowana w kompozycji Złota Zasada, wedle której obraz projektuje się w proporcjach 3 do 1. To znaczy: jeśli jedną trzecią pola obrazu zajmuje jakiś obiekt, to 2/3 wypełnia pustka (i odwrotnie). Jeśli 1/3 jest rozświetlona to 2/3 są ciemne (i odwrotnie). I tak dalej i tak dalej.

Tak więc naturalne jest, że osoby odpowiedzialne za kręcenie filmu, mając za zadanie sfilmować akcję w ciemnościach znajdują sobie jakieś źródło światła, które rozjaśni 1/3 planu po to, żeby stworzyć kontrapunkt.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Filmy, Historia, Telewizja i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s