Wojna fantastycznych światów III: Co realnie istniejącego mamy do dyspozycji?

9074_c4cdTym razem zajmijmy się skrótowym przeglądem historycznych sił zbrojnych (siły fantastyczne będą w następnym odcinku). Generalnie wszelkie, przed-nowożytne armie podzielić można na cztery podstawowe typy. Są to: lekka piechota, ciężka piechota, lekka kawaleria i ciężka kawaleria. Do tego dodać można jeszcze stosowane gdzieniegdzie (głównie w Indochinach) słonie bojowe, które istotne będą z uwagi na późniejsze części cyklu oraz artylerię wokół której narosło tak wiele mitów, że należy na ten temat napisać kilka słów.

Przez całą epokę przed-nowożytną podstawowe zasady wykorzystania poszczególnych typów wojsk nie zmieniały się, choć oczywiście zmieniały się szczegóły ich uzbrojenia, pojawiały się nowe materiały, z którego było wykonywane, zmieniało się też oporządzenie jeździeckie i hodowano nowe rasy koni. Ogromne znaczenie miały też lokalne warunki środowiskowe. Wszystkie te elementy wpływały koniec końców na skuteczność poszczególnych typów broni oraz wymuszały zmiany taktyczne. Niemniej jednak wiele szczegółów pozostawało takich samych.

Zanim jednak zajmiemy się samymi jednostkami warto podjąć jeden temat. Jest nim:

Mit „klocka”:

Zarówno gry komputerowe jak i planszowe oraz bitewne przyzwyczaiły nas do jednolitych oddziałów, złożonych (powiedzmy) z mieczników, toporników czy łuczników, które maszerują jako całość i jako całość walczą. Faktycznie tego typu formacje zdarzały się, bardzo często stawiano jednak na szyki mieszane. Przykładowo: typowym kształtem „batalionu” asyryjskiego był rydwan, za którym kroczyła piechota. W pierwszym szeregu piechoty znajdowali się ciężkozbrojni, odziani w brązowe pancerze żołnierze, uzbrojeni we włócznie i zbroje żołnierze, a w pozostałych lekkozbrojni łucznicy. W podobny sposób była ustawiana też piechota Bizancjum, albo polska piechota i jazda z okresu Wojny Trzynastoletniej.

Generalnie oba ustawienia mają wady i zalety. Im więcej linii strzelców, tym armia może skuteczniej razić przeciwnika na dystans, co ma zalety. Większa ilość żołnierzy przygotowanych do walki wręcz to większa zdolność zaczepna danej formacji oraz odporność na atak wręcz. Oddzielenie żołnierzy atakujących bezpośrednio od łuczników daje im natomiast większą niezależność i większe możliwości manewrowe.

1) Lekka piechota:

Głównym sposobem podziału dawnych wojsk jest ciężar wyposażenia poszczególnych wojowników, a w szczególności ich uzbrojenia ochronnego. Zasadniczo wojska podzielić można na ciężkie, czyli wykorzystujące grube pancerze oraz lekkie czyli ich pozbawione lub wykorzystujące znacznie słabsze typy pancerzy. Zasadniczo podzielić ją można na:

Strzelców Zwyczajnych:

Lekka piechota, a dokładniej grupy myśliwych-wojowników napadających na obozy innych myśliwych-wojowników była najpewniej najstarszym rodzajem wojska, jaki istniał na świecie. Podstawowe uzbrojenie lekkiej piechoty stanowiły od zawsze łuki lub oszczepy i nie zmieniło się ono przez wieki. Niestety, w przeciwieństwie do tego, czego uczą nas gry komputerowe Łuk Prosty (czyli taki wygięty patyk ze sznurkiem) nie stanowi szczególnie niebezpiecznego narzędzia. Jest w prawdzie w stanie wysłać strzałę, która na dystans od 50 do 100 metrów może poważnie zranić człowieka, często w konsekwencji powodując zgon, jednak pod warunkiem, że ten nie nosi zbroi (i nie ma tarczy). Jest więc bronią przydatniejszą raczej do polowań na drobną zwierzynę, niż do walki w polu. Służące do miotania oszczepy stanowią natomiast znacznie większe zagrożenie, jednak z uwagi na ich ciężar nie jest możliwy rzut na dużą odległość oraz przenoszenie więcej niż kilku (2-4) oszczepów.

Ogromną zaletą Lekkiej Piechoty jest natomiast jej duża mobilność. W skrócie: bez zbroi można łatwiej uciekać niż w zbroi. Lekka Piechota może też bez większych problemów pokonywać tereny niedostępne dla koni i cięższych typów piechoty (np. las, strome, górskie zbocza, rozlewiska), co sprawia, że posiada dużą, taktyczną przydatność w trudnym terenie. Niestety jednak z uwagi na słabe wyposażenie ochronne zwykle nie ma ona szans w bezpośredniej walce z cięższymi formacjami.

W czasach, gdy lekka piechota tego typu była wystawiana jej zadania polegały głównie na inicjowaniu bitwy. Ruszała do ataku w szyku luźnym, walcząc z analogicznie uzbrojoną piechotą przeciwnika, a gdy tej nie było: nękając wrogą, ciężką piechotę, utrudniając jej stworzenie szyku i zyskując czas dla własnej, ciężkiej piechoty na uformowanie takowego. Idealnym rozwiązaniem było doprowadzenie do sytuacji, gdy, cały czas atakowany wróg nie zdołał się zgrupować i został zaskoczony uderzeniem własnej ciężkiej piechoty.

Jeśli to się nie udało lekcy piechurzy starali się albo osłaniać skrzydła ciężkiej piechoty, albo, jeśli udało im się wrogą, lekką piechotę pokonać: nękać skrzydła analogicznej formacji wroga.

Lekka piechota tego typu straciła jednak na znaczeniu wraz z rozwojem lekkiej i ciężkiej kawalerii, która zwyczajnie znacznie efektywniej wykonywała jej zadania. Mimo to bywa używana na polach bitew aż do końca średniowiecza. Głównie niestety nie z powodu jej wielkiej użyteczności, co raczej z biedy.

Strzelców Nadzwyczajnych:

O ile Łuk Prosty nie jest specjalnie dobrą bronią miotającą, tak istnieją jej rodzaje posiadające znacznie większą skuteczność, pozwalające razić przeciwnika nawet na dystans 200-300 metrów, a do tego zdolne przebijające nawet ciężkie zbroje. Tego typu wyposażenie jest jednak rzadkie, a każdy jego rodzaj posiada tak wady jak i zalety. Do najważniejszych broni tego rodzaju, używanych w Europie należą:

  • Łuk Refleksyjny: jest łukiem wykonanym z kilku, sklejonych ze sobą warstw drewna rożnych gatunków i rogu. Z uwagi na kształt w trakcie procesu naciągania gromadzi dużo więcej energii, niż łuk prosty, co pozwala mu wypuścić strzałę na dużo większy dystans (nawet do 350 metrów, choć istnieją doniesienia o rekordowych strzałach osiągających zasięg około 700 metrów) oraz przebić nawet ciężki pancerz. Łuki tego typu były popularną bronią w Azji Mniejszej już w okresie Imperium Asyryjskiego, chętnie wykorzystywane były przez ludy Wielkiego Stepu i w Europie Wschodniej. Wada: Łuk Refleksyjny jest bardzo trudny do wykonania, a przez to kosztowny. Wprawnemu rzemieślnikowi wykonanie tego typu broni zajmowało od kilku miesięcy do nawet dwóch lat żmudnej pracy, a uszkodzony nie nadaje się do naprawy. Broń ta była więc trudna do zastąpienia w trakcie kampanii wojennej.
  • Walijski Łuk Długi: jest (zwłaszcza w porównaniu z poprzednim) prymitywizmem wyniesionym do rangi sztuki. Długi Łuk Walijski jest Łukiem Prostym, przy czym o ile łęczysko tego drugiego ma zwykle 1,2 do 1,5 metra długości, tak Łuki Długie miały 1,8 do 2,2 metra. W efekcie siłą i zasięgiem dorównywały łukom refleksyjnym i przebijały pancerze. Wada: Długi Łuk Angielski wymaga niestety dużej siły do napięcia. Przygotowanie dorosłego mężczyzny do tego, by mógł z niego strzelać wymagało więc 3 do 5 lat intensywnych ćwiczeń. Wadą tego typu łuczników był fakt, że byli trudni do zastąpienia: krwawa bitwa lub choroba zakaźna mogły wyczerpać potencjał wojskowy państwa na kilka lat. W efekcie łuk ten nigdy nie zdobył popularności poza Wyspami Brytyjskimi.
  • Arbalet czyli kusza o stalowym łuczysku, bowiem kusza drewniana jest niestety po prostu mniej wygodnym odpowiednikiem Łuku. Arbalety podzielić można na naciągane ręcznie oraz za pomocą mechanizmu napinającego. Mają bardzo dużą siłę, są w stanie przestrzelić na wylot tarczę, a następnie przebić pancerz, są też, mimo że nie tak szybkostrzele celniejsze od łuków długich oraz nie trzeba wielkich umiejętności, by nimi się posługiwać. Wada: broń ta wymaga od posługującej się nią cywilizacji opanowania bardzo wyrafinowanych technik rzemieślniczych oraz umiejętności produkcji bardzo wysokiej jakościowo stali. W praktyce taka technika nie pojawiła się dopiero w połowie średniowiecza i nawet wówczas kusze tego rodzaju były bardzo kosztowne. Właśnie wysoki koszt sprawił, że broń ta przegrała konkurencję ze znacznie tańszą (mimo, że przez pierwsze stulecia dużo mniej skuteczną) bronią palną. O ich skuteczności może świadczyć fakt, że używane bywały jeszcze w XVIII wieku (choć podówczas głównie do polowań).
  • Proca: w starożytności były dużo wyżej cenione od łuków. Ołowiany pocisk o masie około pół kilograma wystrzelony z procy był w stanie pokonać dystans do 400 metrów i połamać kości lub zmiażdżyć czaszkę przeciwnika okrytego pełną zbroją. Do strzelania używano też kamieni, które jednak były mniej skuteczne, bowiem często rozpadały się przy trafieniu. Wady: Proca jest bronią trudną do użycia. Większość procarzy stanowili pasterze używający jej codziennie do odpędzania drapieżników, najczęściej praktykujący tą sztukę od wczesnego dzieciństwa. Tak więc stanowiła de facto broń etniczną, a większość posługujących się nią ludzi było najemnikami, pochodzących z konkretnych krain geograficznych.

Wykorzystanie formacji uzbrojonych w którąkolwiek z wyżej opisanych broni w zasadzie nie różniło się od tego, co podpowiada nam kultura popularna. Wojska tego typu używane były do zniszczenia przeciwnika na dystans, a dowody skuteczności tej taktyki potwierdza przekaz historyczny (zwłaszcza z okresu Wojny Stuletniej). Wiele kultur, niezależnie od epoki używało łuczników jako dominującego typu broni, jak na przykład Asyryjczycy czy Persowie którzy korzystali z dziewięciu linii łuczników wyposażonych w łuki kompozytowe osłoniętych przed atakiem linią ciężkiej piechoty zbrojnej w tarcze i włócznie.

Jednostki tego typu mają jednak dwie wady. Po pierwsze są trudne do uzyskania. Potrzebują drogiej, trudnej do wyprodukowania broni, której utrata prowadzi do pozbawienia jej skuteczności lub wielu lat treningu, przez co oddziały takie (raz utracone) są trudne do odtworzenia. Po drugie: z racji na lekkie uzbrojenie obronne formacje takie są bardzo wrażliwe na atak ciężej wyposażonego przeciwnika, w szczególności lekkiej i ciężkiej jazdy.

2) Ciężka piechota:

Jako ciężką piechotę rozumieć należy piechotę wykorzystującą silne wyposażenie ochronne i mniej mobilną od kuzynki, nastawioną natomiast głównie na bezpośrednie starcie wręcz. Podzielić można ją na dwa, główne typy, reprezentujące dwie skrajności. Są to

Skrajność pierwsza: Pikinierzy:

Pikinierzy to, jak sama nazwa wskazuje ludzie uzbrojeni w piki. Formacja taka pojawiała się w dziejach wielokrotnie, jak Eurazja długa i szeroka. Generalnie pika jest odmianą włóczni wyróżniającą się rozmiarem. Ma ona od 4,5 do nawet 7 metrów długości, na których końcach znajduje się metalowy grot o masie od 0,5 do 1 kilograma. Z racji długości pikinierzy są w stanie atakować z wielu szeregów tworząc las ostrzy uniemożliwiający zaatakowanie formacji. Tak wyposażona formacja jest w stanie atakować, maszerując powoli do przodu, jednak w rzeczywistości szyk ten jest najbardziej skuteczny w defensywie, przeciwko ciężkiej kawalerii lub atakującej czołowo piechocie. Szarża rozpędzonej konnicy na front pikinierów, jeśli dojdzie do skutku, jest zwykle samobójstwem. Formacja posiada jednak także i wady.

Po pierwsze: brakuje jej siły zaczepnej. Pikinierzy najlepiej sprawdzają się w obronie, w szczególności przed frontalnymi szarżami kawalerii, lecz posiadają małą zdolność ataku, w szczególności przeciw kawalerii i lekkiej piechocie. Zwyczajnie: człowiek z bardzo długą piką biega wolniej, niż człowiek bez niej, a tym bardziej niż koń. Jeśli chodzi o frontalne szarże kawalerii, to faktycznie, w momentach, gdy się zdarzały kończyły się fatalnie. Faktycznie jednak większość ataków kawalerii nie dochodziła do skutku gdyż a) głupich nie sieją b) same konie trudno było zmusić do jechania na oślep w gąszcz pik, tak więc najczęściej zatrzymywały się przed nim. Jednostka musi być więc wspierana przez dysponujące znaczną siłą ognia oddziały strzelców (najlepiej armaty polowe).

Po drugie: pika, z racji na swoją długość dysponuje bardzo dużym bezwładem, w efekcie czego wykonywanie nią ciosów, czy też zmiana jej pozycji jest bardzo trudna. Formacje pikinierów nie są więc w stanie szybko zmienić frontu, ich flanki są niezwykle trudne do obrony i muszą być stale zabezpieczane przed przeciwnikiem.

Po trzecie: wada ta sprawia, że pikinierzy są bezbronni wobec ataków od flanki, a często nawet tych prowadzonych pod kontem. Ponownie muszą mieć zabezpieczenie w postaci oddziałów lżejszych (więc podatniejszych na atak) lub kawalerii.

Po czwarte: pika, z racji na bezwład wymaga bardzo dużej siły, a posługujący się nią żołnierze szybko się męczą. Musi być też trzymana oburącz. Wymusza to na żołnierzach rezygnację z części wyposażenia ochronnego, przez co są dużo bardziej narażeni w walce bezpośredniej.

Po piąte: pika nie nadaje się do walki indywidualnej. Sukces formacji zależy od utrzymania bardzo zwartego (pojedynczy żołnierz ma mniej niż 90 centymetrów przestrzeni) szyku. Z tej przyczyny pikinierzy najlepiej sprawdzają się w idealnie równym terenie. Nawet niewielkie jego pofałdowania, pojedyncze drzewa czy krzewy są w stanie zmieszać ich szyk doprowadzając do klęski.

Po szóste: pika jest bronią zupełnie nieprzydatną przy zdobywaniu umocnień. Z tej przyczyny i z powodu braków w uzbrojeniu defensywnym oddziały te podczas oblężeń pełniły rolę drugorzędną lub okazywały się całkowicie nieskuteczne.

Po siódme: pika nie nadaje się do walki bezpośredniej. W momencie, gdy nawet pojedynczy żołnierze przeciwnika dotrą na odległość pchnięcia mieczem pikinierzy staną się w praktyce bezbronni i zacznie się rzeź.

Skrajność druga: miecznicy:

Ostatni punkt doprowadził kilkakrotnie w historii do powstania specyficznego typu piechoty uderzeniowej, której głównym zadaniem było rozbijanie wrogiego szyku w walce wręcz na krótki dystans. Oddziały tego typu wzorcowo wyposażone powinny być w ciężką zbroję, ciężką tarczę chroniącą prawie całe ciało oraz krótki miecz służący głównie do pchnięć (wbrew internetowym mitom topory i maczugi nie były zbyt popularną bronią). Mogą też wykorzystywać inna broń ofensywną w mniejszym zakresie. Ich głównym celem jest dotarcie jak najbliżej przeciwnika i wdanie się w walkę wręcz, wówczas gorzej chronieni pikinierzy powinni stać się łatwym celem.

Skuteczność tej taktyki udowodnili najpierw Celtowie pokonując falangi koalicji latyńsko-etruską nad rzeką Alią w roku 390 p.n.e i grabiąc Rzym, a potem falangę macedończyków w Trzeciej (łącznie stoczono ich minimum siedem) Bitwie Pod Termopilami. Później sukces ten powtórzyli Rzymianie pod Pydną (i w szeregu innych bitew przeciwko królom hellenistycznym) zabijając więcej Macedońskich falangistów, niż sami mieli wojska. W czasach nowożytnych technika ta wskrzeszona została między innymi przez hiszpańskich Rodelores.

Niestety tego typu piechota jest bardzo narażona na ataki wszelkiego typu kawalerii.

Typy pośrednie i piechota „pół-ciężka”:

Jeśli patrzymy na dawną piechotę, to zauważymy z łatwością, że ogromna część formacji była czymś pośrednim między obydwoma wymienionymi. To znaczy: byli to wojownicy chronieni przez ciężkie pancerze, wyposażeni we włócznie lub inną broń drzewcową o długości od 1,5 do 3 metrów oraz broń do walki wręcz (najczęściej miecze). Takie uzbrojenie powodowało, że byli oni zarówno relatywnie manewrowi, jak i dobrze przygotowani zarówno do odpierania ciężkiej kawalerii jak i przełamywania linii pikinierów. Zasadniczo jednak: im dłuższe włócznie, tym większa wrażliwość na ataki innej piechoty i tym większa odporność na wrogą kawalerię.

Po drugie: znaczna część „ciężkiej piechoty” była ciężka tylko z nazwy. Często zdarzało się, że wojownicy szli do walki chronieni jedynie przez tarcze, bez zbroi czy nawet hełmów. W ten sposób walczyli tarczownicy Mieszka I czy Bolesława Chrobrego, Wikingowie, plemiona Germanów, Celtów czy też wojska rzymskie w III, IV i V wieku naszej ery. Powody, z których decydowano się na takie uzbrojenie są proste: bieda. Jednostki tego typu mają zaczepne zdolności ciężkiej piechoty, mobilność lekkiej piechoty i niestety jej wytrzymałość. Oznacza to, że w starciu z ciężką piechotą w otwartym polu najpewniej zostaną wybite.

3) Kawaleria czyli Jazda i Rydwany:

Umieszczenie jazdy i rydwanów w jednym szeregu może budzić zdziwienie u osoby przyzwyczajonej do popkultury. Tym bardziej, że ta ostatnia wyobraża je sobie jako toczące się po polu bitwy, wyposażone w kosy maszyny do zabijania. Faktycznie tego typu broń bywała używana, jednak w chwili gdy pojawiła się na polach walki stanowiła przykład anachronizmu. Jazda natomiast była jedną z najbardziej ewoluujących typów wojsk epok przed-nowożytnych.

Ewolucja kawalerii

Początkową formą kawalerii były lekkie i ciężkie rydwany. Te pierwsze służyły do krążenia wokół wroga i ostrzeliwania go z łuków, drugie: pełniły podobną funkcję, służyły jednak też do szarż przełamujących. Wbrew legendzie nie była to broń szczególnie śmiercionośna. Rydwany ciągnięte były przez niewielkie stepowe koniki podobne do dzisiejszych kuców lub osły, w efekcie czego nie posiadały wielkiej siły uderzeniowej. Dodatkowo była to broń bardzo niebezpieczna dla załogi: rydwan zatrzymywał się, gdy choć jeden z koni został ranny lub zabity, ponadto sprawdzały się niemal wyłącznie w otwartym terenie. Najechanie na cokolwiek: kamień, dziurę, korzeń, trupa, krzaki etc. bardzo często kończyło się urwaniem koła lub wywrotką, dlatego też pola bitew często przed walką pracowicie oczyszczano. Ta zawodność sprawiała, że za pojazdami często postępowały całe grupy lekkiej i ciężkiej piechoty, które miały za zadanie ratować sojusznicze załogi i osłaniać ich odwrót (lub wyrzynać załogi unieruchomionych rydwanów przeciwnika).

Okło roku tysięcznego przed Chrystusem udało się wyhodować lub udomowić większe rasy koni, co sprawiło, że narodziła się kawaleria. Jej zastosowanie początkowo wyparło lekkie rydwany, a około II wieku przed naszą erą rozwój coraz lepszego oporządzenia usunął ostatecznie z pól bitew także i rydwany ciężkie. Starożytna kawaleria, jako, że nie stosowała strzemion (a przed V wiekiem p.n.e. prawdopodobnie także siodeł, uzd i wędzideł) nie stosowała najbardziej charakterystycznych dla tej formacji technik walki. Szarża w połączeniu z próbą nadziania wroga na grot kopii nie była stosowana gdyż kończyła się najczęściej wyrzuceniem jeźdźca z siodła. W efekcie więc starano się nie atakować wroga jednocześnie pozostając w ruchu. Zamiast tego poruszająca się galopem lub cwałem kawaleria używała koni do tratowania przeciwnika, a gdy się zatrzymywała: sięgała po włócznie lub miecze i raziła przeciwnika ciosami znad głowy. Jeśli atakowała przeciwnika pozostając w ruchu żołnierze wykorzystywali najczęściej technikę podobną do rzutu: wykonywali pchnięcie włócznia znad głowy, a gdy ta niemal sięgała celu puszczali drzewce. Następnie starali się pochwycić jeszcze raz broń i wyrwać ją z ciała wroga.

Wynalezienie strzemion i ich upowszechnienie się między V a VIII wiekiem naszej ery pozwoliło jeźdźcom pewniej trzymać się w siodłach. Wraz z wyhodowaniem jeszcze większych i silniejszych ras koni radykalnie zwiększyło to skuteczność kawalerii, w efekcie czego zaczęto wykorzystywać między innymi średniowieczną technikę szarży, w efekcie czego ciężka jazda na długi czas stała się dominującą jednostką w Europie.

Cechy kawalerii:

Niezależnie od rodzaju kawaleria posiada kilka wspólnych cech. Do tych należy:

– Wysoka manewrowość strategiczna: nie odkryję ameryki jeśli powiem, że człowiek jadący konno porusza się szybciej od takiego, który porusza się pieszo. Podstawowa zaleta kawalerii polega więc na tym, że a) może dotrzeć do miejsc ważnych ze strategicznego lub operacyjnego punktu widzenia przed piechotą i je zabezpieczyć. A w wypadku napotkania przeważających sił piechoty w niesprzyjającym terenie nie musi podejmować walki (tylko może wycofać się). Kawalerzyści zawsze mogą bowiem uciec / objechać przeciwnika szerokim łukiem nie podejmując bitwy. I zaatakować dopiero w momencie, gdy będą mieli pewność zwycięstwa.

– Wysoka manewrowość taktyczna: po drugie kawaleria ma większe możliwości poruszania się po polu bitwy. Najlepiej więc sprawdza się w trakcie ataków oskrzydlających lub na tyły wroga. Co gorsza, jeśli te nie są chronione przez przeszkody terenowe lub własną kawalerię nie ma najmniejszych problemów w przedostaniu się na nie.

– Duża siła w pościgu: należy zauważyć, że konnego nie tylko nie da się prześcignąć, ale też nie da się przed nim uciec. Jednym z podstawowych zadań kawalerii jest pościg za uciekającym wrogiem i wyrzynanie bezbronnych żołnierzy. Robi się to z prostego powodu: dla pewności, że w chwili, gdy tylko znajdą się w bezpiecznej odległości jakiś charyzmatyczny przywódca nie zorganizuje ich ponownie i nie przekona do powrotu na pole bitwy.

– Duża siła bojowa: konny posiada znaczącą przewagę nad pieszym. Zalety koni można wyliczać długo, ale najważniejszą jest fakt, że można ich używać do rozjeżdżania przeciwników. I nie mówię to o szarży w pełnym galopie, tylko nawet spokojnym chodzie, w trakcie którego poruszający się do przodu ławą kawalerzyści używają wierzchowców jako taranów i zmuszają piechurów do wycofywania się lub ich zwyczajnie rozdeptują. Wynika to z faktu, że konie zwyczajnie są bardzo ciężkie. Nawet maleńkie, bo mierzące ledwie 110 centymetrów wysokości kucyki szetlandzie ważą od 200 do 350 kilogramów, stanowią więc dość duże zagrożenie dla ludzi. Prawdziwe, średniowieczne i wczesnonowożytne rasy bojowe w chwili ich największego rozkwitu były od nich prawdopodobnie około pięciu razy cięższe.

Tak naprawdę jedyne wypadki, gdy piechota jest w stanie zatrzymać kawalerię, to frontalna szarża na posiadających przewagę liczebną pikinierów lub moment, w którym konie zatrzymają się na jakiejś przeszkodzie terenowej / umocnieniach / nie są w stanie rozwinąć pełnej prędkosci, co pozwoli wystrzelać jeźdźców bronią zasięgową.

– Ograniczenia terenowe: konie są zwierzętami stepowymi i najlepiej czują się na otwartych równinach, gorzej od ludzi radzą sobie natomiast w terenie pofałdowanym. W efekcie mogą mieć poważne problemy w poruszaniu się po stromych zboczach, zarówno pod górę (konie nie potrafią się wspinać) jak i w dół (istnieje duża szansa, że koń się pośliźnie lub złamie nogę). Źle radzą sobie też w terenie zbyt twardym, kamienistym i skalistym oraz odwrotnie: podmokłym. Bardzo często wystarczyła intensywna ulewa, by teren nie nadawał się do kawaleryjskich szarży. Podobnie źle kawaleria radzi sobie także w lesie oraz terenie niesprzyjającym manewrom (np. w górskich dolinach).

O ile więc na otwartych równinach kawaleria była zwykle niepokonana, tak im bardziej teren był ograniczony, nierówny i zadrzewiony, tym lepiej radziła sobie piechota.

– Cena: ostatni problem kawalerii to jej cena i koszt utrzymania wierzchowców. W skrócie: ten był bardzo wysoki. Wielokrotnie wyższy, niż w wypadku piechoty. Konie, aż do późnego średniowiecza były zwierzętami przynależnymi wyłącznie osobom przynajmniej zamożnym, rekrutującym się jedynie z najbogatszych warstw społeczeństwa.

Ogromnym problemem było przedewszystkim wyżywienie odpowiednio dużych stad końskich zarówno w czasach pokoju jak i wojny. Utrzymanie konia wymaga odpowiedniego o dużym rozmiarze, którego przysposobienie jest niemal tak samo trudne, jak przysposobienie pola uprawnego. Co więcej konie wymagają bardzo dużych ilości paszy. W praktyce największe armie kawaleryjskie możliwe są do utrzymania jedynie w stepie, gdzie pod dostatkiem jest naturalnych pastwisk.

Lekka kawaleria:

Kawalerię, już od epoki rydwanów podzielić można było na dwa typy. Są to kawaleria lekka i kawaleria ciężka. W epoce nowożytnej używano także konnej piechoty (np. Dragoni) czyli jednostek uzbrojonych głównie w broń palną, które poruszały się konno, a na polu bitwy walczyły pieszo. Lekka kawaleria zazwyczaj, podobnie jak lekka piechota wyposażona jest w lżejsze wyposażenie ochronne, nie nosi pancerzy lub też posiada pancerze niewielkiej masy. Drugim, wyróżniającym ją czynnikiem jest wybór wierzchowców / rydwanów raczej ze względu na ich szybkość (lub przynajmniej wytrzymałość na trudy) niż siłę uderzeniową.

Głównie zadanie lekkiej kawalerii to zwiad, z uwagi na swoją ruchliwość wykorzystywana jest także do wszelkich działań rajdowych czy też zdobywania furażu. Na polu walki natomiast zwykle wspiera ciężką jazdę. Często też używana była do grabieży i pustoszenia okolicy (gdyż – cytując Wegecjusza – „głód zabija skuteczniej od miecza”). Co ważne: lekka kawaleria bardzo często składała się z Konnych Łuczników (choć nie jest to warunek kluczowy). Wówczas najczęściej wykonuje manewr nazywany partyjskim strzałem. Polega on na zbliżeniu się na odległość około 90 metrów, wypuszczeniu strzał i pozorowanym odwrocie mającym skłonić nieprzyjaciela do pościgu (i wpadnięcia w zasadzę pobliskiej ciężkiej kawalerii). Taktyka ta jest szczególnie efektywna przeciwko ciężkiej piechocie. Przykładem jej wykorzystania może być np. nieudana, rzymska wojna z Partami, podczas której zginął (wraz z większością swoich żołnierzy) Marek Krassus.

Taktyka ta jest jednak możliwa do pokonania, pod warunkiem, że przeciwnik samemu posiada przewagę w kawalerii lub gdy dysponuje dużą ilością dobrych, pieszych strzelców.

Ciężka kawaleria:

Są to jeźdźcy wyposażeni w cięższe pancerze, wykorzystujący rumaki / rydwany dobrane raczej z myślą o sile uderzeniowej, niż szybkości czy wytrzymałości w marszu. W późnym średniowieczu istniały nawet specjalne rasy, prawdopodobnie przodkowie współczesnych koni pracujących i pociągowych, które wykorzystywano jedynie w bitwach (podczas przemarszów korzystano z innych wierzchowców, co dodatkowo podnosiło koszt kawalerii i jej trudności aprowizacyjne). Faktycznie jednak, przez większość swego istnienia ciężka jazda najczęściej wykorzystywała wierzchowce budową podobne raczej do współczesnych ras gorącokrwistych.

Wyposażenie obronne również może być bardzo różne: począwszy od odpowiadającego lekkiej jeździe, skończywszy na bardzo ciężkim. Bliskowschodni katafraktowie zakuci byli wraz z rumakami w zbroje tak ciężkie, że ich konie niekiedy nie były w stanie biegać. Kawaleria taka służyła głównie do walki wręcz.

Zadaniem europejskiej ciężkiej jazdy są natomiast głównie przełamujące szarże frontalne i oskrzydlające. Najbardziej kojarzonym manewrem ciężkiej jazdy jest szarża, polegająca na rozpędzeniu wierzchowców do maksymalnej prędkości, wjechaniu w szeregi przeciwnika i ich częściowym rozbiciu za pomocą broni drzewcowej i własnym stratowaniom.

4) Słonie bojowe:

Słonie w Europie używane były krótko, między końcem IV a końcem I stulecia p.n.e. W Indiach, Indochinach, Indonezji i na Sri Lance stanowiły natomiast ważny element armii od końca II tysiąclecia p.n.e. do XIX wieku. Nie wiem, jak było z ich wykorzystaniem w świecie Islamu, ale wydaje się ono mało prawdopodobne.

Słonie bojowe były bronią bardzo groźną, choć obarczoną wadami. Słonie (często opancerzone w specjalne zbroje oraz niosące na sobie niewielką wieżę obsadzoną przez łuczników i włóczników) używane były do szarż i jako żywe tarany. Te, ważące około 5 ton zwierzęta zwyczajnie kierowano na szeregi wroga, gdzie albo wywoływały popłoch wśród ludzi i koni, albo rozgniatały żołnierzy nieprzyjaciela wybijając w szyku dziury na tyle duże, by postępujące za nimi oddziały były w stanie wywalczyć zwycięstwo. Taktyka ta była na tyle skuteczna, że w regionach swego występowania słonie były główną bronią, często decydującą o sile armii.

Słonie posiadają jednak i kilka wad. Po pierwsze są drogie, wymagają dużych ilości paszy, a ich pełne udomowienie nigdy się nie powiodło (niemal wszystkie słonie używane przez człowieka do walki i pracy zostały schwytane w stanie dzikim), trzeba więc sprowadzać je z regionów ich naturalnego występowania (często wraz z poganiaczami).

Po drugie: słonie są raczej płochliwe i trudno je kontrolować. Duża ilość odniesionych ran (nawet drobnych) sprawiała, że uciekały z pola bitwy lub wpadały w szał. Wówczas często tratowały własne szeregi. Były też dość wrażliwe na ataki lekkiej piechoty: strzały, oszczepy i pociski z proc mogły, nawet bez zabijania zwierząt zmusić je do ucieczki z pola bitwy. Taktyka ta jednak nie zawsze działała. Przykładowo Rzymianie w trakcie bitwy pod Benewentem (275 p.n.e.). Analogiczny manewr nie powiódł się im jednak w czasie bitwy pod Tunusem (255 p.n.e.), w efekcie czego bita ta była całkowitą klęską Rzymu. Podobnie dzięki użyciu oszczepników słonie zdołał odeprzeć Aleksander Wielki w trakcie inwazji na Indię w Bitwie nad rzeką Hydaspes (326 p.n.e.).

Władcy hellenistyczni używający słoni byli oczywiście świadomi tej ich słabości. Dlatego też zwierzętom tym towarzyszyły zwykle wydzielone oddziały lekkiej piechoty, których zadaniem było osłaniać je przeciwko wrogowi.

5) Artyleria:

Mimo, że zarówno filmy, jak gry komputerowe oraz literatura (w tym część książek popularnonaukowych) obfitują w opisy użycia katapult i balist w charakterze artylerii polowej, to (pomijając bitwy morskie i oblężenia) trudno jest wskazać walkę w trakcie której faktycznie użyto tego typu broni. W zasadzie, po blisko tygodniu poszukiwań udało mi się wskazać jedynie dwa takie przypadki. Są to: Bitwa pod Jaksartesem (329 p.n.e) oraz Bitwa nad rzeką Sajo (zwana też Bitwą na równinie Mohi, rok 1241 n.e). Wydaje mi się więc, że należy takie przypadki potraktować jako wyjątek, a nie regułę. Broń taką stosowano więc niemal wyłącznie podczas oblężeń. W obydwu wypadkach nawiasem mówiąc machiny oblężnicze wykorzystane zostały do odpędzenia sił przeciwnika strzegących przeprawy przez rzekę.

Powodów mogło być kilka. Po pierwsze: machiny oblężnicze, wbrew utartej opinii nie były szczególnie skuteczne. Szwankował przede wszystkim zasięg (współczesne rekonstrukcje rzadko są w stanie wyrzucić pocisk na zasięg większy niż 300-350 metrów, czyli porównywalny do strzału z łuku), co w połączeniu z niewielką celnością oraz koniecznością trafiania żołnierzy pojedynczo (kamienie nie wybuchają) nie jest szczególnie efektywne. Strzelanie spoza zasięgu horyzontu kawałami skały miażdżącymi całe bataliony orków, jak w filmowym Powrocie Króla jest jedynie hollywoodzką fikcją (blok widoczny podczas lotu musiałby warzyć minimum 50 ton, podczas, gdy największe, faktycznie istniejące machiny oblężnicze były w stanie wyrzucić pocisk o masie „zaledwie” 1,5 tony).

Po drugie: artylerię transportowano podzieloną na części (dyskusyjne jest czy przewożono całe maszyny, czy tylko najważniejsze ich elementy części), a złożenie jej zabierało najpewniej godziny jeśli nie dni wytężonej pracy obsługujących.

Bibliografia:

  • Carl von Clausevitz, O Wojnie, brak informacji bibliograficznej w książce
  • Sun Zi, Sztuka Wojenna, Kraków 2003
  • Nicolo Machiavelli, O sztuce wojennej, Warszawa 2008
  • Brian Todd Carey, Joshua B. Alfree, John Cairns, Wojny starożytnego świata, Warszawa 2008
  • Brian Todd Carey, Joshua B. Alfree, John Cairns, Wojny średniowiecznego świata, Warszawa 2008
  • Hans J. Morgenthau, Polityka między narodami, Warszawa 2010
  • John Keegan, Wywiad w czasie wojny, Warszawa 2004
  • John Keegan, Historia sztuki wojennej, Warszawa 2003
  • Stanisław Koziej, Teoria sztuki wojennej, Warszawa 2011
  • R. G. Grant, Bitwy. Historia wojen i konfliktów, Warszawa 2012
  • Parker Geoffrey, Historia sztuki wojennej, Warszawa 2008
  • Adam Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Warszawa 2012
  • Rondo Cameron, Lary Neal, Historia gospodarsza świata, Warszawa 2010
  • Terry Crowdy, Historia szpiegostwa i agentury, Warszawa 2006
  • Philippe Contamine, Wojna w średniowieczu, Gdańsk-Warszawa 2004
  • Martin Van Creveld, Żywiąc wojnę. Logistyka od Wallensteina do Pattona, Warszawa 2014
Ten wpis został opublikowany w kategorii Fantasy, Historia, RPG i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na „Wojna fantastycznych światów III: Co realnie istniejącego mamy do dyspozycji?

  1. Jaaaa pisze:

    Tak dwie uwagi.
    1 dosyć sceptycznie podcgodzę do rekonstrukcji…
    2 Słonie dobrze się udamawiają, ale mają długi cykl rozrodczy i po prostu długo taniej było złapać dorosłego niż przez x lat hodować młodego

  2. Mnie uczyli, że to jest „oswojenie”, a udomowienie jest wtedy, kiedy udaje się zaadaptować gatunek tak, by cały swój cykl życiowy przechodził pod kontrolą człowieka.

  3. Nortalf pisze:

    „Po siódme: pika nie nadaje się do walki bezpośredniej. W momencie, gdy nawet pojedynczy żołnierze przeciwnika dotrą na odległość pchnięcia mieczem pikinierzy staną się w praktyce bezbronni i zacznie się rzeź.”
    Pikinierzy byli wyposarzeni również w miecze.
    „Po trzecie: wada ta sprawia, że pikinierzy są bezbronni wobec ataków od flanki, a często nawet tych prowadzonych pod kontem. ”
    Zarzało się, że pikinierzy tworzyli czworobok, na który kawaleria nie miała jak najechać.
    „Pikinierzy najlepiej sprawdzają się w obronie, w szczególności przed frontalnymi szarżami kawalerii, lecz posiadają małą zdolność ataku, w szczególności przeciw kawalerii i lekkiej piechocie.”
    Niekoniecznie. Zwarte formacje dają przewagę. Grandson, Morat, Nantes w tych bitwach ataki pikinierów przeważyły o zwycięstwie.
    Stosowanie trójątnych formacji znacząco niweluje to o czym piszesz.

    • Nortalf pisze:

      „Po siódme: pika nie nadaje się do walki bezpośredniej. W momencie, gdy nawet pojedynczy żołnierze przeciwnika dotrą na odległość pchnięcia mieczem pikinierzy staną się w praktyce bezbronni i zacznie się rzeź.”

      Bo o to chodzi, że nie wolno dopuścić nikogo na odległość miecza.

  4. Oj… Przyznam szczerze, że IMHO pod Grandson, Morat i Nancy bardziej decydujący był szwajcarski duch bojowy oraz błędy popełnione przez Burgundów i ich lekceważenie przeciwnika, niż wyższość szwajcarskiego uzbrojenia.

  5. Jarek pisze:

    Świetny tekst, długo czekałem na 3. część ,,Wojen fantastycznego świata” i mam nadzieję, że na następną przyjdzie czekać krócej 🙂
    Warto jednak dokonać paru korekt, np. w:
    Po trzecie: wada ta sprawia, że pikinierzy są bezbronni wobec ataków od flanki, a często nawet tych prowadzonych pod kontem.
    Utrzymanie konia wymaga odpowiedniego o dużym rozmiarze
    Przykładowo Rzymianie w trakcie bitwy pod Benewentem (275 p.n.e.).
    Rondo Cameron, Lary Neal, Historia gospodarsza świata,

  6. Nortalf pisze:

    Dobra mniejsza o pikinierów.
    Skoro masz już slonie, zastanawiałeś się nad pasmi bojowymi?
    Z pozoru głupie, ale Germanie jak i Celtowie stosowali w walce psy. Od nich przejęli to Rzymianie.
    Psy wojenne mieli też Persowie.

Dodaj odpowiedź do Nortalf Anuluj pisanie odpowiedzi