Jest to post troszeczkę zastępczy, a trochę pożegnalny. Jeden z moich kumpli znalazł sobie lepszą pracę, w wyniku czego opuszcza nasze, kwitnące miasto i przenosi się do Warszawy.
Prawdę mówiąc trochę trudno mu się dziwić.
Powiedziałbym „jedź i nie wracaj” ale nie brzmi to sympatycznie. Do niego też adresuje ten wpis.
Warszawa to trochę inne miasto niż Rzeszów czy Lublin:
W tym miejscu chciałem się wygłupiać i napisać coś żartobliwie, ale nie będę. Powiem krótko: nie ogarniam rozumem Warszawy. To dziwne miasto, dużo dziwniejsze niż Rzeszów czy Lublin, z tego co widziałem, to także niż Wrocław.
Wiele zależy od tego, gdzie będziesz mieszkał. Są regiony, gdzie jest spoko, są regiony, gdzie budynki stoją zbite w kółka, tak, by mogły się wzajemnie osłaniać ogniem, podwórza otoczone są drutem kolczasty, a za domem możesz mieć pole sołtysa. Okoliczne wioski i miasteczka są jeszcze dziwniejsze. Bieda tam, aż piszczy, widoki jak między Falloutem, a Wiedźminem. Nasze Podkarpacie to przy tym kraina mlekiem i miodem płynąca…
Ale spoko. Mogłeś wylądować Kielcach. W Kielcach naprawdę jest groźnie.
Pierwsza rada jaką można mieć to: kup sobie i żonie kartę miejską. W wersji kwartalnej kosztuje 250 złotych / osoba, co może brzmieć przerażająco, ale to spora oszcządność. To spory wydatek, ale można na niej jeździć autobusami, tramwajami, metrem i SKM-ką (Szybką Koleją Miejską).
Zorientuj się, gdzie masz blisko jakichś duży sklep. Z mojego doświadczenia wynika, że z tymi jest gorzej niż w naszej okolicy, ale Warszawiacy obrażają się, gdy na to narzekam.
Przygotuj się na myśl, że 60 minut dojazdu to norma.
A i kup lodówkę. Oraz przygotuj się mentalnie do robienia zakupów na tydzień.
Ale poza tym jest spoko.
Duże galerie handlowe:
Ostatnimi laty moje występowanie ogranicza się niemal wyłącznie do centrum i prawdę mówiąc nie mam pojęcia, jak dojechać do większych sklepów, w rodzaju supermarketów lub marketów budowlanych.
Niemniej jednak w Warszawie jest gdzie robić zakupy. Więc tak: w samym Centrum macie coś, co się nazywa Złote Tarasy. Macie tam Empik, Carreofour, Księgarnię Autorską i w huk innych sklepów. Całkiem niedaleko, za Dworcem Śródmieście i Pałacem Kultury macie też Empik na Marszałkowskiej, całkiem duży. Nie lubię Empików, ale co tam…
Dla mnie zawsze najwygodniejszym marketem było Tesco w Piastowie, ale ponoć je zamknęli…
Jadąc na Dworzec Zachodni zobaczycie pewnie taki wielki, niebieski budynek. To centrum Blue City obok którego jest galeria handlowa Reduta Ordona. Od Dworca Zachodniego jest
to 1,8 kilometra, czyli dystans taki, jak od Ciebie do Kauflandu. Ponownie masz tam market spożywczy, a prócz tego w huk sklepów. Dla mnie najważniejszy był Militaria.pl, ale dla Ciebie pewnie nie będzie.
Za jedną z galerii masz Decathlon czyli sklep sportowy. Zaprowadź tam kiedyś żonę. Spodoba jej się.
Znajoma twierdzi, że dla osoby występującej w centrum Warszawy najwygodniejszym rozwiązaniem jest robić zakupy w Hali Mirowskiej, Hali Banacha lub Hali Kopińskiej. Każda jest w promieniu 2 kilometrów od Dworca Ochota. Znaczy to, że dojazd będzie jak do Zagórza.
No niestety, pod tym względem w Warszawie cywilizacja jest na tym samym poziomie, co w Niebieszczanach.
Książki:
O to akurat w Warszawie nie będzie trudno. Tak więc: w samym Centrum, przy Jerozolimskiej 55, w bramie masz tak zwany Antykwariat Warszawski. Masz tam niesamowity wybór starych książek. Zonie się zapewne spodoba.
Jeśli przejdzie się na drugą stronę ulicy i idzie ze dwa kilometry, mijając Rotundę dociera się do ulicy Kruczej. Warto w nią wejść, bowiem znajduje się tam Księgarnia Dedalus. Owych księgarni jest w centrum na pęczki. Sprzedają tam książki w bardzo okazyjnych cenach. Przykładowo przy ostatniej mojej wizycie kupiłem tam dwutomową Encyklopedię Bylin za 50 złotych (cena okładkowa to 180 złotych).
Obok Dedalusa jest taka ulica, która nazywa się Chmielna. Jest tam kilka lokali, w których nigdy nie byłem. Za nimi znajduje się natomiast sklep Yatta, gdzie sprzedają mangi oraz inne rzeczy związane z popkulturą. Jak Ci się kiedyś żona znudzi, to ją tam zaprowadź. Zamieszka tam i będziesz miał z nią spokój. Podobnym sklepem jest Centrum Popkultury na Chorzej przed Kruczą.
Do tego, jak już wspomniałem masz też Empiki, Autorską i Świat Książki w ogromnych ilościach. Jednak ja tych księgarni nie lubię. Są w nich tylko dzieła z filmowymi okładkami…
Jedzenie:
Razem z żoną lubicie egotyczne żarcie, więc w stolicy będzie się Wam podobać. Jeśli będziecie chcieli gotować samemu, to zważ, że zaraz przy Dworcu Ochota jest Biedronka. Obok biedronki jest sklepik z przyprawami indyjskimi, który sprawia bardzo bałaganiarskie wrażenie. Nie przejmuj się tym, albowiem prowadzi go Hindus, a taka jest już owych natura. Obsługa nie bardzo mówi po polsku, więc trzeba z nimi dogadywać się z nim po Angielsku. Ale to akuratnie nie powinien być dla Ciebie problem. Skarby tam mają na półkach.
W Złotych Tarasach masz Kuchnie Świata, gdzie również masz niesamowite rzeczy. Jednak jest to sieciówka i jak to w sieciówce wybór jest skromniejszy, niż w wyspecjalizowanym sklepie.
Po drugiej stronie ulicy, zaraz obok Marszałkowskiej masz długą ulicę o nazwie Poznańska. Jest tam masa barów, sklepów etc. z których jednak żaden nigdy mnie nie zainteresował. U jej końca znajduje się jednak o wielu lat sklep o nazwie Asian House. Sprzedają tam wszystko, co tylko możesz sobie wymarzyć do gotowania po chińsku, wietnamsku i tajsku.
Knajpy:
Przy rotundzie jest niezła restauracja indyjska Injachi. Moim zdaniem Indian Palace w Lublinie jest lepszy, aczkolwiek tu też nieźle gotują.
Jak idziesz do tego Dedalusa, to po drodze mijasz lokal, który nazywa się Kebab King. Jest to lokal sieciowy, których w Warszawie jest całkiem sporo i gdzie serwują naprawdę niesamowite kebaby. Najlepszy jest chyba urfa z kaszą i ostrym sosem, ale inne też są dobre.
Zaraz obok niego znajduje się loka British Buldog Pub, którego nazwa wszystko chyba wyjaśnia. Jest on dosyć drogi (acz w tym mieście są droższe), jednak nie jest to miejsce, gdzie przepłacasz za jedzenie, zarówno jeśli chodzi o jego ilość jak i jakość. W szczególności polecam tamtejsze żeberka z pieca z sosem BBQ, acz mają tam całą masę innych pysznych rzeczy.
Dalej jest Sahara, kolejna świetna kebabownia. Przy czym musicie uświadomić sobie, że jak mówię „kebabownia” to nie mam na myśli lokalu w rodzaju Ankary, gdzie masz to mięso z wałka i kiszoną kapustę. Mówię tu o lokalu, gdzie pracują Turcy lub Kurdowie i który naprawdę sprawia wrażenie autentyczności. Dodatkowo w Saharze mają też fajki wodne.
Za Saharą są lokale Spring Roll oraz Tele Sajgon bardzo dobre bary z kuchnią azjatycką. Oferują one pełen przegląd, od nieśmiertelnych klasyków, jak kurczak w cieście kokosowym, po pewien wybór kuchni tajskiej. Co więcej Tele Sajgon dowozi żarcie na zamówienie. Co więcej ceny są w nim bardzo przystępne.
Idąc z Dworca Centralnego w stronę Asian House mija się natomiast restaurację Arirang która jest lokalem japońsko-koreańskim, prowadzonym przez przybyszy z dalekich krain. Byłem tam jeden raz, ale prawie na pewno wrócę, mimo, że jest tam dość drogo. Mam też wrażenie, że może się wam podobać. Co więcej jest to lokal bardzo mocno uczęszczany przez Azjatów, więc ma szansę być autentyczny.
W uliczce za Asian House mieści się natomiast lokal o nazwie Arigator. Jest to hipsterska ramenownia, trochę podobna jak te z anime.
Kurde, mógłby tutaj wreszcie ktoś fajny przyjechać… A nie wszyscy tylko wyjeżdżają i wyjeżdżają…
W opisie brakuje jeszcze tych mniej znanych miejsc jak PKiN oraz palma na rondzie rondzie De Gaulle’a. 😉 Na poważnie to dosyć powierzchowny punkt widzenia.
Ze sklepami to jest rzeczywiście tak, że hipermarkety z dobrymi cenami i szerokim asortymentem są raczej, co naturalne, na obrzeżach miasta. Kiedyś w centrum faktycznie było ciężko z cenami bo dominowały małe i drogie sklepy, teraz trochę się poprawiło, bo pojawiły się małe sieciówki z lepszymi cenami oraz czasami wtrącą gdzieś mniejszą biedronkę (np. na parterze nowego bloku),a ceny w biedronkach są raczej takie same w całym kraju. Jest natomiast problem np. z cukierniami które są po prostu bardzo drogie – no cóż widocznie ciastka podchodzą pod dobra luksusowe.
co do książek polecam Bibliotekę Publiczną Śródmieście, około 20 filii, mają sporo kasy i kupują dużo nowości. Poza tym „na jedną kartę” można korzystać ze wszystkich placówek, no i rezerwować przez internet.