Ubiór codzienny w czasach wikinga Ragnara i hobbita Frodo:

Tolkien, tworząc Śródziemie inspirował się między innymi faktyczną historią, a Rohinirowie i spokrewnione z nimi ludy wzorowane były na wczesnośredniowiecznych Anglosasach. Ślady obyczajowości przedstawionej w poemacie Beowulf dostrzec można nawiasem mówiąc w książce.

Tak się składa, że rozkwit kultury anglosaskiej poprzedzał moment ekspansji Wikingów i przez tą ostatnią właśnie został zakończony. Co więcej: ludy te były ze sobą bardzo blisko spokrewnione, czerpały też wzorce z jednego źródła: z potężnych królestw Karolingów, ze spuścizny Rzymu oraz z własnego dziedzictwa germańskich przodków.

Wynika z tego, że wiele rzeczy, które można by napisać o modzie Śródziemia odnieść można też do epoki Wikingów oraz popularnych filmów i seriali, których akcja rozgrywa się w tych samych czasach.

Ubiór:

Fajna książka ocierająca się o temat. Lekka, nieprzeciążona, z obrazkami. Niestety droga.

Typowy ubiór kobiety w omawianym okresie wyraźnie czerpał z późnego okresu Cesarstwa Rzymskiego i był nieco zbliżony do stroju męskiego. Niezależnie od warstwy społecznej typowa dama z okresu zakładała na siebie koszulę sięgającą kostek, na które następnie nakładała jedną lub dwie tuniki.

Bardziej eleganckie damy nosiły też szal, który mógł być owinięty w pasie lub zawieszony na ramionach, a na głowach zasłony na twarz, najchętniej w kolorze purpury.

Tuniki spięte były na górze fibulami. Fibula jest charakterystycznym elementem stroju z okresu, naszą je przedstawiciele obydwu płci. Jest to zapinka za pomocą której domyka się szaty.

W talii tunikę spina się pasem. Do tego mocuje się kółko z drutu, na którym nosi się przydatne i modne przedmioty: grzebień, krzesiwo, klucze, łopatkę do czyszczenia uszu…

Bardziej kosztowne stroje wyposażone są w łańcuszek mocowany w okolicach szyi, który zahacza o jeden z dolnych rogów. Pozwala on podnosić szatę, jeśli właścicielka napotka przeszkodę.

Jeśli chodzi o strój męski, to składał się on z wąskich i długich spodni. Do tego zakłada się spodnią szatę, będącą czymś w rodzaju koszuli, a na wierzch nakłada się tunikę o krótkich lub długich rękawach, zakładaną przez głowę. Elementem obowiązkowym ubrania jest płaszcz z kapturem. Tego może być kilka rodzajów. Może to więc być cucullus czyli krótka peleryna, albo caracalla, czyli płaszcz opadający aż do stóp, albo też sagu, czyli szerokie, wełniane okrycie, na ramionach spinane fibulą.

Ubiór, mimo że wszędzie był podobny dość mocno różnił się w zależności od ludu. W efekcie przykładowo Edwardowi Wielkiemu zarzucano, że ubiera się „na modłę normańską”. Tak więc Frankowie nosili koszulę i tunikę sięgającą kolan, które ściskano pasem. Ubiór ten miał krótkie rękawy odsłaniające ręce. Do tego zakładali długie, szersze jak u rdzennych mieszkańców Galii spodnie. Na nogi zakładali rodzaj skarpet z owijaczami sięgającymi aż do kolan, które to owijacze ściągano sznurkiem od trzewików. Niekiedy nosili też krótkie spodnie sięgające ledwie kolan.

Ich sagnum miało postać prostokątnego kawałka materiału, który węższym kawałkiem zarzucano na lewe ramię i noszono tak, że z tyłu dosięgał ziemi, a z przodu ledwie pasa.

Anglowie i Sasi natomiast nosili bardzo długie rękawy i nogawki spodni, które celowo marszczyli. Dodatkowo na głowy zakładali charakterystyczne, wełniane czapy.

Znano wiele typów obuwia. Pierwszym z nich były drewniane saboty. Kolejnym: sandały ze skórzanych rzemyków, gęsto nabijane ćwiekami. Trzecim: trzewiki z tasiemkami skrzyżowanymi na kostce. Czwartym: trzewiki paradne, aczkolwiek nie wiemy jak te ostatnie wyglądały.

Ubiór był zróżnicowany w zależności od warstwy społecznej, aczkolwiek nie w takim stopniu, jak w epokach późniejszych. Generalnie biedni nosili wełnę, zamożniejsi: len. Naprawdę zamożnych poznać można było po barwnym stroju oraz licznych ozdobach.

Zapinki:

Frankijska zapinka z okresu merowińskiego.

Czyli wspominane już kilka razy w tekście fibule. Tolkien się o nich długo rozpisywał. Był to stały element europejskiego stroju, obecny od epoki brązu, po późne średniowiecze, kiedy zostały one wyparte przez guziki.

Fibule miały kształt i funkcję podobną jak agrafki i służyły do spinania szat. Mogły mieć od 2 do 20 centymetrów długości, wykonywano je zwykle z brązu, rzadziej metali szlachetnych. Często wstawiano w nie cenne klejnoty, ozdabiano barwnymi emaliami, umieszczano nań płaskorzeźby, inkrustacje i ryty.

Fibule miały różne kształty. Najczęściej spotykane w epoce to: liście, figury geometryczne, zwierzęta, głowy ptasie i ludzkie, pierścienie, krzyże. W szczególności popularny był typ z głową orła.

Kolory i hafty:

Co może ciekawić, a na pewno nie licuje z popularnym wyobrażeniem wikinga ubranego w umorusane dymem szmaty: ludzie z epoki uwielbiali kolory, w szczególności pstrokate. W szczególności celowali w tym germanie: Frankowie, Anlosasi, Sasi i Normanie bardzo chętnie ubierali się na biało, zielono, niebiesko, cenili też kolor czerwony i szafirowy.

Nie ceniono natomiast brązu i czerni. Te barwniki były tanie, tak więc przeznaczone dla biedoty.

Sądząc po opisach w źródłach ich ubiory były też bogato haftowane barwnymi nićmi. Nie wiadomo dokładnie, jak wyglądały te zdobienia, gdyż ubrania najczęściej nie zachowały się do naszej epoki. Prawdopodobnie ponownie były to jednak sceny religijne i mitologiczne, zwierzęta, motywy roślinne, figury geometryczne…

Ozdoby:


Zwody prawa islandzkiego stwierdzają, że „jedyną ozdobą mężczyzny jest miecz”. Niemniej jednak liczne przykłady zarówno w źródłach, jak i w znaleziskach wskazują, że zasada ta nie była przestrzegana ani wśród wikingów, ani ogólnie w epoce.

Przeciwnie, tym, co odróżniało człowieka zamożnego od biednego była liczba i jakość zdobień.

Mimo to przy produkcji zdobień oszczędnie używano kruszców. Najczęściej złoto i srebro rozklepywano na cienką blachę, którą następnie nakładano na podkład z brązu. Metale te bywały też mieszane między sobą, z miedzią, mosiądzem, cyną i ołowiem.

Jeśli chodzi o drogie kamienie, to najczęściej były to szlifowane lub polerowane granaty, ametysty i szafiry. Obecnie wysoko cenione są tylko te ostatnie.

Co ciekawe (i co rzuca interesujące światło na sztukę tworzenia klejnotów praktykowaną przez elfich i krasnoludzkich kowali Tolkiena) bardzo wysoko ceniono też szkło, w szczególności, jeśli miało barwę zieloną, czerwoną, fioletową lub żółtą.

By wzmocnić blask klejnotów stosowano czarną emalię lub lutowano je złotem. Stosowano inkrustację: złotą blaszkę rozklepywano na bardzo cienką blaszkę na podstawie pokrytej rowkami lub rytej wklęsło, a następnie wklepywano w przedmiot.

Wysoce ceniono też filigrany ze złotej plecionki.


Pierścienie:

Pierścień do odbijania pieczęci z okresu karolińskiego.

Bardzo ważnym (i to nie tylko u Tolkiena) elementem stroju były pierścienie, które oznaczały osobę nie tylko zamożną, ale też wpływową. Pierścień, czy raczej sygnet miał od czasów niepamiętnych bowiem bardzo ważną funkcję praktyczną: zdobienia na nich pełniły funkcję pieczęci. Nie wiem dokładnie kto i kiedy wpadł na taki pomysł, jednak w tym charakterze znano je już w Starożytnym Egipcie. Z niego pomysł rozpowszechnił się na świat grecki i rzymski, a potem na królestwa barbarzyńskie.

Pierścieni używano do oznaczania dokumentów, a jego posiadanie oznaczało osobę często trudniącą się papierkową robotą, co znaczy, że powiązaną z najwyższymi kręgami władzy. Tak więc: co najmniej hrabiego, biskupa lub opata.

Podarowanie komuś pierścienia natomiast oznaczało wywyższenie do największych godności.

Oręż i uzbrojenie:

Inna fajna książka o okresie.

Uzbrojenie było ważnym elementem stroju, który jednocześnie wyznaczał status społeczny. Przykładowo wśród wikingów posiadanie miecza oznaczało przynależność do klasy uldabondi, wolnych chłopów posiadających ziemię, a włóczni i tarczy: do bondi, czyli wolnych chłopów-czynszowników.

Niezależnie od kręgu kulturowego i kraju idealny rynsztunek wojownika składał się z tych samych elementów. Były to: włócznia, tarcza i miecz, koszulka kolcza, pancerne nagolenniki i nałokietniki oraz hełm.

Faktycznie znaczna część wojowników, zwłaszcza z niższych warstw posługiwała się wyłącznie tarczą i włócznią, a zupełni biedacy: łukiem, strzałami i puginałem. Łuk ogólnie nie był specjalnie ceniony w epoce, niektóre nacje zdawały się w ogóle go ignorować. Przykładowo mamy bardzo mało informacji o użyciu bojowym łuków przez Angolo-Sasów.

Najdroższym elementem wyposażenia była koszulka kolcza. Odnotowana przez źródła, typowa cena wynosiła 144 denary (dla porównania: małe gospodarstwo rolne, na którym osadzano niewolnika miało wartość około 240 denarów). Był to pancerz z połączonych ze sobą, żelaznych kółek. Jej koszt wynikał z niezbędnej do jej wykonania pracy. Typowa kolczuga powstawała z połączenia ze sobą około 40.000 kółek. Co więcej, celem zapewnienia ich trwałości należało zanitować każde kółko. W najlepszych robiono to za pomocą aż trzech nitów.

Miała ona postać krótkiej tuniki, sięgającej nieco powyżej kolan. Wbrew powszechnemu mitowi nie zakładano pod nie pszeszywanic. Przeszywanice, zwane też gambizonami pojawiły się dopiero na przełomie XII i XIII wieku. Wydaje się jednak, że pod kolczugami noszono rodzaj grubej tuniki, jednak znacznie lżejszy od pszeszywanic. Nie wiadomo, jak wyglądała, gdyż nie zachował się do naszych czasów żaden egzemplarz.

Bardzo kosztowne były też hełmy. Ogólnie mamy bardzo niewiele przykładów zachowanych hełmów z epoki, co świadczyć może o ich rzadkości. Najczęściej pojawiały się dwa typy: na zachodzie był to hełm żebrowy, na wschodzie i Rusi: szyszak. Obydwa powstawały wskutek łączenia różnych kawałków metalu. W wypadku hełmu żebrowego był to pierścień metalu, nad którym biegł żelazny grzebień. Do tego ostatniego mocowano płyty żelazne tworzące dzwon hełmu. Szyszak natomiast składał się z żelaznego pierścienia do którego mocowano ponownie żelazne płytki. Te zbiegały się ku górze, gdzie łączono je kolejnym, mniejszym pierścieniem.

Hełmy posiadały nosale, a w wypadku zachodnich: także nakarczki, ochronę uszu i policzków oraz maski. W wypadku szyszaków funkcję nakarczka pełniła przyczepiana do niego kolczuga. Taka pojawiła się też na zachodzie pod koniec okresu. Pod koniec X wieku nakarczek kolczy zanikł zastąpiony przez kaptur kolczym zintegrowany z kolczugą.

W epoce Wikingów, podobnie jak zapewne w Śródziemiu było to rozwiązanie jeszcze nieznane.

Cena hełmu, nawet niezdobionego wynosiła 72 denary. Z tej przyczyny posiadali je tylko najbogatsi wojownicy.

W szczególności cenili sobie hełmy Anglosasi, wśród których były one oznaką władzy królewskiej. Status ten podchwycił Tolkien, u którego koroną Gondoru był hełm bojowy, należący ongiś do Isildura.

Na kontynencie status hełmu był niższy. Znaczenie, jakie przypisywali mu Anglowie łatwo wyjaśnić: na wyspie wówczas panowała bieda, a tamtejsi królowie nie byli zamożni. Wynikało to z niezwykłego rozdrobnienia ziem: w szczytowym momencie w Anglii istniało 30 królestw (nie licząc królestw Brytów, Iroszkotów i Piktów), żadne z nich nie miało rozmiaru województwa.

Miecze z okresu miały około metra długości. Dominującym typem był miecz karoliński, czasem błędnie nazywany wikińskim. Faktycznie nie było wśród nich różnicy. Miały one około metra długości i były wyważone w stronę rękojeści, którą kończyła gałka. Rękojeść miała krótki, krzyżowy jelec, który w nieznacznym stopniu chronił ręce.

No, od biedy pasuje.

Miecze w ikonografii przedstawiane są z zaokrąglanymi końcówkami. Część badaczy sugeruje więc, że ich sztychy były tępe i nie nadawały się do pchnięć. Inni uważają, że jest to tylko konwencja artystyczna. Niestety, żaden miecz z okresu nie zachował się w stanie pozwalającym potwierdzić którąkolwiek z tych opinii.

Oddzielnym typem miecza, występującym wśród Anglosasów, Sasów kontynentalnych oraz wikingów był tak zwany saex. Był to rodzaj noża bojowego, podobny do maczety. Miał bardzo zróżnicowaną długość, od 40 centymetrów do blisko metra, był jednosieczny i służył niemal wyłącznie do cięć.

Tarcze były okrągłe. Wykonywano je ze sklejki drewnianej, obijano na krawędzi blachom, a w środku znajdowało się umbo w kształcie guza z chwytakiem. Umbo potrafiło być wyposażone w kolec służący do uderzeń, często było też bardzo bogato zdobione i dekorowane cennymi metalami.

Na samej tarczy zwykle malowano różne symbole i obiekty. W tym okresie nie było jeszcze znaków herbowych (te pojawiły się w XII wieku), a malowidła na tarczach były czysto ozdobne.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fantasy, Historia, tolkien i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

10 odpowiedzi na „Ubiór codzienny w czasach wikinga Ragnara i hobbita Frodo:

  1. Grisznak pisze:

    Dzięki, takie teksty pewnie popularności nie nabijają, ale ja czytam je sobie z przyjemnością. Np. teraz nabiera dla mnie więcej sensu fakt, że grze o Hastings jest tak niewielu łuczników po stronie Anglosasów (co mnie ciut gryzło, kiedy ją rozkładałem, bo logicznym wydawało mi się ustawieni ich i walenie w wikingów z łuków jak tylko się da).

  2. Wiktor pisze:

    Dowiedziałem się, że tarcze, tak jak dziś wciąż odtwórstwie, robiono ze sklejki. Do tej pory myślałem, że były z desek.

  3. Velahrn pisze:

    Bardzo fajny artykuł!

    Mógłbyś co nieco napisać o historii spodnie – kiedy je wynaleziono, i kiedy pojawiały się w różnych częściach Europy?

    Na koniec mała uwaga – gadałem kiedyś z prof. Szmidt-Przewoźną z Instytutu Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich z Poznania na temat tradycyjnego barwienia tkanin. Kolor czarny był zupełnie nieznany, bo istniał trwały sposób na zabarwienie szat na czarno.

  4. mirisdor pisze:

    Naprawdę fajny artykuł. Taka samo ten o cenach, Już od dawna szukałem, przystępnie napisanych informacji tego typu do RPGów.

  5. Karoluch pisze:

    Strój Froda i Bilba to z tego co pamiętam z książek, w pewnej mierze był inspirowany strojem angielskiego gentlemana używanym na prowincji w XIX wieku. https://www.reddit.com/r/tolkienfans/comments/55lhmi/what_do_hobbits_wear/
    „… Clothing: green velvet breeches; red or yellow waistcoat; brown or green jacket; gold (or brass) buttons;”

    Rohirimowie faktyczynie pewnie się mogli tak ubierać, ale Gondor to już raczej nie. Nadmorski Gondor, odsłonięty od zimna przez Góry Białe to już klimat dużo bardziej śródziemnomorski, co też na ubrania się przekładać musiało.

  6. Lurker pisze:

    Odgrzebuję po roku, albowiem wczoraj tak przeglądałem sobie twoje starsze wpisy tutaj na blogu i pewne kwestia rzuciła mi się w oczy.
    (A ponadto, nie pamiętam, bym czytał ten wpis wcześniej – nie zainteresował mnie w owym czasie, albo po prostu byłem zbyt zajęty innymi rzeczami)

    Ilustrujesz wpis okładkami książek od Ospreya – tj. Anglosaski Tan 449 – 1066 oraz Hersir Wikingów 793 – 1066. Jednocześnie wspominasz, że niejako ocierają się o temat.

    Zastanowiło mnie więc, czy możliwym jest, by to właśnie w owych tytułach można było znaleźć omówienie odzienia z epoki również cywilów – skoro przy opisywaniu owego powołujesz się na wspomniane pozycje.

    Bo to, że oporządzenie wojownika można w tych książeczkach znaleźć – jest zrozumiałe. Jednak szeroki zakres ubiorów, jaki jest przedmiotem powyższego wpisu (przy jednoczesnym ilustrowaniu go okładkami Ospreya), sprawił, że zacząłem się nad tym zastanawiać.

    Pytam o to, bowiem zacząłem rozważać zaopatrzenie się w kilka tytułów wspomnianego wydawnictwa, szczególnie po reklamie jego dorobku, jaką raczyłeś nas kilka tygodni temu.

    Tak więc pytam cię jako posiadacza kilkunastu pozycji Ospreya.

    Czy w tych książeczkach z serii Warrior w rzeczywistości omawiany jest nie tylko ubiór żołnierza danego okresu, ale również cywila? Czy tylko odniosłem z powyższego wpisu takie błędne wrażenie? Czy może w innych seriach Ospreya jest to omówione? Czy w ogóle nigdzie nie jest?

    • Omawiany jest tylko ubiór żołnierzy.

      Jednak w wypadku wczesnego średniowiecza trudno jest rozróżnić ubiór żołnierza od nie-żołnierza. Walczącymi byli wolni chłopi (lub ludzie wystawiani przez nich w zastępstwie), którzy sami kupowali sobie wyposażenie (albo też uzbrajał ich pan). Nie znano, a przynajmniej nie stosowano wtedy mundurów. Tak więc taki żołnierz szedł walczyć w tym, co nosił na co dzień.

      Po drugie: większość naszych informacji o ubiorze w okresie pochodzi z darów grobowych. Oba te podejścia mają oczywiście spore ryzyko błędu: człowiek idący na wojnę niekoniecznie musi uznać za najlepszy pomysł ubrać się jak na co dzień. Podobnie do grobu też składa się zmarłego ubranego w inny strój, niż zwykle…

      Natomiast, czy istnieją pozycje, które mogłyby o tym opowiedzieć po prostu nie wiem. Mam kilku znajomych, którzy szyli sobie stroje, spróbuję zapytać.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s