Zakończenie, które rozczaruje wszystkich:

Już za kilka dni rozpocznie się ósmy, ostatni sezon Gry o Tron, a najdalej za dwa miesiące poznamy zakończenie tej literacko-telewizyjnej epopei, która jest z nami już od ponad dwudziestu lat. Niestety, mam wrażenie, że zakończenie będzie zupełnie inne, niż ktokolwiek z nas by się spodziewał, a większość, jeśli nie wszyscy z nas poczują się nim zawiedzeni.

Istnieje kilka scenariuszy, jak może ukształtować się przyszłość. Moim zdaniem jednak będzie to wyglądało tak:

Syndrom Pani Jeziora

Po pierwsze: możliwe jest, że Martin stracił panowanie nad wątkami, jak Sapkowski w „Sadze o Wiedźminie„. Sapkowski zaplątał bowiem Geralta w setki spisków: od przeznaczenia, przez intrygę polityczną, po wojnę między dwoma blokami państw. Koniec końców okazało się, że biedny Geralt nie miał wystarczającej mocy sprawczej, by choć w nich uczestniczyć. Tak więc dał sobą miotać wichrom losu, cała fabuła rozwiązała się w zasadzie bez jego udziału, a on sam ostatecznie zginął na kupie gnoju, od wideł wieśniaka i zabrany został do Avallonu, Bóg jeden wie czemu…

Tak więc istnieją dwie możliwości: albo Martin wie co robi i opowieść potoczy się dalej po utartych już torach, albo też nie wie… Wówczas trup będzie ścielił się przypadkowo, bohaterowie się pozabijają, a z balona oczekiwań ucieknie powietrze, w efekcie czego wszystko skończy się jednym, wielkim rozczarowaniem, zamaskowanym jakimś mistycznym bełkotem ala Neon Genesis Evangelion.

Będzie to mega słabe.

Na szczęście moim zdaniem jest to scenariusz bardzo mało prawdopodobny. „Pieśń Lodu i Ognia„, w odróżnieniu od „Sagi o Wiedźminie” nie jest pierwszą powieścią pisarza. Co więcej obecnie nie pracuje on przy niej sam, ma do pomocy cały zespół. Martin też, w odróżnieniu od Sapkowskiego, nie zmaga się z dezintegrującym osobowość problemem alkoholowym. Tak więc raczej ten błąd nie zostanie popełniony.

Maska dark fantasy zostanie zdarta i ukaże się z pod niej twarz Tolkiena:

O ile początkowo „Pieśń Lodu i Ognia” traktowana była jako utwór zrywający z tradycjami Tolkiena, tak im dalej w las, tym bardziej widać, jak na wskroś tolkienowska się ona staje. Martin nie odcina się ojca gatunku, wręcz przeciwnie, zdaje się ponownie odkrywać to, o co Tolkienowi faktycznie chodziło i to odnawiać.

O ile więc w pierwszych tomach Pieśni Lodu i Ognia mamy do czynienia ze światem, gdzie magicznych zjawisk w zasadzie nie ma, a jeśli już, to tkwią one jedynie w baśniach, legendach i mitach (jednak jest to zupełnie złudne wrażenie, już prolog świadczy bowiem dobitnie o tym, że rzeczywistość jest inna), to im dalej, tym magia odgrywa większą rolę. Tak więc budzą się smoki, spotykamy Innych, olbrzymy, dzieci lasu, wargów, czarowników, kapłanów i tak dalej i tak dalej…

Mam silne wrażenie, że tym, co ukazuje się naszym oczom to przełom między dwoma erami: tolkienowską trzecią i czwartą. Czasem kiedy magia już gasła, ale jeszcze istniała i czasem, kiedy magia zgasła i odeszła z tego świata.

U Tolkiena jest to samo, tylko, że o ile u niego optyka pochodziła od istot magicznych (Hobbitów), tak teraz pokazana jest z oczu ludzi. Zauważcie, jak Theoden i jego ludzie traktowali doniesienia o hobbitach, pierścieniach, entach i Władcach Ciemności:

„Sądzone jest nam w tych dniach oglądać coraz to nowe dziwy. Wiele ich już widziałem, ale oto mam przed sobą jeszcze jedno plemię znane tylko z legend.”

I tak samo jest w Grze o Tron.

Myślę też, że nie będzie żadnych, wielkich, bezsensownych śmierci:

Martin zasłynął jako pisarz, który nie ma litości dla swoich bohaterów. Tak więc jego postacie były ścinane, trute, sztyletowane i umierały na kiblach na lewo i prawo, w chwilach, gdy czuły się najbezpieczniej, zawierzyły szczęściu lub osobom, którym wierzyć nie powinny. Wiele osób spodziewa się więc zapewne, że w finale ujrzymy cały festiwal podobnych zgonów.

Myślę, że w prawdzie w ostatnim sezonie trup będzie ścielił się gęsto, ale nie będzie żadnych, przypadkowych śmierci. Bohaterowie umierać będą tylko w skutek konsekwencji swoich, wcześniejszych wyborów: albo ponosząc karę za zbrodnie, albo też poświęcać się w heroiczny sposób. Fabuła była ciągnięta na tyle długo, że można spokojnie uznać, że cała populacja nie potrafiących dobierać sobie sojuszników, pechowych nieudaczników w Westeros I Essos wymarła. Tak więc: każde zaufanie zostanie ulokowane właściwie, każdy rzut kością poprawnie obstawiony, a każde zło dobrem zwyciężone.

Owszem, istnieje możliwość, że Martin chce zakończyć książkę morałem „Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała” lecz jest na to już za późno. Po pierwsze: pozabijać wszystkich mógł dawno temu, to znaczy gdzieś w połowie „Uczty dla wron„, bo po prostu po trzecim tomie mało kto do zabicia został. Po drugie: po co w takim razie wprowadzał te wątki nadprzyrodzone, jeśli nie zamierza ich wykorzystać?

Skoro trzymał bohaterów przy życiu tak długo, to albo znaczy to, że stracił kontrolę nad fabułą, albo miał ku temu jakiś powód. I nie była to śmierć od przysłowiowej strzały w kolano.

Nocny Król raczej nie wygra wojny:

Z tego samego powodu zawiodą się ci, którzy oczekują prawdziwego zakończenia w stylu dark fantasy: Inni nie wygrają, Westeros nie zmieni się w krainę umarłych, a przesłaniem książki nie będzie ani nihilistyczna zaduma nad tym, jak to życie nie ma sensu, ani też morał typu „zgoda buduje, niezgoda rujnuje, ach, jak bardzo rujnuje…”.

Ponownie jest na to za późno: takie zakończenie mogło mieć miejsce w czwartym tomie / sezonie.

Los rozstrzygnie się na Polach Pellenoru:

Ostateczna bitwa w Grze o Tron. Screen wykradziony przez agentów KGB.

A raczej: King’s Landing. Moim zdaniem są dwie możliwości. Cersei zdradzi, umarli sforsują (w zasadzie to już sforsowali) Mur, zostaną jednak pokonani w wielkiej bitwie pod Winterfell, a następnie Dannerys i Snow wyruszą na południe, by ukarać łamiwierną królową (słabo). Albo też umarli sforsują Mur i zajmą Winterfell wskutek zdrady Cersei, Snow i Dannerys wycofają się do Królewskiej Przystani, Starkowie, Targerynowie, Żelaźni Ludzie i Lanisterowie zostaną zmuszeni do połączenia sił i na wodach Czarnego Nurtu nastąpi kolejna bitwa. W ruch pójdą smoki, czary, rycerze, Dothrakowie, Nieskalani, valyriańskie miecze, dziki ogień, okręty, czołgi, samoloty i broń atomowa. Po bitwie Cersei zdradzi lub odwali Denethora i zostanie zaciukana. Będzie epicko, heroicznie i do przełknięcia, aczkolwiek wielu nie będzie zadowolonych.

Gdzie kilka postaci zginie heroicznie:

Jak każde, prawdziwie bohaterskie zwycięstwo także i to zostanie okupione ofiarą z życia licznych postaci. Moim zdaniem najbardziej oczywistymi kandydatami na męczenników są: Snow, Jaimie, Brienne, Cebulowy Rycerz oraz przede wszystkim Dannerys.

Najprawdopobniej to właśnie ta ostatnia postać będzie musiała złożyć ofiarę ze swojego życia. Powodów jest kilka: po pierwsze jest to postać, która do tej pory miała szczęście, a los musi odebrać to, co dał. Po drugie: jeśli to faktycznie ma być przełom trzeciej i czwartej ery, to magia musi odejść. A wraz z magią smoki i ich królowe.

Po trzecie: wątek vallyriańskiego pochodzenia Dannerys jest zbyt podobny do numenorskiego pochodzenia Aragorna*. Nie ma możliwości, by Martin nie wprowadził go po coś. Jednocześnie jest mało prawdopodobne jest, by miała to być kalka z Tolkiena. Raczej będzie to z nim dyskusja.

Po czwarte: Martin bardzo mocno eksploatuje i pyta się o pochodzenie władzy. Do tej pory eksperymentował już z czterema jej źródłami. Były to: z bojaźni ludu (Tywin Lannister), z miłości ludu (Starkowie), od boga (Stanis) oraz jej genealogiczne pochodzenie (Dannerys). Jak do tej pory trzy z tych koncepcji zostały falsyfikowane, a ich wyznawcy zabici. Pora na falsyfikację czwartej koncepcji i wskazanie prawdziwego źródła.

Tak więc Dannerys prawdopodobnie zginie.

*Zarówno Aegon Zdobywca jak i Elendil są ostatnimi uciekinierami z upadłej cywilizacji. Tak Numenor, jak i Valyria zatonęły w morzu i obecnie są niedostępne dla ludzi. Przybywając przynieśli dla ludzi niezwykłe dary: Aegon trzy smoki i sztukę klepania ryjów, Elendil: siedem gwiazd, siedem kamieni, jedno białe drzewo i wpierdol. Obaj założyli wielkie królestwa, przynosząc prawo i porządek, kończąc chaos oraz kształtując ustrój społeczny. Ich krewniacy – ocaleńcy, czyli Czarni Numenorczycy i mieszkańcy Zatoki Niewolniczej także założyli własne królestwa, lecz rządzili tyranicznie. Ich dynastie zostały przerwane, jednak mają zostać odnowione przez zapowiedzianych w przepowiedniach herosów.

Jaimie przywdzieje czerń:

Prawdopodobnym kandydatem na męczennika jest także Królobójca. Jednak odkupienie przez samoofiarę wydaje mi się mało prawdopodobne. Byłoby ono zbyt oczywiste.

Mało też prawdopodobne wydaje mi się, żeby Królobójca potwierdził swoją opinię drania zabijając Dannerys, Sansę, Arię lub kogokolwiek z tego grona. Miał za dużo czasu na to, by okazać się zepsutym do cna zbirem, a Martin konsekwentnie podkreśla jaśniejsze strony jego charakteru. Gdyby teraz wyszło szydło z worka, to czas poświęcony na budowę tej postaci zostałby zmarnowany.

Jeśli więc Jaimie ma dokonać jakiegoś królobójstwa, to najpewniej na swojej siostrze. A, skoro heroiczna śmierć nie jest mu pisana (bo poniesie taką Dannerys), to Czerń jest jedyną drogą odkupienia, jaka mu pozostaje.

Po drodze Ogar zabije Górę:

Jest to tak oczywiste i sugerowane od pierwszego tomu, że wszyscy byliby rozczarowani, gdyby tego nie zrobił.

Zło (Cersei) zostanie ukarane:

Cersei nie zasiądzie na żelaznym tronie. Wiadomo o tym od dawna:

„Królową będziesz, dopóki nie nadejdzie inna, młodsza i piękniejsza, która obali i odbierze ci wszystko, co dla ciebie drogie. Sześcioro (dzieci będziesz miała) dla niego (dla króla, którego poślubisz) i troje dla ciebie. Złote będą ich korony i złote ich całuny. A kiedy już utoniesz we łzach, valanquor (valyriańskie „mały braciszek”) zaciśnie dłonie na twojej białej szyi i wyciśnie z ciebie życie”.

Wiemy więc, że: Cersei zostanie obalona przez „młodszą i piękniejszą” czyli najpewniej przez Sansę (bo Dannerys zginie gdzieś po drodze). Straci na jej rzecz wszystko, co dla niej drogie (czyli Jaimiego, który, jak wiadomo, pojechał walczyć na Północ). Wyjdzie za króla, pocznie z nim i dokona skrobanki sześciu dzieci (albo też tego, że Robert będzie miał sześcioro bękartów) oraz kolejnych troje w związku kazirodczym z bratem (które to dzieci zostaną uznane za potomstwo Roberta). Te ostatnie dzieci umrą za jej życia.

Obecnie Cersei jest po raz (co najmniej) czwarty w ciąży. Ciąża ta nie została przewidziana, ale też Robert nie jest w nią zamieszany. Pytanie Cersei dotyczyło tego, ile dzieci będzie miała z królem, tak więc wyklucza potomstwo poczęte po i przed zakończeniem związku.

Koniec końców Cersei zostanie zamordowana przez brata, najpewniej przez Jaimiego. Świat nie jest sprawiedliwy, więc mało prawdopodobne jest, by to Tyrion miał okazję. Zresztą, gdyby tak się stało koniec końców to Cersei miałaby moralną słuszność obawiając się go. Tak więc Martin raczej na to nie pozwoli.

Prawdopodobnie jednak to nienarodzone jeszcze dziecko Cersei zasiądzie ostatecznie na Żelaznym Tronie. Bękart nie zostanie zabity (byłaby to powtórka z grzechu założycielskiego dynastii Barathionów), tylko John Snow i Sansa roztoczą nad nim opiekę i wywiozą na Północ (tym sposobem „młodsza i piękniejsza” zabierze Cersei „wszystko, co dla niej drogie”: i brata i dziecko), po czym Jaimie zadusi siostrę i przywdzieje czerń.

Zakończenie może mieć charakter magiczny:

Najpewniej będzie to epicka bitwa, w trakcie której uosobienie władzy sprawowanej tyraniczną siłą (czyli Nocny Król) zostanie pokonane przez uosobienie władzy sprawowanej siłą skrępowaną przez prawo i rozum (czyli Johna Snow).

Jak już pisałem w trakcie tej bitwy objawią się wszystkie cuda i dziwy Westeros i Essos: smoki, nekromanci, zombie, zieloni czarodzieje, zmiennokształtni ninja, wargowie, kapłani wskrzeszający zmarłych i ci walczący ognistymi mieczami oraz dziki ogień. Nie pojawią się tylko giganci i dzieci lasu, bowiem to już chyba gatunki wymarłe…

Albo być tolkienowską eukatastrofą:

Eukatastrofa to zdaniem Tolkiena wydarzenie tragiczne, które przynosi pozytywne rezultaty. Z dużym prawdopodobieństwem będzie to wstąpienie na tron, albo zapowiedź wstąpienia nań nowego króla, który poprowadzi świat w lepszą przyszłość. Z dużym prawdopodobieństwem będzie to John Snow. Postać ta nosi bowiem w sobie duże paralele wiążące ją z dwoma, fundamentalnymi archetypami takich superkrólów.

Pierwszym z nich jest campbellowska Podróż Bohatera. Tak więc: John Snow zaczyna w normalnym świecie (Winterfell), który opuszcza wiedziony zewem przygody (wyrusza na Mur), bohater stawia jednak opór tej chęci przygody (John ma wątpliwości i próbuje uciec, by dołączyć do rebelii Roba), napotyka na Mądrego Starca, który rozjaśnia mu w głowie (Mormont) i wyrusza w nowy świat (za Mur), gdzie staje przed próbami, sprzymierzeńcami i wrogami (wydarzenia w obozie Mance Raidera) oraz zagląda do Jaskini Mroku, by stanąć twarzą w twarz z prawdziwym nieprzyjacielem (spotkanie z Innymi), jednak jego pierwsze starcie z nim kończy się porażką, mającą dać mu siły do dalszej walki (śmierć i zmartwychwstanie Johna), następnie odbywa się etap poszukiwania siły (zjednoczenie Północy pod własnym berłem, sojusz z Dannerys i Cersei), po której zdobyciu odbywa się droga powrotna do Jaskini Mroku (John i Danka przybędą do Winterfell), gdzie dokuje się ostateczna rozprawa z nieprzyjacielem, a John Snow zyska nagrodę (zwycięstwo w grze o tron).

Po drugie: dzieje Johna Snow noszą wiele podobieństw do losów Artura, króla Brytów. Tak więc: obaj są potomkami, choć z nieprawego łoża, wielkiego króla. Poczęci zostali wskutek nielegalnego związku. Zgrzeszyli nieświadomym kazirodztwem. Dorastali w ukryciu, na dworze jednego z możnych, w cieniu innego dziecka (Artur: panicza Kaya, John: Roba Starka), ich prawdziwa tożsamość wyjawiona została dzięki omenom i czarom, zaraz na początku rządów zajęli się jednoczeniem zwaśnionych wcześniej ludów (Artur: Brytów i Sasów, John: Ludzi Północy i Dzikich) oraz zwalczaniem tyranów (Boltonów).

Po trzecie: John wypróbował i odrzucił już co najmniej trzy martinowskie koncepcje władzy: z miłości ludu (po tym, jak został zabity na Murze), z nadania boskiego (podczas sądu nad Melissandre) i z bojaźni ludu (podczas sądu nad zwolennikami Boltonów).

Tak więc pozostaje mu tylko zmierzyć się z koncepcją władzy genealogicznej i wskazać piąte, prawdziwe rozwiązanie, a będzie idealnym królem, który odbuduje Westeros i pchnie je na nową epokę dobrobytu i postępu.

Dlaczego zakończenie będzie rozczarowaniem?

Każda martinowska grupa fanów, prócz ewentualnie ludzi, którzy oglądają serial jako „bajkę o księżniczkach i smokach” zawiedzie się, jednak każdy z innego powodu. Tak więc:

  • wyznawcy tezy Martina jako antytezy Tolkiena ponieważ dostaną „Powrotem króla” po gębie
  • zwolennicy dark fantasy ponieważ zakończenie będzie w diabła heroiczne.

  • miłośnicy low fantasy bowiem od magii będzie aż gęsto

  • osoby oczekujące nagłych, nieprzewidzianych zwrotów akcji z tej przyczyny, że post factum okaże się, że opowieść była jak najbardziej przewidywalna i powtórzyła każdy z toposów eposu rycerskiego.

  • miłośnicy nieprzewidywalnych zgonów dlatego, że wszystkie zgony tym razem będą konsekwentne

  • nihiliści, bowiem dobro zwycięży, a zło zostanie ukarane

  • wyznawcy „kobiecego aspektu Gry o Tron” bowiem wszystkie te Domniemane Ucieleśnienia Feminizmu Wojującego pozabijają się nawzajem, a Dannerys nawet złoży się w ofierze na ołtarzu Johna Snow.

  • podobnie jak Team Dannerys i Team Cersei

  • a fani rozmaitych teorii spiskowych dlatego, że Tyrion nie okaże się bękartem Luke Skywalkera poczętym przez samoteleportacyjny plemnik z odległej galaktyki.
Ten wpis został opublikowany w kategorii fantastyka, Fantasy, Filmy, Książki, Seriale i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Zakończenie, które rozczaruje wszystkich:

  1. Tablis pisze:

    Jeden istotny aspekt jest pominięty w tej skądinąd dogłębnej analizie. Tekst używa określeń „Martin to, Martin tamto”, ale za 2 miesiące nie poznamy zakończenia Martina, poznamy zakończenie scenarzystów serialu, którzy w powszechnej opinii radzą sobie sporo gorzej od momentu, gdy skończył się książkowy materiał. Jakieś uzgodnienia były, ale Martin publicznie zapewnia, że nie uczestniczył w pracach nad serialem, aby skoncentrować się na pisaniu. Trudno mi sobie wyobrazić pisarza, który wydelegowałby do ukazania zakończenia swojego magnum opus innych ludzi, więc nie zdziwiłbym się, gdyby podrzucił scenarzystom szkic wariantu zakończenia, z którego ostatecznie zrezygnował. Owi scenarzyści wydają się też być kompletnie niezainteresowani całą tą historyczno-filozoficzną otoczką, którą omawiasz. Ma być przede wszystkim bombastycznie, krwawo i dramatycznie, co z pewnością wywoła dalsze oddryfowanie od wizji Martina.

    • Myślę, że przyjamniej jeśli chodzi o postacie pierwszoplanowe, jak Dannerys, John Snow, Cersei, Sansa, Aria, Królobójca, Tyrion, to zakończenie nie będzie odbiegało w znaczący sposób od książki. Mogą różnić się szczegóły. Odmienne mogą być losy drugoplanów, jak Bronn, Theon, czy wszyscy Greyjoyowie.

      • Tablis pisze:

        A skąd to przypuszczenie? Spojrzałem co ludziach na forach gadają, i z równą pewnością padają zapewnienia w obie strony, choć arugmentów podobnych do moich wyżej nie przyuważyłem.

  2. slanngada pisze:

    Tu powiem tak.
    O ile Sapkowski był dekonstruktywistą, to Maritin jest rekonstruktywistą, i to bywa źle rozumiane.

    Akurat na obronę Sapkowskiego powiem, że bardzo słabe zakończenia to domena wielu polskich pisarzy. Tak miał Kres, Ziemiański, Grzędowicz, w sumie Piekara…

  3. vladprus pisze:

    „Po czwarte: Martin bardzo mocno eksploatuje i pyta się o pochodzenie władzy. Do tej pory eksperymentował już z czterema jej źródłami. Były to: z bojaźni ludu (Tywin Lannister), z miłości ludu (Starkowie), od boga (Stanis) oraz jej genealogiczne pochodzenie (Dannerys). Jak do tej pory trzy z tych koncepcji zostały falsyfikowane, a ich wyznawcy zabici. Pora na falsyfikację czwartej koncepcji i wskazanie prawdziwego źródła.”
    Oglądając dzisiejszy odcinek chciałbym napisać tylko, że wszystko zmierza w tym kierunku, o którym piszesz. Jon jako władca „modelowy” jest już pokazywany wprost, a Daenerys jako królowa otwarcie kwestionowana od strony moralnej.

  4. Velahrn pisze:

    No coż, nie zgadzam się z Twoimi przewidywaniami. Moje typy:

    1. Cersei wcale nie jest w ciąży, tylko kłamie. Ewentualnie poroni. Ale nie będzie miała kolejnego dziecka. Sorry, złotko, troje dzirci to troje dzieci, przepowiednie były ww 100 % prawdziwe. W trailerze widać, jak pije wino btw.
    2. Daenerys JUŻ jest w ciąży, po tym jak John Snow zalał jej formę. Ich dziecko będzie przyszłym królem Westeros.
    3. John Snow zginie w heroiczny sposób (Ty uważasz, że przeżyje).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s