To znaczy: ja będę pisał, a wy będziecie czytać, jak mi idzie 🙂
Dawno temu jeden z moich znajomych miał pomysł, że – celem zwiększenia popularności bloga oraz siebie, jako autora – powinienem właśnie taki cykl napisać. Pomysł ten musiał czekać na zrealizowanie dłuższy kawałek czasu z prostej przyczyny: akurat wtedy pracowałem nad inną pozycją i nie chciałem w jej połowie. Tym bardziej, że nie wiedziałem, czy zdołam tamtą skończyć.
Obecnie zacząłem pracę na nową książką i jest ona na takim etapie, że wiem już, że będę ją ciągnął nadal, ale też że pamiętam jeszcze jak zaczynałem.
Więc pora zrealizować ten zamysł.
Założenia cyklu są następujące: piszę książkę i opowiadam o kolejnych etapach pracy twórczej. Będę starał się wrzucać teksty raz na tydzień, ale zobaczymy, co w praktyce z tego wyjdzie.
Omawiał będę każdy etap pracy, począwszy od pomysłu na nią, do momentu, aż ta trafi do księgarń, lub też do chwili, gdy projekt skończy się klęską. Tak więc:
-
Będę opowiadał o całym procesie twórczym, związanych z nimi trudnościami oraz chwilami, gdy kasuje spore części tekstu i pisze od nowa.
-
Zaczniemy więc od pracy koncepcyjnej i samego pomysłu
-
Potem, rozdział po rozdziale będziemy śledzić proces twórczy i po prostu zwykłą pisaninę oraz przygotowywanie książki do oddania jej wydawcy.
-
Następnie prześledzimy proces owego wydawcy poszukiwania.
-
Aby ten był realistyczny książkę spróbujemy wydać też poza Oficynką (zresztą, wcale nie jest pewne, czy Oficynka będzie chciała ją wydać…).
-
Nie jest powiedziane, że nam się uda takiego znaleźć. Wręcz przeciwnie: wydawanie książek w Polsce nie jest łatwe, to niestety nie działa tak, że ludzie będą się po nasze dzieło ustawiać w kolejce i płacić zaliczki.
-
Jeżeli więc się nie uda się znaleźć wydawcy, to spróbujemy opublikować książkę w wydawnictwie selfpublishingowym, co samo w sobie może być ciekawym doświadczeniem. Wolałbym jednak go uniknąć, bowiem będzie to najpewniej oznaczało tych pieniędzy zmarnowanie.
-
Potem, jeśli wydawca będzie tak łaskawy, opowiem o procesie edycyjnym książki i o tym, jak trafia ona do druku.
Pierwszy wpis cyklu postaram się oddać już w przyszły piątek.
PS. Za każdym razem, gdy brałem się za tworzenie dłuższego cyklu działy się jakieś straszne rzeczy i świat się na mnie walił. Pytanie brzmi co to będzie tym razem: meteoryt? Bomba atomowa? Epidemia dżumy?
Trzymam kciuki za tę inicjatywę 🙂
Czyżby ten właśnie zapowiedziany cykl miał być tym, który obiecywałeś od lat?
No chyba nie do końca jednak. Bo ten, o który cię ciągle napominam, miał dotyczyć Światotwórstwa. I podobno już go kończyłeś.
A to chyba jednak nie jest to samo. Bo światotworzenie musi być chyba ukończone, zanim zabierzesz się bezpośrednio za fabułę i za pisanie treści książki.
Więc harmonogram prac nad kolejną książką nie jest tym samym.
No chyba, że się mylę i coś źle zrozumiałem.
Już chyba ze 2 lata temu pisałem, że Światotworzenie dostało w łeb. I go nie kończyłem, tylko miałem gotowe kilka tekstów.
Okazało się zbyt pracochłonne.
Czyli najwyraźniej źle cię zrozumiałem.
Ja myślałem, że po prostu tak się przyłożyłeś, że aż musiałeś odłożyć, bo za bardzo cię absorbowało.
A ty mówisz, że jednak NIGDY tego cyklu nie będzie?
Na razie nie będzie na pewno. Kiedyś na pewno do tematu wrócę, ale nie potrafię powiedzieć kiedy.
Powodzenia!
Powodzenia. Czekam z niecierpliwością na pierwszy tekst z tego cyklu. Tak się składa, że od pewnego czasu interesuje mnie temat pracy twórczej pisarza, a tu proszę mój ulubiony bloger trafia w dziesiątkę. Pozdrawiam
Panie Ubrepulsar już od pierwszego Pana postu zdaję sobie sprawę, że Pan tutaj trolluje i Pańska kariera w komentarzach na tym blogu będzie raczej krótka.
Dziękuję, że się Pan przyznał. Już myślałem, że będę musiał miesiącami czekać, aż Pan się na czymś wyłoży. A Pan taki miły.
Do widzenia.